Strażak ochotnik podpalał, żeby gasić

Andrzej Andrzejewski | Utworzono: 2016-04-20 18:03 | Zmodyfikowano: 2016-04-20 18:03
Strażak ochotnik podpalał, żeby gasić  -

Tomasz S. najpierw wzniecał pożary, a następnie ofiarnie uczestniczył w ich gaszeniu. Za udział w tych akcjach nie brał pieniędzy. Suma strat tylko czterech pierwszych pożarów przekracza 400 tysięcy złotych.

"Zatrzymany przyznał się do popełnienia wszystkich pięciu przestępstw. Opowiedział w jakich okolicznościach one zostały popełnione. Nie wie dlaczego tych popaleń dokonywał. Twierdził, że robił to zawsze pod wpływem alkoholu. Twierdził też, że chciałby, aby w przypadku skazania poddać go stosownej terapii."

Piroman tuż po zatrzymaniu przyznał się do winy. Dziś po południu usłyszał zarzut podpalenia i grozi mu kara 5 lat więzienia. Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Legnicy, Liliana Łukasiewicz, nie wyklucza, że kwalifikacja przestępstwa może jednak zostać zmieniona na stworzenie zagrożenia dla życia i zdrowia ludzi, oraz mienia znacznych rozmiarów.

"Bo łącznie na skutek czterech pierwszych pożarów - bo ostatnich strat jeszcze nie znamy - doszło do powstania szkody o wartości nie mniejszej niż czterysta tysięcy złotych. Bo były to na przykład stodoły o wartości ponad stu tysięcy złotych. W jednym przypadku spłonął tez ciągnik rolniczy."

Jeśli piroman usłyszy ten drugi zarzut - może trafić do więzienia nawet na 10 lat. Były strażak ochotnik tuż po tym jak przyznał się do winy podkreślił, że nigdy nie brał pieniędzy za udział w gaszeniu wywołanych przez siebie pożarów. Nie potrafił też wytłumaczyć co nim kierowało, gdy sięgał po zapałki.

 

Reklama

Komentarze (0)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.