Skaczą, ryzykują, a dorośli bezradnie rozkładają ręce (Zobacz)

Piotr Słowiński | Utworzono: 2010-01-28 07:51 | Zmodyfikowano: 2014-05-01 00:12
Skaczą, ryzykują, a dorośli bezradnie rozkładają ręce (Zobacz) - Fot. Piotr Słowiński
Fot. Piotr Słowiński
Skaczą, ryzykują, a dorośli bezradnie rozkładają ręce (Zobacz) - 0
Skaczą, ryzykują, a dorośli bezradnie rozkładają ręce (Zobacz) - 1
Skaczą, ryzykują, a dorośli bezradnie rozkładają ręce (Zobacz) - 2

A najmłodsi skoczkowie, którzy wzlatują na wysokość większą niż pierwsze piętro mają zaledwie po 11 lat.

Młodzi kamiennogórzanie przygotowali na jednym z podmiejskich wzgórz dużą, ziemną skocznię. I ryzykują na niej życiem skacząc po prawie 30 metrów. Wylatują w powietrze na 5, czasem więcej metrów by twardo wylądować na nartach zjazdowych. Bo tylko takie mają.

Na plakacie promującym sobotnie zawody w skokach na dzikiej skoczni znajduje się numer telefonu do Krzysztofa Cyla. 18-latek przyznaje, że w zawodach wezmą udział dzieci. Wie, że ryzykuje co najmniej kłopotami, gdy ktoś ulegnie wypadkowi, ale bierze odpowiedzialność na siebie. Bo, jak podkreśla, skoki zintegrowały młodych z wielu rejonów miasta.

Jednak dyrektor Centrum Kultury Fizycznej w Kamiennej Górze, Zenon Król bezradnie rozkłada ręce. Wie o zawodach organizowanych przez młodych kamiennogórzan, ale nie może im pomóc. - Skocznia nie ma atestu, zawody nie są profesjonalnie zorganizowane i wystarczy, że dojdzie do wypadku, by fajna zabawa przerodziła się w poważne kłopoty dla wszystkich organizatorów - mówi.

Dlatego, choć sercem jestem z nimi, oficjalnie nie mogę pomóc tym zapaleńcom. Nie można łatwo znaleźć dla skoczków z Kamiennej Góry trenera i małej skoczni, na której by mogli się uczyć. Bo poniemieckie małe skocznie nie istnieją, a nowe nie powstały. Bezradnie ręce rozkłada wicemarszałek Jerzy Łużniak. - To są wieloletnie zapóźnienia, których szybko nie odrobimy - mówi. - Najłatwiej będzie chyba korzystać z obiektów w Czechach.

Konstruktor profesjonalnych skoczni narciarskich i członek władz federacji narciarskiej, Jacek Włodyga, cieszy się, że idea skakania ciągle jest żywa wśród młodych ludzi. Uważa, że powinni zostać zrzeszeni w klubie.

Na to są jednak potrzebne pieniądze, których nie ma. Nie ma zresztą i takiego klubu. Spora grupa skoczków nawet narty zjazdowe i buty w których skaczą, dostała od sponsorów. Bo z własnymi mieli kłopot. Warto chyba dodać, że ci młodzi ludzie choć zostawieni sami sobie przez dorosłych, sami nie zostawiają innych i na skoczni będą zbierać pieniądze dla chorej na białaczkę koleżanki.

A amatorskie zawody w skokach w Kamiennej Górze, odbędą się przy ulicy Wiejskiej w sobotę o 13.00.


Komentarze (0)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.