Eksperymentalna terapia dla małych pacjentów Przylądka Nadziei

Elżbieta Osowicz, jk | Utworzono: 2017-04-05 14:20 | Zmodyfikowano: 2017-04-05 14:20
Eksperymentalna terapia dla małych pacjentów Przylądka Nadziei - Mateusz z Kubą Błaszczykowskim i Łukaszem Fabiańskim; fot. archiwum prywatne
Mateusz z Kubą Błaszczykowskim i Łukaszem Fabiańskim; fot. archiwum prywatne

Komórki macierzyste ratunkiem dla dwójki małych pacjentów Przylądka Nadziei we Wrocławiu. Lekarze z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego zastosują eksperymentalną terapię, bo wszystkie dotychczasowe sposoby zawiodły. Zamiast bardzo toksycznych leków, które są źle tolerowane, 13-letni Mateusz dostanie specjalnie spreparowane komórki. Chłopiec jest po dwóch przeszczepach i od kilku miesięcy nie może opuścić szpitala. - Przeszczep się przyjął jakby za mocno - limfocyty dawcy zaatakowały narządy biorcy i mamy objawy choroby jelitowej przeszczepu przeciwko dawcy, która jest dramatycznym cierpieniem pacjenta i zagrożeniem jego zdrowia, a może nawet życia - tłumaczy prof. Krzysztof Kałwak.

- Komórki macierzyste dają nam ogromne nadzieje - mówi Jolanta Romanowska, mama Mateusza. - Blokują one wytwarzanie się przeciwciał w organizmie przeciwko nowemu szpikowi, są w stanie zastąpić sterydy, po których Mateusz już ma skutki uboczne - osteoporozę czy za wysokie ciśnienie - dodaje. 

Na zabieg, który polega na dożylnym podaniu niewielkiej ilości komórek macierzystych, czeka też 13-letnia Dominika z Przylądka. W obu przypadkach potrzebna była zgoda komisji bioetycznej. Terapia nie jest refundowana przez NFZ, kilkadziesiąt tysięcy złotych przekazała na ten cel Fundacja Na Ratunek Dzieciom z Chorobą Nowotworową.

Mezenchymalne komórki macierzyste z banku krwi pępowinowej są szansą na leczenie w obszarach, gdzie medycyna napotyka największe trudności. Wrocławscy naukowcy stosują tę metodę w przypadkach tzw. choroby przeszczep przeciwko gospodarzowi, po przeszczepieniu szpiku, w sytuacjach zagrożenia życia. Terapię stosuje się w najcięższych przypadkach kiedy inne podawane leki nie przynoszą efektu. Komórki osłabiają limfocyty, które prowokują reakcję odrzucania, a wzmacniają te, które ją hamują.

Procedura pozyskania komórek mezenchymalnych jest pracochłonna, namnażanie po pobraniu trwa bowiem kilka tygodni. Koszt takiej terapii jest wysoki, jednak może ona zdecydować o przeżyciu chorego. Na obecnym etapie zgodę na zabiegi z wykorzystaniem tych komórek, ze względu na ich wciąż pionierski charakter, wydają komisje bioetyczne.

POSŁUCHAJCIE:

Reklama

Komentarze (1)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.
~Ola2017-04-07 10:16:40 z adresu IP: (37.248.xxx.xxx)
Trzymaj się Mati. JESTEŚMY Z TOBĄ .