Co naprawdę stało się na Bulwarze Ikara we Wrocławiu 16 lat temu?

Piotr Kaszuwara | Utworzono: 2017-04-11 17:03 | Zmodyfikowano: 2017-04-11 16:35
Co naprawdę stało się na Bulwarze Ikara we Wrocławiu 16 lat temu?  - fot. Piotr Kaszuwara
fot. Piotr Kaszuwara

Dzisiaj na ławie oskarżonych w tej sprawie zasiadło dwóch mężczyzn: Maciej A. oraz Wiesław B. Prokuratura na podstawie zeznań gangstera Witolda M. sformułowała zarzuty, mówi prokurator Dariusz Sobieski: Bez wymaganego zezwolenia posiadał: przyrząd wybuchowy z co najmniej jednego górniczego zapalnika elektrycznego, górniczego materiału wybuchowego o masie około 0.3 kilograma, który na polecenie Witolda. M ukrył, umieszczając go na dachu budynku wielorodzinnego położonego we Wrocławiu, na którym śmierć poniósł Zbigniew N.

Maciej A. przyznaje się do winy, ale Wiesław B., na którego polecenie Witold M. miał zorganizować ładunek, twierdzi że jest niewinny. Bomba, którą ukryli na dachu wieżowca miała posłużyć, jako argument w innych gangsterskich porachunkach. Wspomina jeden z oskarżonych Maciej A., w zeznaniach, które odczytał dziś sędzia Wiesław Rodziewicz:  Ja od razu zaniosłem ładunek na dach i tam go zostawiłem. Miał tam leżeć dwa trzy dni góra, ja myślę, że ta bomba leżała tam dwa tygodnie zanim wybuchła. Jak wybuchła zadzwoniłem do Witka, on już wiedział co się stało, spotkaliśmy się za dwa dni, ustaliliśmy szczegóły, że gęba na kłódkę. 

Wiesław B., który miał być tym, który zamówił bombę u Witolda M. nie przyznaje się do winy i nie chce składać wyjaśnień: Nie, nie przyznaję się jest to tylko pomówienie i nie mam nic do powiedzenia w tej sprawie. Skoro powiedziałem, że nie mam nic do powiedzenia to cóż mogę powiedzieć? 

W procesie oskarżycielem posiłkowym jest żona zmarłego Zbigniewa N. Dla odpowiedzialnych za jego śmierć chce ona dożywocia. Witold M., który pogrążył dawnych kolegów wpadł przy okazji innego przestępstwa i aby uniknąć większych kar, zdecydował się zeznawać przeciwko wspólnikom. W marcu przyznał się do winy, przeprosił i otrzymał wyrok pięciu lat w zawieszeniu na 10. Żonie Zbigniewa N. zapłaci także 100 tysięcy złotych w ramach zadośćuczynienia.

 

Reklama

Komentarze (0)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.