Rozmowa Dnia: Dr Ziad Abou Saleh. "Wojna w Syrii to wojna biznesowa"

| Utworzono: 2017-06-21 11:52 | Zmodyfikowano: 2017-06-21 11:52
Rozmowa Dnia: Dr Ziad Abou Saleh. "Wojna w Syrii to wojna biznesowa" -

Mieszka Pan we Wrocławiu od 32 lat, wojna w Syrii trwa od 6 lat, a Pana rodzina nadal mieszka koło Damaszku, jak teraz wygląda ich życie?

Bez żadnych zmian, było źle, teraz jest gorzej. Ludzie w Syrii zaczęli traktować wojnę jako normalną rzecz i dlatego ich to nie przeraża, że kilkaset metrów od miejsca zamieszkania trwa wojna. Warunki technologiczne pozwalają na kontakt.

Jak wygląda ten kontakt?

Cały czas przeglądam informacje z Syrii, kilka razy na dzień informujemy się, że jesteśmy cali i zdrowi. Czasami z powodów technicznych nie udaje nam się połączyć, wtedy od razu, myśli się o najgorszym.

A nie myśli Pan czasami nie, czy, ale kiedy?

Tak, tak właśnie żegna się ze mną mama cały czas. „Fajnie, że udało nam się połączyć, jeśli jutro się nie uda, to znaczy, że nas już nie ma”. I trzeba to przyjąć do wiadomości, musimy być dojrzali psychiczni.

Ale czy da się dojrzeć do takiego scenariusza, żyć w ten sposób?

Nie łatwo, tym bardziej że z daleko człowiek nie żyje tamtejszym rytmem, my żyjemy po europejsku, przez to jeszcze trudniej zrozumieć nam co dzieje się tam.

Dlaczego Pana rodzina nie wyjedzie?

Moja rodzina jest wyjątkowa, byli tu wielokrotnie, mają tutaj polskich przyjaciół, mogliby przyjechać nie tylko do swojego syna, do mnie, ale do swoich przyjaciół, nie jako uchodźca, ale jako gość kraju. Nie chcą, bo kochają tamtą ziemię i wolą tam zostać. Zwalają to na przeznaczenie los, wolą umrzeć tam, niż przyjechać tutaj, odlać się od tamtego kraju.

Tak naprawdę ten konflikt jest bardzo podobny do II wojny światowej, wszyscy wiedzą co tam się dzieje, nikt nic nie robi, żeby ten konflikt zakończyć.

Mogę udawać, że nie rozumiem tego, ale nie trzeba być mądrym, żeby to zrozumieć. Dla mnie Syria stała się rekwizytem w wielkie rozgrywce politycznej. Rozgrywają się tam losy wielkich mocarstw: Rosjanie, Amerykanie, Iran, Turcja i niektóre kraje arabskie. Walczą o wpływ. Syria nie jest bogatym krajem arabskim, ale położenie geograficzne sprawia, że jest wielkie zainteresowanie Syrią. Nikt nie mówi, że były zaplanowane rurociągi z gazem katarski, z ropą iracką dla zachodu, dla nas, dla UE. Ta cała wojna w Syrii jest o to, kto ma to zbudować, kto ma kontrolować i za jaka ceną ma się ten gaz i ropę dostarczać do Unii. Nikt nie wie, że Rosja podpisała kontrakt z rządem Syrii o wydzierżawienie wybrzeża Syrii na 40 lat, jeśli mają iść, te rurociągi to ostatecznie o pieniądzach zdecyduje Rosja.

Powiedział Pan kiedyś, że to jest wojna biznesowa.

Tak, nie ma w tym żadnej wartości poza zyskiem.

Wojna w Syrii to także to, co dzieje się w Europie kryzys polityczny. Jak Pan to ocenia?

Konsekwencja wojny w Syrii to właśnie wojna uchodźca albo wojna turecko – unijna kosztem uchodźców.

Bo Turcja szachuje UE.

Tak, Turcja powiedziała to wprost. Jeśli UE nie zgodzi się na warunki Turecji, to są oni wstanie dostarczyć tu nie 800 tysięcy, tylko 3 mln uchodźców. To nie tylko karta przetargowa, ale biznes, na którym można się świetnie zarabiając. Chciałbym żeby deklaracje polaków wyglądały inaczej, ale wiem, że to wielka polityka i słupki muszą się zgadzać. Jedyne co łączy wielkie partie tutaj w Europie to inwestycja w strach przed imigrantami, uchodźcami wykorzystując niewiedzę i brak kontaktu historycznego z tamtą kulturą.

Nawet 70% Polaków mówi - nie chcemy uchodźców.

Nawet jeśli porównuje się do tego, co była kilka lat temu, opinia była zupełnie inna. Ta inwestycja w strach Polaków była opłacalna.

Widzimy co się dzieje w Europie.

Widzimy co się dzieje, nie możemy udawać, że tego nie ma. Przypomnijmy, że za zamachami stoją nie tylko uchodźcy, ale imigranci często. Każdy imigrant czy każdy uchodźca to zagrożenie. Mówienie tak jest to grzech.

Także we Wrocławiu, trwają zbiórki pieniędzy, żywności, czy to ma sens?

Na pewno ma to sens, czujemy, że udało nam się trochę pomóc, bo tym się dowartościowujemy.

Ale to nie brzmi dobrze, bo to jak próba rozgrzeszenia się.

Może nie wszyscy wiedzą, ale na Dolnym Śląsku są uchodźcy, żyją tu, integrują się. Tak jak w małżeństwie, jeśli obie strony zachowują się racjonalnie to można żyć, współpracować. Nie są to wielkie liczby, ale w Polsce się da współżyć.

Czy mam Pan nadzieję na koniec konfliktu w Syrii?

To jest bardzo trudne pytanie. Żyjąc w świecie ery Trumpa, era religii biznesowej. Czekają na nas jeszcze gorsze czasy i musimy, niestety, być przygotowani na te czasy.

POSŁUCHAJ ROZMOWY: 

Reklama

Komentarze (2)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.
~olga2017-06-21 22:42:01 z adresu IP: (156.17.xxx.xxx)
Imigranci i uchodźcy to trudny temat. Nie zapominajmy, kiedy mówimy im "nie", że Syryjczycy przyjęli nasze dzieci podczas II wojny światowej i nie tylko oni pomagali naszym uchodźcom w ciągu naszej trudnej historii. Nie zapominajmy, że my sami też jesteśmy imigrantami w EU, gdy wyjeżdżamy tam za pracą.
~kk442018-03-22 23:36:30 z adresu IP: (89.64.xxx.xxx)
@Olga nie zapominajmy tez ze Syria w tym czasie była pod protektoratem brytyjskim i miała niewiele wówczas do powiedzenia w temacie czy kogoś przyjmować czy nie...