Stawy Milickie pozostają w rękach województwa dolnośląskiego

Piotr Kaszuwara, km | Utworzono: 2017-07-25 20:10 | Zmodyfikowano: 2017-07-25 16:55
Stawy Milickie pozostają w rękach województwa dolnośląskiego -

Marszałek Cezary Przybylski podziękował Lasom Państwowym za złożoną ofertę i postanowił, że Stawy Milickie na razie pozostaną w rękach województwa. Jak poinformowała Radio Wrocław rzecznik leśników Anna Malinowska, dyrekcja nadal jest otwarta na pomoc finansową spółce, która co roku przynosi straty. Marszałek Dolnego Śląska wraz z prezesem Stawów Piotrem Połulichem argumentowali, że region zainwestował w ostatnich latach zbyt wiele pieniędzy w tamtejszy rezerwat przyrody oraz w produkcję karpia i turystykę, że nie może zgodzić się na darmowe przekazanie ich Lasom Państwowym.

Jutro gościem Rozmowy Dnia Radia Wrocław będzie członek zarządu województwa Jerzy Michalak, który opowie między innymi o planach na oddłużenie wojewódzkiej spółki. Przypomnijmy, że Stawy Milickie zanotowały w 2015 roku stratę w wysokości 17 milionów złotych.

Cezary Przybylski niedawno na antenie Radia Wrocław deklarował, że Zarząd Województwa nie zgodzi się na przejęcie Stawów Milickich przez Lasy Państwowe. Marszałek wspominał wtedy, że ta decyzja jest podyktowana między innymi obawą, że rezerwat w Dolinie Baryczy może spotkać podobny los jak Puszczę Białowieską.

POSŁUCHAJ: 

Wojewoda dolnośląski gościem Rozmowy Dnia


Ten temat powrócił podczas spotkania w Warszawie. Dyrektor leśników miał przypomnieć marszałkowi, że Lasy Państwowe "funkcjonują od 100 lat, a nie jedynie od dwóch", relacjonowała Anna Malinowska.

Należy dodać, że dzięki blisko 800-letniej hodowli karpia w regionie, rozwinął się tam unikalny ekosystem, gdzie na co dzień żyje około 250 gatunków ptaków. Kolejne 50 przelatuje nad okolicą w poszukiwaniu pożywienia. Są wśród nich unikaty ornitologiczne takie jak bieliki, żurawie, gęsi gęgawy, czy sokoły wędrowne. Niekiedy w okolicznej wodzie pożywienia szukają też pelikany, czy na przykład całkiem niedawno nur lodowiec.

To sprawia, że Dolina Baryczy jest unikalnym miejscem na przyrodniczej mapie Dolnego Śląska. Niestety spółka, która zarządza między innymi produkcją karpia, co roku odnotowuje milionowe straty, które pokrywać trzeba z budżetu województwa. I tak już bardzo uszczuplonego przez brak wpływów z KGHM. Szczególnie trudny był 2015 rok, kiedy cały kraj spustoszyły susze. To zdziesiątkowało większość ryb. W 2015 stawy przyniosły 17 milionów złotych straty. Wyliczenia za kilka lat wstecz, dają łączną kwotę kilkudziesięciu milionów.

Wojewoda Dolnośląski Paweł Hreniak jeszcze przed spotkaniem marszałka Dolnego Śląska i dyrektora Lasów, wspominał z kolei o złym zarządzaniu marszałkowską spółką. Działalność byłego prezesa Sławomira M. przez dwa lata prześwietlało CBA, a później postawiono mu zarzut niegospodarności. Między innymi dlatego, jeszcze niedawno dyrektor Konrad Tomaszewski mówił, że zaraz po przejęciu Stawów, w firmie przeprowadzona zostanie kontrola dokumentów z lat ubiegłych.

Czytaj więcej:

 

Reklama

Komentarze (2)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.
~ddd2017-07-26 08:45:27 z adresu IP: (79.110.xxx.xxx)
Ktoś chciał zrobić z rezerwatu wesołe miasteczko więc się nie udało. Przeinwestowanie - to jest właściwe słowo.
~inocom2017-07-25 21:42:34 z adresu IP: (178.235.xxx.xxx)
Ptaki tam są do czasu, jak są ryby. Nie będzie ryb, a nie będzie, bo kto by miał zarybiać, to i ptaków nie będzie. Marszałek zaorał Dolinę Baryczy szybciej niż Szyszko Puszczę.