Tomasz Siemoniak gościem Rozmowy Dnia Radia Wrocław [POSŁUCHAJ]

| Utworzono: 2017-08-24 08:15 | Zmodyfikowano: 2017-08-24 08:52
Tomasz Siemoniak gościem Rozmowy Dnia Radia Wrocław [POSŁUCHAJ] - fot. archiwum radiowroclaw.pl
fot. archiwum radiowroclaw.pl

Od 12.00 Radio Wrocław będzie dziś nadawało z Wałbrzycha, ale z tym miastem połączymy się również o godz. 8.30. Gościem rozmowy dnia był dziś były szef MON, wiceprzewodniczący Platformy Obywatelskiej Tomasz Siemoniak. W rozmowie m.in. o tym czego nie będzie - czyli wizyty prezydenta Francji w Polsce, oraz wartego 30 mln złotych kontraktu Autosanu dla polskiej armii. Firma spóźniła się ze złożeniem swojej oferty w przetargu o 20 minut.

POSŁUCHAJCIE:

Zacznijmy od Wałbrzycha - Roman Szełemej unika odpowiedzi na pytanie, czy jeżeli będzie kandydował ponownie na prezydenta Wałbrzycha, to z ramienia PO. Jak Pan to ocenia?

Jestem w bliskim kontakcie z prezydentem Szełemejem, współpracujemy, często rozmawiamy. Jak wszyscy zastanawiamy się,  w jakiej formule opozycja - oby jak najbardziej zjednoczona - pójdzie do wyborów. Za wcześnie jest mówić o tym, jakie szyldy partyjne ktokolwiek będzie miał. Jasne jest, że Roman Szełemej jest członkiem Platformy, jej współtwórcą w okręgu wałbrzyskim, natomiast kto będzie go popierał będzie przedmiotem późniejszych decyzji. Pamiętajmy, że otrzymał 84 proc. głosów w pierwszej turze, popiera go znakomita większość wałbrzyszan - o różnych poglądach partyjnych. 

Zastanawiam się, czy szyld PO pomaga czy przeszkadza - teraz, 2 lata po tym, jak przegraliście wybory.

Oczywiście, można to różnie oceniać. Uważam, że w Wałbrzychu pomaga. Dwa lata temu Roman Szełemej został prezydentem, ale w Wałbrzychu i PO wygrało wybory parlamentarne. Platforma w okręgu wałbrzyskim, w Świdnicy, Kłodzku, Dzierżoniowie, Ząbkowicach cieszy się zaufaniem - także dzięki takim ludziom jak Roman Szełemej. 

Prezydent Francji odbywa pierwszą wizytę w Europie Środkowo-Wschodniej. Omija Polskę. To nie przypadek?

W polityce międzynarodowej nie ma takich przypadków. Jeszcze kilka lat temu było to nie do pomyślenia - pamiętamy wizytę prezydenta Francji, jego wystąpienie w parlamencie. Dziś widać, że Polska jest coraz bardziej na bocznym torze, a że polityka międzynarodowa nie znosi próżni, tworzą się nowe układy. Ja oceniam spotkanie prezydenta Francji z przywódcami Czech, Słowacji, Austrii, jako początek końca Grupy Wyszehradzkiej. Austria od lat przymierza się do tzw. trójkąta sławkowskiego - konkurencyjnej inicjatywy i to wypadnięcie Polski jest wykorzystywane. To jest mocny gest, że będąc w tej części Europy, prezydent nie spotyka się z Polakami i Węgrami.

Jeżeli rzeczywiście jest tak, jak Pan mówi, możemy mieć problem z pracownikami delegowanymi. Francja chce, by zrównać wynagrodzenia a Polska logistyką stoi - kierowcy i firmy logistyczne mogą mieć problem.

Nie ma nic za darmo - pogorszenie relacji z Unią, Francją i Niemcami, przekłada się na inne rzeczy. Jeżeli Francja podejmuje taką inicjatywę, niekorzystną dla Polski, to gdybyśmy byli w dialogu i nie mieli  złego bagażu w postaci oskarżenia przez Macierewicza Francji, że sprzedała Rosji za dolara okrętu czy niemądrych wypowiedzi ministra Waszczykowskiego, to pewnie łatwiej byłoby usiąść do stołu i rozmawiać. A dziś nawet nie siadamy. Powoli pogarszająca się pozycja w Unii Europejskiej będzie się przekładała na takie konkrety, jak pracownicy delegowani.

Wicepremier Jarosław Gowin powiedział: "Szkoda, że pan prezydent nie skorzystał z okazji, by przyjechać do Polski, bo mógłby się wiele tu nauczyć - na  przykład jak kieruje się państwem, które się dynamiczne rozwija, ale i zapewnia bezpieczeństwo swoim obywatelom. To ewidentne nawiązania do zamachów we Francji.

Znając dobrze Jarosława Gowina, szanując go i lubiąc jako człowieka oceniam to jako wyrafinowany żart. Prezydenta Francji nie trzeba uczyć jak się rządzi i nie wyobrażam sobie, by Jarosław Gowin próbował traktować protekcjonalnie Emmanuel Macrona. To raczej próba wybrnięcia z trudnego pytania. Koń jaki jest, każdy widzi - prezydent nie spotka się z przedstawicielami Polski i takie są fakty. Nie ma też spotkania weimarskiego, które zostało odłożone na bliżej nieokreśloną przyszłość. To oznacza, że ta niesłuchanie nośna przez ostatnia dziesięciolecia dla Polski formuła bycia przy jednym stole z Francją i Niemcami wyczerpała się. To są poważne dzwonki alarmowe, a rządzący jakby nie zdawali sobie sprawy i zadzierają coraz to z nowymi sąsiadami - Litwa, Ukraina, paszporty, reparacje od Niemiec, zawieszenie małego ruchu granicznego z obwodem kaliningradzkim. Za moment nikt nam nie zostanie. Osamotnienie to bardzo groźna kategoria w polityce międzynarodowej.

Za tydzień rocznica porozumień sierpniowych. KOD zaprosił Solidarność na obchody, które zamierzał zorganizować przed pomnikiem poległych stoczniowców. Związek odrzucił to zaproszenie mówiąc o "bezczelnej prowokacji". To kolejna ważna rocznica, gdzie politycy nie potrafią się porozumieć. Jest Panu wstyd, czuje się Pan zażenowany?

Jest mi wstyd, ale ta sytuacja zaczęła się wiele lat temu. Dzisiejszy związek ma bardzo mało wspólnego z tym z lat 80. - i w sensie pewnych wartości, stylu i ludzi, którzy dzisiaj sprawy związkowe prowadzą. Od lat nie zapraszano Lecha Wałęsy, od lat było napięcie wokół różnych osób, które się pojawiały. To co się dziś dzieje jest kolejną odsłoną gorszących sporów. 

Czy to był dobry pomysł KOD-u, by właśnie tam organizować odchody?

Każdy ma do tego prawo. Gdyby było więcej dialogu i rozmowy, nie byłoby takich napięć. Nie wiem, czy to jest tak, że ktoś ma prawo własności do tego - czy większe prawo do obchodów ma Lech Wałęsa z Bogdanem Borusewiczem, czy Piotr Duda z Januszem Śniadkiem.

Temat przeciął wojewoda, korzystając z nowego prawa organizacji cyklicznej zgromadzeń. Na najbliższe trzy lata Solidarność ma wyłączność.

Zastosowano mechanizm jak przy tzw. miesięcznicach. Pokazuje to, że znowelizowana ustawa ma być batem na niesłuszne, zdaniem rządzących, demonstracje. Nawet jeśli władzom nie podoba się KOD i ich pomysł, to i tak mają prawo świętować i zadaniem władz jest zorganizować to tak, by nie było kolizji. Nie podoba mi się idea cyklicznych demonstracji, bo służy coraz częściej do wykluczania tych, którzy są niewygodni.

Zapytam Pana jako byłego ministra obrony narodowej. Autosan, polska forma, spóźniła się 20 min ze złożeniem oferty w przetargu na zakup autobusów dla polskiego wojska. Jak to możliwe?

To możliwe, bo Antoni Macierewicz przejął kontrolę nad polską grupą zbrojeniową - obsadził ją dziesiątkami Misiewiczów, ludzi niekompetentnych, a potem kazał robić profesjonalne rzeczy. Okazało się, że nie potrafią dopilnować tak prostej sprawy, jak złożenie oferty. Jeżeli gdzieś są partyjnie dobrani ludzie, to takie są skutki. A poza tym jest nieudolność ministra Macierewicza, który poza samolotami dla vipów, nie potrafi nic kupić. Jeżeli nie potrafi kupić od poległego sobie zakładu autobusów dla wojska, to jak rozmawiać o systemach Patriot, samolotach, śmigłowcach. To jedna wielka kompromitacja - bardzo symboliczna.

Dzisiaj mamy pierwsze posiedzenie po wakacjach rządu. Minister kultury na naszej antenie powiedział: Puszcza Białowieska powinna być sanktuarium, które powinno pozostać nietknięte. Powiedział też, że decyzja o ewentualnej dalszej wycince powinna należeć nie do ministra, a do całego rządu. Coś się dzieje? Jest rozdźięk w rządzie?

Minister Piotr Gliński czasami zachowuje się zdroworozsądkowo. Kiedyś nazwał telewizję publiczną domem wariatów, a dziś protestuje przeciwko temu, co robi minister Szyszko. Nie wiem tylko, czy ma wystarczająco dużo siły, by swoje zdanie forsować. Miał być pierwszym wicepremierem, miał koordynować sprawy gospodarcze. Dziś jest w cieniu.

Spodziewa się Pan korekty w rządzie?
Nie, nie wydaje mi się. Nie sądzę, by na forum rządu minister Gliński stoczył batalię z ministrem Szyszko, bo ma słabszą pozycję, nie ma wsparcia ojca Rydzyka. Ale czasami zdarza mu się powiedzieć coś rozsądnego. Raczej zapłaci za to cenę, niż przeforsuje swoje zdanie.


Komentarze (3)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.
~to przecież2017-08-24 23:17:41 z adresu IP: (37.47.xxx.xxx)
tak nie można, ludzie ! DZIENNIKARZ przez Dużżże D a jakże >>>>
~Janko Walski2017-08-24 11:24:44 z adresu IP: (156.17.xxx.xxx)
PRL bez znieczulenia - tak wyglądały "wywiady". Pytania z tezą zgodne z bieżącymi wytycznymi, w które nawet tuman potrafi wpisać się. Same kłamstwa.Laskowik ze Smoleniem świetnie to parodiowali, a także Fedorowicz w "60-u min. na godzinę" Wolskiego.
~Andreas2017-08-24 08:47:11 z adresu IP: (178.212.xxx.xxx)
Siemonow to ten ukraiński nacjonalista ?