Adam Bielecki: Byli na szczycie. Eli potwierdziła, że byli na wierzchołku [WIDEO ROZMOWA]

IAR, PAP, pk,mk, el | Utworzono: 2018-01-28 19:41 | Zmodyfikowano: 2018-01-27 00:38
Adam Bielecki: Byli na szczycie. Eli potwierdziła, że byli na wierzchołku [WIDEO ROZMOWA] - Fot: Denis Urubko FANS
Fot: Denis Urubko FANS

 

W poniedziałek po godzinie 10:00 gościem Radia Wrocław była himalaistka Agnieszka Bielecka, siostra Adama Bieleckiego:

7:48

Adam Bielecki w rozmowie z TVN24 potwierdził zdobycie szczytu przez polsko-francuską parę: - Eli potwierdziła, że byli na szczycie. Trzeba znać specyfikę tego sportu, by to zrozumieć. Wspinając się, byli zamknięci we własnym świecie. Eli na szczycie zorientowała się, że Tomek jest w kiepskim stanie, że ma problemy ze wzrokiem.

6:27 

Rafał Fronia, uczestnik wyprawy na K2 w swoim dzienniku wyprawowym opisał kulisy akcji na Nanga Parbat.

Dziennik Wyprawowy cz. VI – Jestem Polakiem!
28 stycznia 2018

Dzień za dniem. Zdobywamy górę. Góra, dół. Góra, dół.
Czas płynie, Góra się stawia, wiatrem otrząsa się z ludzkich insektów.
W wolnych chwilach śledzimy świat, głównie górski, gdzie podobni do nas zdeterminowani ludzie lodu walczą o laur… z własną słabością, pogodą i jej kaprysami.
I oczywistym jest nasze zainteresowanie Nangą.
Tomek i Eli. Ile można? Trochę pukamy się w głowy, siódma zimowa próba, kto, kto ma tyle determinacji aby tak walczyć. Próbować. Jakby porażki nie istniały, Tomek wracał z kalendarzową zimą jak bumerang pod tę Górę. Jak wędrowny ptak, któremu nie odpowiadały ciepłe, afrykańskie zimowiska, opuszczał Polskę i frunął pod Nangę. Okopywał się i próbował. Walczył.
Siódmy raz!
Wyruszyli z Eli do szczytu 15 stycznia. A my robiliśmy swoje na K2.
Gdy dotarła do nas zła pogoda i zwiała nas z żebra góry zakotwiczyliśmy w bazie. Dostęp do internetu i areszt domowy spowodował zwiększone zainteresowanie tym co dzieje się na Nandze.
Od 15 stycznia, od 10 dni Elizabeth Revol i Tomek Mackiewicz są w ataku szczytowym, nie odpuścili. Ruszyli drogą Messnera, daleko z lewej strony od bazy. Z dnia na dzień zbliżali się do kopuły szczytowej. Gdy przyszło załamanie pogody sprawa się skomplikowała. 26 stycznia dostaliśmy info. Alpiniści utknęli gdzieś na 7400, jest źle. Revol informowała o złym stanie Tomka.
Gdy wstaliśmy i usiedliśmy do śniadania padła propozycja: trzeba Im pomóc, Panowie! Zgłaszają się wszyscy. Rusza machina, w kraju Robert Szymczak i Janusz Majer. Tu, w Pakistanie My. Zdaliśmy sobie sprawę, że jesteśmy ich jedyną szansą. Jesteśmy przygotowani, mamy sprzęt, jesteśmy zaaklimatyzowani. I chcemy, chcemy i możemy im pomóc! Rzucamy się do magazynu, szykujemy sprzęt, Krzysztof zawisł na telefonie. To takie proste. Trzeba wezwać heli, zapakować ratowników i po 3 godzinach wbijamy się w ścianę Nangi.
Rusza urzędnicza machina. Wyścig o życie. My, na spóźnionym starcie zostaliśmy wyprzedzeni przez pieniądze. To one, szeleszczące papierki blokują start helikopterów, są gorsze od wiatru, niepogody i wojen, po kablach biegną słowne, ostre impulsy. Polacy tak… a co Francuzi? Halo Francuzi, potrzebne pieniądze by zawarczały wirniki śmigieł, tam w górze polsko francuska para walczy o życie. My chcemy! Mamy tlen, ludzi, wiedzę. Znamy górę, pozwólcie nam pomóc.
Czekamy. Czas płynie. Przychodzi info, że Revol zaczyna schodzić. Co z Tomkiem? Czy żyje? Śmigło to startuje, to znów nie… chaos informacji, my nic nie wiemy.
Nadchodzi wieczór. Wiemy, że jutro, 27. stycznia o 8:30 ruszą ze Skardu dwa śmigłowce, 4 ratowników, czwórka naszych poleci na ratunek na Nangę. Denis, Adam. Jarek i Piotr. Polecą z tlenem, namiotami, sprzętem, ruszą w kombinezonach, w uprzężach i gdy tylko dotkną ściany zaczną się wspinać. Ruszyć ma dwójka a kolejna ma założyć obóz i szykować support…
Z emocjami kładziemy się spać. A tam Revol schodzi do c3 na drodze Kinshofera, spędza w kopule kolejną trudną noc, a wyżej jeszcze trudniejszą Tomek, Revol wysyła swoją pozycję. Żyje. Jest niezniszczalna. Nic o Tomku…
Noc mija szybko.
27. przywitał nas kiepską pogodą. Wieje, chmury. W Skardu na lotnisku jest Darek, w polskiej Ambasadzie Pan Wyszomirski, przy tel. w bazie Krzysztof, a w kraju sztab. Czwórka wybranych czeka w kombinezonach, wory ze sprzętem gotowe, helipad przygotowany. Krążymy jak sępy. Sprawdzam wiatr, 35 km. Dzwoni Darek, ma przylecieć do bazy tymi heli, które polecą pod Nangę. Tam w Skardu cisza. Dziesiątki połączeń. Sępie dreptanie przyspiesza.
Dzwoni Darek, piloci pytają jaka u nas pogoda? Włączamy wideo, pokazujemy, że tu w bc jest dobrze, pułap chmur 400 m ponad lodowcem… 10.00, 11.00. Płynie czas.
Dryń, dryń… Pan Wyszomirski. Będzie lot. Lecimy!
Ok 12. Śmigła ruszyły. Biegniemy na helipad, targamy wory. Z dołu, nad moreną narasta warkot silników. Lecimy po nich, lecimy! Wiem, wiem to. Uratujemy ich!
Śmigła wzmagają wiatr, straszne zimno, grabieją dłonie. Szczękają zęby. Patrzę na twarze tej czwórki. Ich radość, ich determinacja, upór. Tak, w tej jednej chwili poczułem dumę, że jestem Polakiem. Żadnych wątpliwości. Żadnego wahania. Wszyscy jesteśmy przekonani o słuszności decyzji.
Milknie szum maszyn. Polecieli.
Witamy Darka, który wrócił do bazy. Powoli zapada zmierzch.
Telefon dzwoni prawie cały czas: Polsat, TVN, TVP, Superstacja… wszyscy chcą wiedzieć co się dzieje. Internet wrze, niesamowitości i cuda wypisywane w newsach są imponujące.
Pojawia się info, że Eli i Tomek byli na szczycie. Ale co to ma za znaczenie? Nas to nie obchodzi.
Jest… dolecieli. Jak czujące zdobycz wilki Denis z Adamem rzucili się w ścianę. Zapada noc, wiatr, zimno, a Oni idą, pną się metr za metrem Kuluarem Kinshofera ku Eli i ku Tomkowi. Oni gdzieś tam są, Eli wie, wie że po nią idą. Schodzi do nich, schodzi! Ma problemy, odmrożenia, trudno jej posługiwać się sprzętem. Nie ma wieści od Tomka.
Druga dwójka ratowników rozbija obóz na 4800, w miejscu zwyczajowego c1.
Zapada noc. W bazie kładziemy się spać. Ale noc mija szybko.
Świt. Cudowny, wietrzny świt. Dostajemy wiadomość…
Ok 2:00 Wilki dopadły zdobycz. Mają Eli. W Orlim Gnieździe ratownicy dotarli do poszkodowanej! Schodzą. O 7:45 ruszają w dół, w dół ściany Kinshofera.

9:21 dzwoni Krótki… słabo słychać, wiatr szarpie namiotem: Jest dobrze (mówi), idziemy w górę… nic nie słychać… jak wysoko jesteście? Pyta Krzysztof. Heli? Widzicie heli? Koniec połączenia.
Czekamy…
Dryń, dryń… dzwoni.
Piotrek, zmień położenie anteny!
Napisz sms!
Dryń, dryń…
Dwa heli na 12.00 do C1. Idzie dobrze… cisza, przerwało połączenie.
Adam i Denis zjeżdżają z Eli ścianą… czekamy w napięciu, kiedy wejdą w trawers?
Budzi się europejski świat. Budzą się media, telefon ożywa. Znów głód wiadomości wstrząsa trzewiami społeczeństwa: co się dzieje? Gdzie są? Co z Tomkiem…
Znów sprawa śmigła, znów ambasada, lotnisko, naciski i spekulacje. Trzeba ich stamtąd zabrać, podjąć helikopterem i jak najszybciej przewieźć w dół.
Mamy opłacony tylko jeden lot. Lot to dolary… szept, coraz głośniej padają pytania: a gdzie są Francuzi? Dlaczego w ogóle rozmawiamy o pieniądzach?
Czy ktoś w Polsce, w bazie, w polskiej ambasadzie powiedział: a pieniądze? Nie! Dziś mam prawo powiedzieć:
Być dumny jak Polak, a wstydzić się jak Francuz. Dla nas nie ma znaczenia skąd jest Revol i Mackiewicz. Nieważne kto płaci. Chłopaki rzucili się bez zastanowienia w lód Nangi narażając życie… Polska wysłała śmigła…a Francja? Czy to ważne, że to my inicjujemy, płacimy i ratujmy? Dla nas nie. Ale czy sen Paryża jest tak mocny, że nie obudził go krzyk ich własnej rodaczki?

Media blokują linię, głód się wzmaga.
10:05, są na trawersie. Lodowe zbocze na drugą stronę kuluaru, a potem w dół… a stamtąd idą Piotr i Jarek. W czterech będzie łatwiej.
A co z Tomkiem?
Pogoda klęka. Wiatr wieje 90 km w kopule, zespół ratunkowy schodzi. A kolejny nie poleci. Pod K2 nie przyleci dziś żaden helikopter i nie zmienią już tego wszystkie zasoby euro znad Sekwany. I to nie hipotetyczne…
Czekamy. Wiem, że schodzą, z każdym metrem Eli dostaje więcej tlenu. Więcej punktów Abghara na życie.
10:30 dzwoni telefon. Francuzi wyciągają portfele, 17 tys dolarów, o 12:45 pod Nangą ma wylądować heli z dwoma! HAPsami (szerpami wysokogórskimi)… może to się zgra, może zejdą i heli podejmie Revol? Francja się budzi, choć nie ta urzędowa, tylko ta prywatna, z sercem trójkolorowym, i z brytyjskim wsparciem.
Czekamy, furkoczą na wietrze namioty. Prognoza zła, tu wiatr, i tam pod Nangą wiatr, i idzie śnieg, czyli widoczność może przeszkodzić helikopterom…
Czekamy.
11.12 dzwoni Piotr. Są w C1. Z Revol. Ja nic nie wiem, radość miesza mi myśli. Nic nie rozumiem. I nic nie szkodzi. To wspaniałe.
11:32, dzwoni Pan Zbyszek Wyszomirski, za 10 minut startują heli, zabiorą naszych. Co za facet. Panie Zbyszku, w setkach telefonów, Pana były najważniejsze.
Dziękujemy.
Bo kto jedno życie ratuje, ten ratuje cały świat – powiedział Oscar Schindler.
Wracają.
Ale nie ma Tomka. „Czapkins” zasypia w objęciach Nangi. Nie do końca to rozumiem. Ale wiem, że nie da się powtórzyć tej akcji…
Znów czekanie. Heli leci i leci. Jakby czas zwolnił, wirniki śmigieł się nie spieszą, a my szalejemy z niecierpliwości. Chcę mieć pewność. Żeby już. Żeby byli bezpieczni.
14:27. Dzwoni telefon, Pan Wyszomirski… wszyscy na pokładach heli… są bezpieczni.
Jakże pięknym uczuciem jest ulga.
Chłopaki czekamy na Was. Czeka też K2.
K2, dla Polaków.

20:00

Wzruszający wpis żony zaginionego na Nanga Parbat himalaisty Tomasza Mackiewicza. "Eli żyje. W moim nieopisanym bólu jestem szczęśliwa, że przetrwała. Próbowała mu pomóc, była z nim tak długo, jak mogła... Dziękuję Eli... - napisała Anna Solska na facebooku.

Małgorzata Sulikowska, siostra Mackiewicza, powiedziała na antenie TVN24: "Serce mi pękło, kiedy dowiedziałam się, że nie idą po Tomka... Proszę wszystkich, przestańcie oceniać. To są warunki ekstremalne, nie mieli aklimatyzacji na 7000 m. Odpuśćmy. Podziękujmy im za to, co zrobili" - apelowała.

38-letnia Elisabeth Revol i starszy od niej o pięć lat Mackiewicz w grudniu doszli do bazy. Działali w stylu alpejskim, sportowym, bez żadnego wsparcia ze strony tragarzy i bez tlenu w butlach. 20 stycznia rozpoczęli wspinaczkę na wierzchołek "Nagiej Góry" (8126 m), ale ostatecznie zeszli do obozu drugiego na 5900 m. 22 stycznia z nadesłanego przez Francuzkę SMS wynikało, że są w obozie trzecim (6750 m), planują wyjście wyżej i atak szczytowy 25 stycznia. Tego dnia byli na wysokości około 8000 m i - według niektórych źródeł, także Revol - stanęli na wierzchołku.

"To jest wielce prawdopodobne. Śledziłem w internecie poczynania Tomka i Elisabeth. Atak szczytowy rozpoczęli w dobrych warunkach, przy niezbyt silnym wietrze, w granicach 30-40 km/godz. Po kilku godzinach pogoda się pogorszyła, przyszła nagle wielka chmura i zakryła kopułę szczytową. Schodząc chyba zabłądzili i wieczorem utknęli na wysokości ok. 7400 m" - wspomniał himalaista Leszek Cichy, który przypuszcza, że Mackiewicz, aby lepiej widzieć, zdjął gogle, a na tej wysokości promieniowanie UV jednak przebija się i dlatego dostał ostrego zapalenia spojówek.

Pierwszy zdobywca zimą Mount Everestu (8848 m) w 1980 roku wraz z Krzysztofem Wielickim przyznał, że Mackiewicza znał bardzo dobrze. "Był specyficzną osobą, po wielu przejściach, która przez trzy lata była uzależniona od heroiny, podobnie jak bohater filmu "Najlepszy" Jerzy Górski od innych narkotyków. On wyszedł z tego dzięki aktywności sportowej, natomiast Mackiewicz ruszył w Himalaje. - Obrał sobie akurat bardzo niebezpieczną górę, zwaną "zabójczą górą". W minionych latach miał sześć heroicznych prób zdobycia szczytu, i to zimą. Dla niektórych osób może to być trudne do zrozumienia, ale Nanga Parbat stała się jego pomysłem na życie. I to należy uszanować. Jedni nie wyjdą z domu i wolą siedzieć przed telewizorem w ciepłych kapciach, a inni stawiają sobie cele z najwyższych półek, narażając nawet swoje życie" - powiedział Cichy.

Mackiewicz urodził się 13 stycznia 1975 roku, wychował się w Działoszynie (woj. łódzkie), a w wieku 18 lat przeniósł się do Częstochowy.

"Stamtąd uciekałem w świat. W latach 90. włóczyłem się stopem po Europie i robiłem, co się dało. Po kilku latach tułaczki zamieszkałem na Mazurach, gdzie spędziłem cztery kolejne, błądząc po lasach i żeglując, gdzie tylko się dało. Tam też zbudowałem własny jachcik. Przez jakiś czas mieszkałem w Irlandii, gdzie rozwinęła się we mnie pasja do wspinania, która trwa do dziś. W 2008 roku przeszliśmy z Markiem Klonowskim Jukon i kawał Alaski. Od czterech lat próbuję wejść na Nanga Parbat, zimą" - napisał o sobie na potrzeby akcji crowdfundingowej.

Jego wspinaczkowa partnerka to doświadczona alpinistka, która od 19 roku życia fascynuje się górami. To zamiłowanie zaszczepili w niej rodzice. Jest pierwszą kobietą, która wspięła się po kolei na trzy ośmiotysięczniki: Broad Peak (8051 m), Gaszerbrum I (8080 m) i Gaszerbrum II (8035 m), solo i bez wspomagania tlenem z butli. Dokonała tego w 2008 roku, a na ostatnie dwa szczyty weszła w rekordowym odstępie 52 godzin, bez wracania do obozu.

W kwietniu 2009 roku na Annapurnie (8091 m) straciła czeskiego partnera Martina Minarika, który zginął podczas schodzenia ze szczytu, przy bardzo niekorzystnych warunkach pogodowych. Skrajnie wyczerpana i odmrożona, tak jak teraz na Nanga Parbat, Revol została przetransportowana do szpitala w Katmandu. Ciała Minarika nie odnaleziono.

Po tym dramacie Francuzka zrezygnowała ze swojej pasji aż do 2013 roku. Za kolejny cel obrała zdobycie Nanga Parbat zimą, mając za partnera Mackiewicza. Najbliżej szczytu byli w styczniu 2015 roku, kiedy to dotarli na wysokość 7800 m, zatrzymani przez fatalną pogodę.

18:00

Na facebooku pojawiło się krótkie nagranie ze spotkania Denisa Urubko i Adama Bieleckiego z Elisabeth Revol. Nagranie opublikował Urubko. 

16:45

- Chylę czoło przed odwagą polskich bohaterów - napisał na Twitterze Ambasador Francji.

Wcześniej o "szczycie bohaterstwa" Polaków pisał na Twitterze premier Mateusz Morawiecki.

16:15

Narodowa wyprawa na K2 będzie kontynuowana. Udział jej uczestników w akcji ratunkowej na Nanga Parbat nie pokrzyżuje planów zakładania kolejnych obozów i procesu aklimatyzacji. Czterech himalaistów, którzy sprowadzali dziś Francuzkę Elizabeth Revol ze zboczy Nanga Parbat, prawdopodobnie jutro zostanie przetransportowanych z miejscowości Skardu z powrotem do bazy pod K2. - Tam jednak prognozy pogody nie napawają optymizmem - mówi  Krzysztof Wielicki - kierownik wyprawy. W ekspedycji na K2 bierze udział 13 himalaistów. K2 mierzący 8611 metrów nad poziom morza jest drugim co do wysokości szczytem na świecie i ostatnim niezdobytym zimą. Polacy wyjściem na jego wierzchołek chcą zakończyć historię zimowej eksploracji Himalajów i Karakorum.

15:00

Prezes Polskiego Związku Alpinizmu Piotr Pustelnik powiedział, że uczestniczący w akcji ratunkowej na Nanga Parbat jego koledzy wykazali się niebywałą odwagą, siłą i profesjonalizmem. - Ich postawa jest godna podziwu i uznania - podkreślił. - Chłopcy zrobili to we wspaniałym stylu. Akcja górska przebiegła w znakomity sposób. Zrobili wszystko, co mogli, bo więcej w tej sytuacji, w tych warunkach i w tym składzie osobowym wykonać już się nie dało. Dali z siebie wszystko, a nawet więcej. Chwała im za to! - ocenił zdobywca korony Himalajów i Karakorum (wszystkie 14 ośmiotysięczniki).

66-letni Pustelnik przyznał, że Revol miała dużo szczęścia, trafiając "na takich ludzi, na takie warunki i taką pogodę".

- Gdyby któryś z tych czynników zawiódł, mogło być o wiele gorzej. Cieszmy się, że chociaż jedna osoba wyszła z tego cało. Oczywiście to miesza się ze smutkiem i żalem, że nie udało się dotrzeć do Tomka - dodał Pustelnik, który stanął na wierzchołku Nanga Parbat 12 lipca 1992 roku.

- Akcja ratunkowa na Nanga Parbat, przeprowadzona przez polskich himalaistów, to mistrzostwo świata - ocenił Ryszard Pawłowski, zdobywca 11 ośmiotysięczników w latach 1984-2017.

- 30 godzin akcji ratunkowej na Nanga Parbat zmieniło historię himalaizmu - napisała "La Gazzetta dello Sport" podsumowując heroiczny, jak podkreśliła, wyczyn polskich himalaistów.

14:40

"Udało się niemożliwe. Razem z Elizabeth Revol i Denisem Urubko u podstawy ściany Diamir. Jestem zmęczony ale bardzo szczęśliwy. Dziękuję za wszystkie ciepłe słowa. Przykro mi ale nie mieliśmy żadnych szans pomóc Tomkowi" - napisał na Facebooku Adam Bielecki.

13:50

Elisabeth Revol jest już w Islamabadzie. Na lotnisku powitał ją ambasador Francji.

13:00

„Francuska alpinistka uratowana” – to częsty tytuł na internetowych stronach francuskich mediów po akcji ratunkowej polskich himalaistów, którzy bardzo szybko wspinali się na Nanga Parbat (8126 m), by uratować Elizabeth Revol. 

AFP podkreśla, że nie udało się jednak dotrzeć do Tomasza Mackiewicza, który pozostał na wysokości ok. 7200 m.

Agencja cytuje pakistańskiego alpinistę Karima Shaha, który jest w kontakcie z uczestnikami wyprawy na K2 (8611 m) pod kierunkiem Krzysztofa Wielickiego. W jego opinii to "bezprecedensowa w historii himalaizmu akcja ratunkowa".

AFP zaznacza, że polska ekipa bez lin poręczowych i nocą pokonała 1200 metrów bardzo trudnej drogi. "Nikt wcześniej nie dokonał takiego wejścia" - wyjaśnił Shah. "Większości osób zajmuje to dwa lub trzy dni, a im się udało to zrobić w osiem godzin, w ciemności" - dodał.

O ekspedycji na Nanga Parbat i o wyprawie ratunkowej wspominają też w wiadomościach francuskie radia i telewizje. Wiele informacji mediów opiera się na doniesieniach udostępnionych przez regionalny dziennik "Le Dauphine Libere", który był w kontakcie ze sztabem Francuzki.

Prasa przypomina, że Revol jest „znaną alpinistką”, gdyż, jak podkreślało publiczne radio France Blue „jako pierwsza kobieta wspięła się po kolei na trzy ośmiotysięczniki: Broad Peak (8051 m), Gaszerbrum I (8080 m) i Gaszerbrum II (8035 m), solo i bez tlenu”.

Francuskie media mają pewne trudności w opisie organizacji akcji. „L’Express” pisze o „ekspedycji ratunkowej zorganizowanej przez polskich alpinistów przy pomocy armii pakistańskiej”. Z kolei w porannych wiadomościach radia France Info mówiono, że Revol została „uratowana przez ekipę alpinistów pakistańskich”.

Bardziej zrozumiałe są wahania w sprawie przynależności państwowej Denisa Urubko, który posiadał obywatelstwo radzieckie, a po rozpadzie ZSRR przyjął obywatelstwo kazachskie. Zrezygnował z niego w 2012 roku, a od 2013 posiada obywatelstwo rosyjskie, zaś od 2015 również polskie. Prawdopodobnie to dlatego niektóre agencje, a za nimi prasa, pisały o „polskich i kazachskich ratownikach”.

Przed tragedią francuscy wspinacze wypowiadając się w mediach o polskiej wyprawie na K2 z najwyższym szacunkiem i podziwem mówili o swych polskich kolegach, których „najwyższą klasę” mieli okazję poznać zarówno w Alpach, jak i w Himalajach.

11:20

Ekipa ratunkowa z Elisabeth Revol opuściła już szczyt Nanga Parbat. Francuzka z odmrożeniami ma trafić do szpitala w Islamabadzie. Według oficjalnych informacji, w związku z pogarszającymi się warunkami pogodowymi wstrzymano akcję ratowania Tomasza Mackiewicza. Polak znajduje się prawdopodobnie na wysokości ok. 7200 m. Tymczasem przyjaciel Revol udostępnił dramatyczny apel.

Przedstawiciele Polskiego Himalaizmu Zimowego proszę o czujność przy wpłacaniu pieniędzy na rzecz rodziny Tomasza Mackiewicza.

10:40

 

 

7:04

"Ze względu na pogarszające się warunki atmosferyczne, nie ma już żadnych szans na akcję ratunkową po Tomasza Mackiewicza, który znajduje się na Nanga Parbat na wysokości około 7200 m" - przekazał PAP kierownik komitetu organizacyjnego narodowej wyprawy na K2 Janusz Majer.

Jak podkreślił, oficjalne ogłoszenie tej decyzji było odkładane z godzinę na godzinę, gdyż ciągle była nadzieja, że nie sprawdzą się prognozy pogody.

"Niestety, warunki się pogarszają, wiatr na górze się wzmaga, jego prędkość dochodzi do 80 km na godzinę. Prognozy nie są optymistyczne, zapowiadane są na wieczór opady, a nawet burza śnieżna. W tej sytuacji akcja ratunkowa po Tomasza niemożliwa" - zaznaczył Majer.

Jak dodał, należy wziąć pod uwagę również to, że jeśli do bazy pod Nanga Parbat zejdą Adam Bielecki i Denis Urubko, to po kilkunastogodzinnej akcji ratowniczej w temperaturze minus 40 stopni, nie będą w stanie bez odpoczynku ponownie się wspinać.

Obecnie Bielecki i Urubko schodzą razem z Elisabeth Revol do obozu pierwszego. Do góry wyszli Jarosław Botor i Piotr Tomala, aby wspomagać kolegów w ewakuacji z Nanga Parbat francuskiej alpinistki.

Rzecznik wyprawy na K2 informuje z kolei na Twitterze o tym, że ekipa ratunkowa oczekuje na helikopter. 

5:30

Jarosław Botor i Piotr Tomala wyszli do góry, aby wspomagać Adama Bieleckiego i Denisa Urubkę w ewakuacji z Nanga Parbat Francuzki Elisabeth Revol - przekazał kierownik narodowej wyprawy na K2 Krzysztof Wielicki.

"Dwie godziny temu Bielecki i Urubko rozpoczęli z Revol schodzenie z obozu drugiego na 6100 m do obozu pierwszego na 4850 m. Obecnie, a jest tu godzina 9.30, są na wysokości około 5900 m. Przed nimi stromy odcinek. Natomiast godzinę temu wyszli do góry Botor i Tomala, aby wspomagać Bieleckiego i Urubkę w ewakuacji Revol. Francuzka ma odmrożone ręce i nogi, więc trudności będą się piętrzyły" - powiedział Wielicki.

Na pytanie, czy są jakieś wiadomości na temat Tomasza Mackiewicza, znajdującego się prawdopodobnie na wysokości około 7200 m, Wielicki odpowiedział: "Nic nowego nie wiem. Z pewnością Elisabeth zaznajomiła Adama i Denisa o sytuacji Tomasza, kiedy się z nim rozstała, ale jak na razie chłopcy nie przekazali żadnej informacji na ten temat, a nie chcę spekulować, gdyż za mało wiem" - dodał. 

00:40

To już oficjalna informacja - dalsza akcja ratunkowa niemożliwa  

00:03

Ludovic Giambiasi informuje, że ratownicy nie wyruszą po Tomasza Mackiewicza. "Ze względu na pogodę i wysokość byłoby to ekstremalnie niebezpieczne. To była niezwykle trudna i bolesna decyzja. Jesteśmy myślami z rodziną i przyjaciółmi Tomka" 

23:57

Adam Bielecki i Denis Urubko, którzy dotarli do schodzącej z Nanga Parbat Elisabeth Revol, przygotowują akcję ewakuacji. Jak powiedział kierownik komitetu organizacyjnego narodowej wyprawy na K2 Janusz Majer plan jest taki, by zejść do rana do pierwszego obozu.

"Miałem połączenie przez telefon satelitarny z Tomalą i Botorem, którzy w pierwszym obozie przygotowują się na przyjęcie Revol. Jest poodmrażana - ma odmrożone ręce i nogi, więc trudno będzie z zejściem. Zarówno Adam, jak i Denis będą musieli odpocząć, a potem razem z nią zejść, może miejscami w stromych miejscach opuszczać. Trzymamy kciuki, by do rana - taki jest plan - dotarła do obozu pierwszego. Potem jest jeszcze przejście do bazy, długi płaski odcinek, z którym Elisabeth będzie miała także trudności" - powiedział w rozmowie z TVP Sport Majer.

O spotkaniu francuskiej himalaistki z Polakami poinformował na Twitterze Michał Leksiński, rzecznik polskiej wyprawy na K2.

W dolnym obozie ze sprzętem medycznym czeka pozostała dwójka uczestników wyprawy ratunkowej - Jarosław Botor, ratownik medyczny Lotniczego Pogotowia Ratunkowego i instruktor ratownictwa górskiego GOPR oraz Piotr Tomala z Lublina.

Nic nie wiadomo o stanie zdrowia Tomasza Mackiewicza i przed sprowadzeniem Revol nie zostanie podjęta kolejna akcja do góry.

Zdaniem Majera i Leksińskiego ewakuacja będzie bardzo trudna z uwagi na stan zdrowia Revol.

"Spotkanie z Elisabeth nastąpiło na wysokości miedzy 6000-6100 m. Z informacji, które do mnie dotarły, wiemy że ma odmrożone obydwie stopy i musi być transportowana w dół w stronę obozu pierwszego do Jarka i Piotrka. Co może zająć im cztery - pięć godzin. Nie mam żadnych informacji o stanie zdrowia Tomka Mackiewicza. Po przetransportowaniu Elisabeth w dół zapadnie decyzja, co będzie się działo dalej. Wszystko zależy od rozwoju sytuacji i warunków pogodowych. Nie chcę spekulować, jak rozwinie się akcja" - powiedział PAP Leksiński.

 

22:45

Aktualna trasa Bieleckiego:

 

22:33

Podążająca na ratunek dwójka wspinaczy podejmie próbę opuszczenia wyczerpanej francuskiej himalaistki do dolnego obozu na Nanga Parbat. Czeka w nim ze sprzętem medycznym pozostała dwójka uczestników wyprawy ratunkowej - Jarosław Botor i Piotr Tomala.

Zdaniem Leksińskiego ewakuacja będzie bardzo trudna z uwagi na stan zdrowia Revol. Ma ona odmrożenia obu nóg i nie może poruszać się samodzielnie.

"Spotkanie z Elisabeth nastąpiło na wysokości miedzy 6000-6100 m. Z informacji, które do mnie dotarły, wiemy że ma odmrożone obydwie stopy i musi być transportowana w dół w stronę obozu pierwszego do Jarka i Piotrka. Co może zająć im cztery - pięć godzin. Nie mam żadnych informacji o stanie zdrowia Tomka Mackiewicza. Po przetransportowaniu Elisabeth w dół zapadnie decyzja, co będzie się działo dalej. Wszystko zależy od rozwoju sytuacji i warunków pogodowych. Nie chcę spekulować, jak rozwinie się akcja" - powiedział PAP Leksiński.

21:58

Adam Bielecki i Denis Urubko dotarli do schodzącej Elisabeth Revol i przygotowują akcję ewakuacyjną - poinformował na Twitterze Michał Leksiński, rzecznik polskiej wyprawy na K2.

Podążająca na ratunek dwójka wspinaczy podejmie próbę opuszczenia wyczerpanej francuskiej himalaistki do dolnego obozu na Nanga Parbat. Czeka w nim ze sprzętem medycznym pozostała dwójka uczestników wyprawy ratunkowej - Jarosław Botor i Piotr Tomala. (PAP)

21:00

Wielicki: Bielecki i Urubko coraz bliżej Francuzki.

Adam Bielecki i Denis Urubko są coraz bliżej walczącej o życie Elisabeth Revol, która jest na Nanga Parbat na wysokości ok. 6500 m - przekazał PAP kierownik wyprawy na K2 Krzysztof Wielicki. Dodał, że od Francuzki będzie można się dowiedzieć coś więcej o Tomaszu Mackiewiczu.

Ekipa polskich himalaistów, w składzie: Bielecki, Urubko, Jarosław Botor i Piotr Tomala, dotarła w sobotę pod wieczór dwoma helikopterami na wysokość 4850 m, w pobliżu obozu pierwszego. Mimo zapadających ciemności, wspinaczkę rozpoczęli Bielecki i Urubko.

"Początkowy etap pokonali bardzo szybko i są już wysoko, uporali się z trudnościami na stromym odcinku do obozu drugiego na 5900 m. Jest noc, bardzo zimno, ale są coraz bliżej Francuzki. Oceniam, że dojście do niej zajmie im cztery godziny, a optymistycznie może trzy" - powiedział Wielicki.

Dodał, że akcją kieruje tam Botor, ratownik medyczny, goprowiec, który z Tomalą zajęli się przygotowaniem supportu.

"Nie ma co wychodzić przed szereg. Oni muszą się przygotować na przyjęcie Revol, a potem Jarek zadecyduje, kto i kiedy ruszy po Mackiewicza. Innej wersji nie widzę, ale..." - zaznaczył pierwszy zdobywca zimą Mount Everestu (8848 m) w 1980 roku wraz z Leszkiem Cichym.

Jak na razie pogoda jest dobra, jednak w niedzielę prognozowana jest burza śnieżna.

Z sobotnich wiadomości wynikało, że Mackiewicz został sprowadzony przez Revol do namiotu na wysokość 7250 m i tam spędził noc. Z kolei inne źródła twierdziły, że jest w jamie śnieżnej. Natomiast Francuzka, która miała się znajdować na wysokości 6670 m, przekazała, że będzie starała się zejść tak nisko, dokąd pozwolą jej stare liny poręczowe.

Nanga Parbat (8126 m) jest jednym z najbardziej wymagających ośmiotysięczników. Należy do szczytów wyjątkowo trudno dostępnych i niebezpiecznych. Świadczy o tym chociażby liczba dotychczasowych zdobywców, nieznacznie przekraczająca 300 osób.

Pod względem wypadków śmiertelnych "Naga Góra" zajmuje niechlubne, drugie miejsce, za K2 (8611 m). Historia podboju to przede wszystkim zmagania niemieckich alpinistów. Próby zdobycia wierzchołka w latach 1895–1950 pochłonęły 31 ofiar, a od 1953 roku drugie tyle. W środowisku alpinistów Nanga Parbat nazywana jest "zabójczą górą". Posiada największą wysokość względną na świecie - około 7000 m. Baza główna po stronie północnej znajduje się około 3600 m n.p.m i jest najniżej położoną ze wszystkich baz pod ośmiotysięcznikami.

Mackiewicz po raz siódmy podjął próbę zdobycia zimą Nanga Parbat, a Revol po raz czwarty. Tym razem wyruszyli we dwójkę, działali w stylu alpejskim, sportowym, bez żadnego wsparcia ze strony tragarzy oraz nie mając tlenu w butlach.

20 stycznia mieli podjąć próbę wspinaczki na wierzchołek, ale ostatecznie zeszli do obozu drugiego. 22 stycznia z nadesłanego przez Francuzkę SMS wynikało, że są w obozie trzecim, planują wyjście wyżej i atak szczytowy 25 stycznia. Tego dnia byli na wysokości około 8000 m i - według niektórych źródeł - stanęli na wierzchołku. W południe chmury przesłoniły kopułę szczytową, a polsko-francuska para w odwrocie utknęła na wysokości ok. 7400 m.

Potężny, niezwykle skomplikowany masyw Nanga Parbat postrzegany jest jako olbrzymia, biegnąca łukiem grań, o długości prawie 26 km. "Naga Góra" była przedostatnim (obok K2) z niezdobytych zimą ośmiotysięczników. Pierwszego o tej porze roku wejścia dokonali 26 lutego 2016 roku Włoch Simone Moro, Pakistańczyk Muhammad Ali oraz Hiszpan Alex Txikon.

20:00

Ekipa ratunkowa na Nanga Parbat jest już - według najnowszych informacji - na wysokości 5800 metrów. Specjaliści są zgodni: tempo jest bardzo szybkie, mimo że w Pakistanie jest noc. Jak pierwsi idą Adam Bielecki i Denis Urubko.

19:50

-Jeżeli ich odwiozą do bazy, to  przyczyni się to do ich kondycji, do ich klimatyzacji. 

Leszek Cichy w specjalnym wywiadzie dla Radia Wrocław, mówi o szansach Adama Bieleckiego i Denisa Urubko, na zdobycie K2,po akcji ratunkowej na Nanga:

19:40

-Nawet jak go znajdą - mam nadzieję - żywego, to bardzo trudno myśleć o tym, żeby tą najkrótszą drogą, którą oni podchodzą, spróbować go sprowadzić na dół. Tam się nie da, to jest stromy, skałno-lodowy odcinek -  Leszek Cichy-legenda polskiego himalaizmu.

  • O Tomku i  kiedy przybędą ratownicy:

  • Jakie leki i co powinni podać ratownicy Tomkowi:

Tomasz Mackiewicz prawdopodobnie cierpi na ślepotę śnieżną oraz chorobę wysokościową. Nie ma z nim kontaktu. Natomiast Elizabeth Revol, pomimo chłodu i zmęczenia ma się dobrze. Czteroosobowy zespół ratowniczy tworzą uczestnicy narodowej wyprawy na K2.

19:00

Jest też wiadomość od Revol, którą znowu przekazał jej przyjaciel Ludovic Giambiasi:

-Wciąż schodzę, proszę jutro o helikopter.

Dalej czytamy, że ewakuacja wszystkich poszkodowanych musi nastąpić do jutra do 11:00, ponieważ nad Nangę nadciąga burza śnieżna.

18:30

Duże postępy w akcji ratowniczej na Nanga Parbat. Polski zespół zbliża do kopuły szczytowej. Przed nimi najtrudniejszy etap - tzw. droga Kinshofera. Czterech himalaistów wyruszyło kilka godzin temu na pomoc Francuzce Elizabeth Revol i Polakowi Tomaszowi Mackiewiczowi, którzy utknęli na wysokości około 7 tysięcy metrów.

Posłuchaj relacji:

To siódma wyprawa Tomasza Mackiewicza na Nanga Parbat. Po raz trzeci wspina się na ten szczyt z Elizabeth Revol.

Nanga Parbat – schemat drogi Kinshofera (fot. Altitiude Pakistan, schemat Kacper Tekieli)

16:50

Są sprzeczne informacje na temat tego, gdzie Mackiewicz nocował - jedni podają, że prawdopodobnie w śnieżnej jamie, inni, że w namiocie, do którego sprowadziła go Francuzka. Jej wieloletni partner wspinaczkowy Ludovic Giambiasi poinformował, że "w ostatnich wiadomościach Elisabeth pisała, że jest bardzo zła widoczność, a ona nie mogła usłyszeć ani zobaczyć śmigłowca. Co do Tomka, myślę że nie ma już żadnej nadziei".

Zdaniem wiceprezesa Polskiego Związku Alpinizmu Leszka Cichego, który dokładnie śledził przebieg działań Revol i Mackiewicza, jest wielce prawdopodobne, że byli na wierzchołku Nanga Parbat (8126 m).

"Już z wcześniejszej wiadomości podanej w czwartek przez francuską agencję wynikało, że informacja od Elisabeth była ze szczytu albo z jego okolic. Świadczyłoby o tym chociażby bardzo długie ich podchodzenie. Mogą nie mieć dowodu w postaci zdjęcia, bowiem górę zakryły gęste chmury, ale zapisu GPS nie da się ani wykasować, ani sfałszować" - powiedział PAP pierwszy zdobywca zimą Mount Everestu (8848 m) w 1980 roku wraz z Wielickim.

16:15

15:50


"Po wylądowaniu powyżej bazy pod Nanga Parbat, w górę ruszyli Adam i Denis, natomiast pozostali szykują support. Musi być jakieś zabezpieczenie, zaplecze, jak zostanie sprowadzona Revol, a potem - miejmy taką nadzieję - Mackiewicz. Akcją kieruje tam Jarek, ratownik medyczny, goprowiec. Jak będzie ona przebiegała, trudno teraz ocenić. Jeśli warunki pogodowe będą sprzyjające, to planowane są kolejne loty, aby dokonać rozpoznania, w jakim miejscu znajduje się Mackiewicz" - powiedział PAP Rafał Fronia.

Nadmienił, że wraz z Tomalą mieli w piątek dużo szczęścia, podczas wspinaczki na drodze, o żadnej trudności technicznej.

"Niby prosta droga, a z góry leciała lawina. Dogoniła nas w kuluarze, gdzieś na około 5300 m. Gdyby nie liny poręczowe, to... to chyba by nas zmiotła" - dodał.

Z sobotnich wiadomości wynika, że Mackiewicz został sprowadzony przez Revol do namiotu na wysokość 7250 m i tam spędził noc. Natomiast Francuzka zeszła do 6670 m.

"Nie sądzę, aby próbowała schodzić niżej. Nie ma sensu, jeszcze gdzieś pobłądzi, będzie trudniej ją znaleźć. Wiem, że jest wykończona, ma odmrożenia, przed nią pola lodowe, może się poślizgnąć. Powinna czekać aż przyjdą nasi himalaiści" - powiedział PAP konsultant medyczny narodowej wyprawy na K2, himalaista Robert Szymczak.

Pracujący w Lotniczym Pogotowiu Ratunkowym w Gdańsku lekarz dodał, że zapoznał się z wieloma wiadomościami z różnych źródeł.

"Na ich podstawie nie można jednoznacznie określić, w jakiej sytuacji jest Mackiewicz, z którym nie ma żadnego kontaktu. Nie można także stwierdzić z całą pewnością, że wraz z Revol zdobyli szczyt, a takie informacje również się pojawiły. Być może to, co przekazała Francuzka, jest prawdą i będzie mogła to udokumentować" - zaznaczył Szymczak.

15:15

Jeleniogórzanin Paweł Fronia w rozmowie z TVN 24 komentuje m.in że ekipa powinna być u Revol za około 16 godzin. Obecnie Denis Urubko i Adam Bielecki są na wysokości 6200 m n.p.m. -Nie wysyłalibyśmy kolegów, gdybyśmy nie wierzyli w powodzenie akcji - komentuje Fronia.

14:40

Ludovic Giambiasi odsyskał kontakt z Revol.

-Staram się zejść na dół, póki są liny.

14:00

Według kolejnych doniesień, utracono połączenie z Elisabeth Revol. Prawdopodobnie wyczerpała się jej bateria. Podczas ostatniego kontaktu mówiła, że jest mgła i nie słyszy helikoptera. Łączył sie z nią Ludovic Giambiasi. Wiemy natomiast, że Francuzka jest wycieńczona i spała 5 minut.

Jeśli chodzi o Tomka, to nie wiem, czy możemy mieć jeszcze nadzieje  - pisze Giabiasi.

13:37

Według nowych pomiarów, ekipa ratunkowa jest na wysokości około 5 tysięcy metrów na Nanga Parbat. 

13:00

GPS Adama Bieleckiego wskazuje, że wylądowali pod Nanga Parbat.

11:30

Nieoficjalnie: Elisabeth Revol i Tomasz Mackiewicz jednak zdobyli Nanga Parbat.Takie sensacyjne informacje podał za pomocą mediów społecznościowych Ludovic Giambiasi, który jest w stałym kontakcie z Francuzką. 

11:10

Jak podaje na swoim twitterze Pakistan Mountain News, helikoptery wylądowały na lotnisku Skardu wraz z czterema polskimi wspinaczami. Teraz czas na uzupełnienia paliwa.

9:30

Akcja ratunkowa na Nanga Parbat rozpoczęta. Pakistańskie śmigłowce wyruszyły z miejscowości Skardu do bazy pod K2, skąd zabiorą polskich himalaistów na pomoc dwójce wspinaczy. Pod szczytem Nanga Parbat o życie walczy polsko - francuski zespół.  Na pomoc wyruszą uczestnicy narodowej wyprawy na K2. Śmigłowce wezmą ich na pokład i przetransportują pod Nanga Parbat - mówi Janusz Majer - szef Programu Polski Himalaizm Zimowy.

Oprócz znających Nanga Parbat Adama Bieleckiego i Denisa Urubko, drugi zespół ratowniczy będą stanowili Piotr Tomala i Jarosław Botor - ratownik GOPR.

8:30

Warunki atmosferyczne uniemożliwiają akcję ratowniczą na Nanga Parbat. Z powodu niskiego pułapu chmur, dwa śmigłowce, które miały uczestniczyć w akcji, nie mogą wystartować.

7:30

Na profilu Pakistan Mountain News napisano, że francuska himalaistka była widziana przez lornetkę z bazy pod Nanga Parbat. Wygląda na to, że jest w dobrej formie. Nie ma natomiast informacji o Tomaszu Mackiewiczu, który znajduje się wyżej. Nie wiadomo czy Polak jest w stanie się poruszać

Według pakistańskiego portalu, śmigłowce czekają na informacje o pogodzie. Gdyby aura uniemożliwiła ich start, do akcji ratunkowej mają się włączyć czterej pakistańscy tragarze wysokościowi.

PIĄTEK

Na pomoc polsko-francuskiemu zespołowi wyruszy czterech uczestników narodowej wyprawy na K2, którzy mają odpowiednią aklimatyzację, żeby prowadzić działania na tej wysokości - mówił Polskiemu Radiu - Janusz Majer - szef Programu Polski Himalaizm Zimowy. Zaznaczył, że na pomoc wylecą dwa helikoptery.

Ministerstwo Spraw Zagranicznych informuje, że służby konsularne Ambasady RP w stolicy Pakistanu, Islamabadzie zostały powiadomione o sytuacji wczoraj. Zgodnie z przekazanymi informacjami Tomasz Mackiewicz biorący udział w wyprawie, znajdował się na wysokości powyżej 7 tysięcy metrów nad poziomem morza, w stanie uniemożliwiającym mu samodzielne przemieszczanie się. Niezwłocznie po uzyskaniu tej informacji rozpoczęła się akcja ratunkowa.

Himalaiści z narodowej wyprawy na K2 polecą na pomoc polsko-francuskiemu zespołowi

Dzisiaj po uzyskaniu informacji o warunkach świadczenia pomocy przez służby lokalne, minister Jacek Czaputowicz podjął, w porozumieniu z premierem Mateuszem Morawieckim, decyzję o natychmiastowym uruchomieniu środków finansowych na pokrycie kosztów transportu w ramach akcji ratunkowej.

MSZ podkreśla, że akcja ratunkowa rozpocznie się, gdy pozwolą na to między innymi warunki meteorologiczne. Zgodnie z uzyskanymi informacjami, prywatne pakistańskie śmigłowce podejmą próbę dowiezienia ratowników jak najbliżej miejsca, w którym znajduje się Tomasz Mackiewicz. Ze względu na maksymalny pułap lotów helikopterów, który wynosi 6 tysięcy metrów, konieczna będzie dalsza wspinaczka ratowników do miejsca pobytu Polaka.

To siódmy wyjazd Tomasza Mackiewicza na Nanga Parbat, trzeci raz na tej górze współpracuje z francuską Elizabeth Revol.

Tomasz Mackiewicz co roku organizuje swoje wyjazdy na Nanga Parbat, między innymi, dzięki wsparciu internautów, którzy na portalach wspierają jego pomysł zimowego wejścia na ośmiotysięcznik.

Nanga Parbat to dziewiąty co do wysokości szczyt świata. Rok temu została zdobyta pierwszy raz zimą. Na szczycie stanęli Włoch Simone Moro, Pakistańczyk Muhammad Ali Sadpara, oraz Bask Alex Txikon.

Polskie MSZ reaguje

Witold Bańka: MSZ wydał zgodę na pokrycie kosztów akcji ratunkowej dla uwięzionych pod szczytem Nanga Parbat i gwarancje finansowe, wojsko pakistańskie szykuje akcję.

Od chwili otrzymania informacji o sytuacji polskiego himalaisty Tomasza Mackiewicza, uwięzionego pod szczytem Nanga Parbat, podejmujemy wszelkie działania, aby mu pomóc - podkreślił MSZ. Jak zaznacza resort, akcja ratunkowa rozpocznie się, gdy pozwolą na to m.in. warunki pogodowe.

W komunikacie MSZ zaznaczył, że służby konsularne polskiej ambasady w Islamabadzie, zostały powiadomione w czwartek o sytuacji obywatela polskiego, biorącego udział w wyprawie na Nanga Parbat.

"Zgodnie z przekazanymi informacjami Tomasz Mackiewicz, obywatel RP, biorący udział w wyprawie, znajdował się na wysokości powyżej 7 tys. metrów n.p.m., na Nanga Parbat, w stanie uniemożliwiającym mu samodzielne przemieszczanie się" - informuje resort spraw zagranicznych.

MSZ zaznaczył, że "niezwłocznie" po uzyskaniu informacji o sytuacji obywatela polskiego, ambasada RP w Islamabadzie rozpoczęła organizację akcji ratunkowej.

Resort dodał, że w piątek - po uzyskaniu informacji o warunkach świadczenia pomocy przez lokalne podmioty - szef MSZ Jacek Czaputowicz w porozumieniu z premierem Mateuszem Morawieckim podjął "decyzję o natychmiastowym uruchomieniu środków finansowych na pokrycie kosztów transportu w ramach akcji ratunkowej".

Ministerstwo wyjaśnia, że śmigłowce, które należą do "prywatnych podmiotów pakistańskich", podejmą próbę dowiezienia ratowników jak najbliżej miejsca, w którym znajduje się Tomasz Mackiewicz. Zaznacza jednocześnie, że ze względu na maksymalny pułap lotów helikopterów - który wynosi 6 tys. metrów - konieczna może okazać się dalsza wspinaczka ratowników do miejsca pobytu Polaka.

Resort spraw zagranicznych poinformował również, że do akcji ratunkowej włączą się polscy himalaiści wspinający się na K2.

Na stronie Polski Himalaizm Zimowy poinformowano w piątek, że akcja ratunkowa dla uwięzionych pod szczytem Nanga Parbat Tomasza Mackiewicza i Elisabeth Revol rozpocznie się w sobotę. Wezmą w niej udział czwórka himalaistów: Adam Bielecki, Piotr Tomala, Jarek Botor i Marek Chmielarski.

Podkreślono, że w piątek rozpoczęcie akcji uniemożliwiły trudne warunki pogodowe, m.in. silny wiatr oraz zapadający zmrok.

Mackiewicz po raz siódmy podjął próbę zdobycia zimą Nanga Parbat, a Revol po raz czwarty. Tym razem wyruszyli we dwójkę, podejmując próbę ataku w stylu alpejskim, bez żadnego wsparcia ze strony tragarzy oraz nie mając tlenu w butlach. Utknęli pod kopułą szczytową, na wysokości ok. 7400 m. Według ostatnich informacji, udało im się zejść nieco niżej. Z Pakistanu docierają sprzeczne wiadomości dot. tego, czy Francuzka pozostaje z bardziej osłabionym Polakiem, czy sama próbuje schodzić do bazy.

Potężny, niezwykle skomplikowany masyw Nanga Parbat postrzegany jest jako olbrzymia, biegnąca łukiem grań, o długości prawie 26 km. W linii prostej oddalony jest od K2 o 200 km. "Naga Góra" (8126 m) była przedostatnim (obok K2) z niezdobytych zimą ośmiotysięczników. Pierwszego o tej porze roku wejścia na Nangę Parbat dokonali 26 lutego 2016 roku Włoch Simone Moro, Pakistańczyk Muhammad Ali oraz Hiszpan Alex Txikon.

Leszek Cichy: Mackiewiczowi potrzebna jest nadzieja

Uczestnicy narodowej wyprawy na K2 są gotowi do akcji, by pomóc Tomaszowi Mackiewiczowi i Francuzce Elisabeth Revol, którzy po nieudanej próbie zdobycia ośmiotysięcznika Nanga Parbat utknęli na wysokości ok. 7400 m. "Wiara czyni cuda i Tomkowi potrzebna jest nadzieja" - podkreślił Leszek Cichy.

Mackiewicz i Revol rozpoczęli atak szczytowy w dobrych warunkach, przy niezbyt silnym wietrze, w granicach 30-40 km/godz. Po kilku godzinach pogoda się pogorszyła. W czwartek wieczorem utknęli na wysokości ok. 7400 m.

"To jest potężny, skomplikowany masyw Nanga Parbat. Śledziłem w internecie poczynania Tomka i Elisabeth. W czwartek po południu przyszła nagle wielka chmura, która zakryła szczyt. Przypuszczam, że Mackiewicz, aby lepiej widzieć, zdjął gogle, a na tej wysokości promieniowanie UV jednak przebija się i można dostać ostrego zapalenia spojówek" - powiedział PAP Cichy.

Pierwszy zdobywca zimą Mount Everestu (8848 m) w 1980 roku wraz z Krzysztofem Wielickim uważa, że kluczową sprawą będzie przetrwanie przez polsko-francuską parę drugiej nocy, z piątku na sobotę.

"Jest wiele znaków zapytania odnośnie sprzętu i ubiorów, jakimi dysponują, a także co mają, i czy w ogóle mają coś do picia bądź jedzenia. Warunki są tam teraz bardzo trudne, odczuwalna temperatura to minus 60 stopni i wiatr o sile 130 km/godz" - dodał Cichy, kierownik projektu Polskie Himalaje 2018.

Jego zdaniem Mackiewiczowi potrzebna jest nadzieja, że nadejdzie pomoc. "Znam Tomka bardzo dobrze i wiem, że gdyby usłyszał chociażby warkot helikoptera, wstąpiłyby w niego dodatkowe siły, że ma jeszcze szansę zejścia do bazy. Wiara czyni cuda i Tomkowi potrzebna jest nadzieja, zresztą jak każdemu człowiekowi, który znajdzie się w dramatycznej sytuacji".

Cichy przytoczył dla przykładu eksperyment ze szczurem. "Wrzucony do szklanej kuli z wodą, będzie się starał wyjść. Po 20 minutach utopi się. Jeżeli nieco wcześniej podstawimy jemu deseczkę, pokazując, że jest to droga do wyjścia, szczur będzie walczył dalej. Wiara czyni cuda. Jeśli taki gryzoń potrzebuje również nadziei, to człowiek tym bardziej".

Mackiewicz po raz siódmy podjął próbę zdobycia zimą Nanga Parbat (8126 m), a Revol po raz czwarty. Do bazy pod "Nagą Górę" przybyli w grudniu. Działalność - bez używania tlenu z butli - prowadzili tylko we dwójkę, nie mając żadnego wsparcia ze strony tragarzy.

"Dla niektórych osób może to być trudne do zrozumienia. Tomek jest specyficzną osobą, po wielu przejściach, która przez trzy lata była uzależniona od heroiny, podobnie jak bohater filmu +Najlepszy+ Jerzy Górski od innych narkotyków. On wyszedł dzięki aktywności sportowej, natomiast Mackiewicz nie przeszedł kursu taternickiego, nie był w Alpach, a od razu ruszył w Himalaje" - powiedział Cichy.

Jak zaznaczył, upodobał sobie akurat "Nagą Górę", mając w minionych latach sześć heroicznych prób zdobycia szczytu zimą.

"Nanga Parbat stała się jego pomysłem na życie i to należy uszanować. Jedni nie wyjdą z domu i wolą siedzieć przed telewizorem w ciepłych kapciach, a inni stawiają sobie cele z najwyższych półek, narażając nawet swoje życie" - dodał Cichy.

Wspomniał, że 43-letni Mackiewicz jest osobą bardzo znaną miejscowej ludności na trasie do bazy pod Nanga Parbat. "Oni go tam uwielbiają, bo Tomek, to barwna osobowość".

Urodził się 13 stycznia 1975 roku, wychował się w Działoszynie (woj. łódzkie), a w wieku 18 lat przeniósł się do Częstochowy.

"Stamtąd uciekałem w świat. W latach 90. włóczyłem się stopem po Europie i robiłem, co się dało. Po kilku latach tułaczki zamieszkałem na Mazurach, gdzie spędziłem cztery kolejne, błądząc po lasach i żeglując gdzie tylko się dało. Tam też zbudowałem własny jachcik. Przez jakiś czas mieszkałem w Irlandii, gdzie rozwinęła się we mnie pasja do wspinania, która trwa do dziś. W 2008 roku przeszliśmy z Markiem Klonowskim Jukon i kawał Alaski. Od czterech lat próbuję wejść na Nanga Parbat, zimą" - napisał o sobie na potrzeby akcji crowdfundingowej.

Kierownik komitetu organizacyjnego narodowej wyprawy na K2 Janusz Majer po rozmowie z szefem ekspedycji Krzysztofem Wielickim potwierdził, że polscy alpiniści gotowi są do akcji ratunkowej. W sobotę rano dwa helikoptery mają zabrać z bazy pod K2 cztery do sześciu osób i przewieźć do bazy pod Nanga Parbat.

Dojście do Tomasza Mackiewicza może potrwać półtora dnia

Dojście uczestników narodowej wyprawy na K2 (8611 m) do Tomasza Mackiewicza, który przebywa na wysokości ok. 7400 m na Nanga Parbat (8126 m), może potrwać półtora dnia - uważają zgodnie Janusz Majer, Jerzy Natkański i Leszek Cichy.

Krzysztof Wielicki, kierownik ekspedycji na K2, góry oddalonej od Nanga Parbat w linii prostej o 200 km, przekazał, że chęć uczestnictwa w akcji ratowniczej wyrazili wszyscy uczestnicy. Po konsultacjach ustalono, że do bazy pod Nanga Parbat udadzą się: Adam Bielecki, Jarosław Botor, Marek Chmielarski, Piotr Tomala i Denis Urubko. Majer, szef komitetu organizacyjnego wyprawy na K2, poinformował, że ostatecznie przyjęto dwie wersje:

"Jeśli będą dwa helikoptery, jeden większy, drugi mniejszy, poleci pięciu chłopaków, natomiast czterech w przypadku dwóch mniejszych maszyn. Wówczas ze składu wypadnie Chmielarski. Zakładając najbardziej optymistyczny wariant, że będą dobre warunki do odbycia lotu, a nasi alpiniści od razu zaczną wspinaczkę, to na dotarcie do Tomka, który jest na wysokości ok. 7400 m, potrzebują półtora dnia. Może szybszy będzie Bielecki...".

Natkański, dyrektor Fundacji Wspierania Alpinizmu Polskiego im. Jerzego Kukuczki, który trzykrotnie brał udział w ekspedycjach na Nanga Parbat (latem 1996 i 2010 oraz w sezonie zimowym 1997-98), zwrócił uwagę, że uczestnicy wyprawy na K2 nie są jeszcze odpowiednio zaaklimatyzowani i będą wspomagali się tlenem z butli.

"Baza pod "Nagą Górą" jest na 4100 m, Mackiewicz na 7400 m, a więc różnica w pionie to 3300 m. W jeden dzień tej drogi się nie pokona, potrzeba półtora dnia, chyba że pilot helikoptera wysadzi chłopaków trochę wyżej od bazy. Może uda się coś zrzucić - leki, jedzenie, gaz... Najpewniejszym ratunkiem przed niedotlenieniem mózgu czy obrzękiem płuc jest jednak schodzenie. Każde 100 m w dół zwielokrotnia szanse przeżycia" - powiedział PAP Natkański.

Cichy również jest tego samego zdania, że potrzeba półtora dnia na pokonanie drogi od bazy do miejsca, w którym znajduje się Mackiewicz.

Co z jego partnerką we wspinaczce Elisabeth Revol?

"Wiadomości na wielu portalach i w wielu mediach społecznościowych są różne, często sprzeczne i wykluczające się nawzajem. Żona Tomasza poinformowała, że Francuzka zostawiła go samego na noc i schodzi do trzeciego obozu, a ja znalazłem inną wiadomość, że są razem" - dodał pierwszy zdobywca zimą Mount Everestu (8848 m) w 1980 roku wraz z Krzysztofem Wielickim, który jest szefem projektu Polskie Himalaje 2018.

Małgorzata Sulikowska, siostra Mackiewicza, w rozmowie z WP Sportowe Fakty oceniła, że jej brat to twardziel, który z niejednej opresji w życiu wychodził, ale jeżeli szwankuje organizm...

"Tomek ma problemy z oddychaniem. Jego mózg jest niedotleniony. Jeżeli przeżyje, to będzie cud... Elisabeth na pewno nie zostawiła brata martwego... Oboje pozostają bez jedzenia od przedwczoraj" - poinformowała, podkreślając, że "nadzieja się tli, cały czas. Mimo że musiałby się zdarzyć cud, to nie zakładamy, że Tomek umrze. Wierzymy, że go jeszcze zobaczymy" - powiedziała siostra 43-letniego Mackiewicza, który wychował się w Działoszynie (woj. łódzkie), a w wieku 18 lat przeniósł się do Częstochowy.

Prognozy na sobotę nie są optymistyczne - temperatura minus 40 stopni C, opady śniegu i silny wiatr. Wszystko to może utrudnić rozpoczęcie akcji ratunkowej.

Początkowo pojawiły się problemy ze środkami na akcję, bowiem armia pakistańska zażądała gwarancji finansowych, jak również firma komercyjna, w której dyspozycji są śmigłowce. Rozpoczęto zbiórkę na różnych portalach crowdfundingowych, która przebiegała błyskawicznie i szybko udało się zebrać odpowiednią kwotę. W międzyczasie gwarancji zapłaty udzieliło Ministerstwo Spraw Zagranicznych.

Wydział Ratownictwa Lotniczego Askari potwierdził, że dwa helikoptery będą rano gotowe do wylotu. "Piloci spróbują znaleźć odpowiednie miejsce do lądowania tak blisko, jak to możliwe. Biorą też pod uwagę zrzucenie żywności dla Revol przed operacją ratunkową, ale to wszystko zależy od pogody. A prognozy są takie, że może być straszna".

Czytaj więcej:

Reklama

Komentarze (12)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.
~zenon2018-02-01 19:58:04 z adresu IP: (124.120.xxx.xxx)
To wspaniała wiadomość.
~Wrocławianka2018-01-29 12:10:08 z adresu IP: (78.8.xxx.xxx)
Nikt nie ma moralnego prawa, by ryzykować życiem ratowników. Zrobili to co było w ich mocy.
~jod2018-01-29 07:55:24 z adresu IP: (78.88.xxx.xxx)
kazda akcja ratunkowa musi sie skonczyc jesli bedzie pogoda powinna byc wznowiona a gdyby zostala z Tomkiem to by przerwali wspinaczke.. bachleda szedl nieprzerwanie
~Wrocławianka2018-01-28 21:24:06 z adresu IP: (89.78.xxx.xxx)
Panowie!! Jesteście wielcy!! To co udało się Wam osiągnąć - chylę czoło przed Wami!! Niestety.... Matka Natura nie oddaje tak łatwo swojego łupu, a Wy dokonaliście niemożliwego i... wydarliście jeden łup z jej rąk. Dla jednych to mało, ale dla innych to ogrom. Docenić Was może tylko ten,co sam ratuje innych. Dziękuję - może to mało, ale za razem jest to bardzo dużo.
~Polak2018-01-28 20:55:38 z adresu IP: (37.47.xxx.xxx)
Góra to góra, powinni przetwac zdobywanie K2 i iść po czlowieka! K2 raczej nie ucieknie. To totalna porazka akcji ratunkowej i morale. Będą mieli czyste sumienia ? Nie sądzę...
~Wrocławianka2018-01-29 12:03:48 z adresu IP: (78.8.xxx.xxx)
To co piszesz jest zwyczajnie nieuczciwe, policz ile godzin łącznie byli w drodze, pamiętasz w jakich warunkach? Ponad -40 stopni! Malo tlenu w powietrzu, Niewyobrażalny wysiłek. Bez jedzenia, bez odpoczynku. Czytasz ile trwało sprowadzenie Francuski? udało się tylko dlatego , że ona sama była w stanie iść. Uważasz że ktokolwiek na ich miejscu byłby fizycznie w stanie iść jeszcze raz?
~Wrocławianka2018-01-28 13:39:43 z adresu IP: (78.8.xxx.xxx)
dziękuję Redakcji niezawodnego PRW za RZETELNE sprawozdanie z akcji ratunkowej
~Wrocławianka2018-01-27 15:46:55 z adresu IP: (78.8.xxx.xxx)
trzymam kciuki i modle się i myślę o nich, nic innego nie mogę zrobić
~Maciej R. 2018-01-27 07:29:03 z adresu IP: (94.254.xxx.xxx)
A może by tak, Radio Wrocław, gdzieś podać autora tego zacnego tekstu?
~Ponoć PAP2018-01-27 21:08:27 z adresu IP: (178.235.xxx.xxx)
Czyli plagiat?
~Radio Wrocław2018-01-27 09:23:03 z adresu IP: (87.99.xxx.xxx)
PAP - Polska Agencja Prasowa, IAR - Informacyjna Agencja Radiowa
~Zyk2018-01-26 21:33:39 z adresu IP: (78.8.xxx.xxx)
Rano np. 7 tzn w Polsce 1 w nocy. Za za 2godz.w bazie 4600mnp dwa dni na drogę. 3mam kciuki