Marzec '68: "Nie byliśmy przerażeni ani przyszłością, ani tym, co nam zrobią" [POSŁUCHAJ]

, mz | Utworzono: 2018-03-08 08:30 | Zmodyfikowano: 2018-03-08 15:36
Marzec '68: "Nie byliśmy przerażeni ani przyszłością, ani tym, co nam zrobią" [POSŁUCHAJ] - Zdjęcia: ipn.gov.pl
Zdjęcia: ipn.gov.pl

Uczestnicy wydarzeń sprzed 50 lat oraz naukowcy i historycy biorą udział w konferencji Wrocławski Marzec '68. Okruchy Pamięci". Otwierający dyskusję profesor Włodzimierz Suleja mówił, że był to odruch solidarności i bunt pokoleniowy, który miał wymiar antysystemowy.

22-letni wówczas student Politechniki Wrocławskiej Piotr Skrobotowicz był jednym z założycieli komitetu strajkowego. - Myśmy się naprawdę niczego nie bali, nie byli przerażeni ani przyszłością, ani tym, co nam zrobią. To paradoks, ale w totalitarnym kraju byliśmy super wolni - mówi Skrobotowicz:

Strajki okupacyjne trwały 48 godzin - od 14 do 16 marca. W protestach marcowych na wrocławskich uczelniach brało udział około 7 tysięcy studentów. Wielu z nich była potem represjonowana, niektórzy byli zatrzymywani i aresztowani, wielu wyrzucono z uczelni.  

fot. Instytut Pamięci Narodowej we Wrocławiu

NAGRANIA Z KONFERENCJI:

Marcowe wydarzenie były buntem młodzieży przeciwko komunistom - podkreślają historycy. Co do nich doprowadziło i jak wyglądały we Wrocławiu? Odpowiedzi na te pytania w Rozmowie Dnia. Gościem Radia Wrocław był dr Łukasz Kamiński, historyk, były szef Instytutu Pamięci Narodowej.

Dariusz Litera (Radio Wrocław): Co tak naprawdę wtedy się wydarzyło?

Dr Łukasz Kamiński, historyk, były szef Instytutu Pamięci Narodowej: W marcu 1968 roku splotło się kilka wydarzeń, które oczywiście były ze sobą powiązane. Przede wszystkim wspomniany protest młodych ludzi, bo to nie tylko studenci. W wielu miejscowościach w protesty angażowali się licealiści czy młodzi robotnicy. Protest z jednej strony w obronie wolności słowa, a z drugiej strony protest o charakterze solidarnościowym.Protest w obronie represjonowanych kolegów. Przeciwko studentom władze rozpętały wielką kampanię propagandową, w której pojawiły się także silne wątki antyinteligenckie, szczególnie skierowane przeciwko literatom, bo przypomnijmy, że także literaci protestowali przeciwko cenzurze czy zdjęciu z afisza inscenizacji "Dziadów" w reżyserii Dejmka.

Stefan Kisielewski powiedział nawet o "dyktaturze ciemniaków". I skierował to do komunistycznych władz.

Tak, to było bardzo śmiałe wystąpienie na zebraniu warszawskiego oddziału Związku Literatów Polskich 29 lutego 1968 r. , za które Stefan Kisielewski zapłacił ciężkim pobiciem. Oprócz tych dwóch wątków Marzec'68 to także kampania, którą ówczesne władze nazywały antysyjonistyczną. De facto byłą to zorganizowana odgórnie kampania o charakterze antysemickim, kampania, której podstawowym i bardzo dramatycznym efektem było zmuszenie ponad 13 tys. osób pochodzenia żydowskiego do opuszczenia Polski. I wreszcie pewne kulisy wydarzeń, czyli wewnętrzna rozgrywka w kierownictwie PZPR, gdzie dochodziło wówczas do przetasowań, czy próby zmiany układu sił.

Czy to nie było tak, że ta ostatnia przyczyna leżała u podstaw? Tam było takie pokolenie w partii, które nie załapało się na te realne frukty władzy. Tak się mówiło o tzw. partyzantach, o moczarowcach, o tych którzy nie zdążyli zakosztować fruktów komunistycznej władzy i czekali, żeby ten skostniały aparat troszeczkę ruszyć.

Niewątpliwie działalność "partyzantów", wśród których były też osoby bardzo wysoko postawione w aparacie komunistycznej władzy, miała wpływ na sam przebieg Marca'68, natomiast pytanie, czy był to wpływ na genezę. Tutaj dotykamy teorii, która już wówczas się pojawiła, która istnieje do dzisiaj, czasem historycy rozważają, na ile mamy tutaj do czynienia z prowokacją - ja osobiście uważam, że mamy tutaj do czynienia z próbą wykorzystania wydarzeń, które już się dzieją...

By osiągnąć swoje cele...

Tak, by osiągnąć swoje cele, które były po prostu takim spontanicznym ruchem młodych ludzi, ludzi urodzonych już po II wojnie światowej, którzy postanowili zaprotestować przeciwko temu złu, które mogli zaobserwować.

1968 rok to nie tylko polski marzec i polska wiosna, ten bunt pokoleniowy praktycznie na całym świecie.

Młodzi ludzie protestują wówczas w Europie Zachodniej, tu przede wszystkim znane są wydarzenia we Francji, w Niemczech czy we Włoszech. Powszechnie znany ruch antywojenny, ruch hippisowski w Stanach Zjednoczonych, tzw. lato miłości roku 68. To są może mniej znane, a bardzo dramatyczne wydarzenia w Meksyku. Jest to pokolenie powojennej młodzieży, ludzi urodzonych w pierwszych latach po zakończeniu II wojny światowej. Szukali swojego miejsca w tej rzeczywistości, ale pamiętajmy też, że przyczyny tych poszczególnych wydarzeń były bardzo odmienne.

Każdy się buntował przeciwko czemuś innemu...

I można powiedzieć, że paradoksalnie były tu pewne sprzeczności. W Polsce młodzież buntowała się przeciwko komunistycznej rzeczywistości, a we Francji była skrajnie lewicująca, głównym bohaterem dla wielu studentów we Francji był Mao Tse-Tung, który w tym czasie prowadził krwawą rewolucję kulturalną w Chinach, także było to rzeczywiście ruch ludzi urodzonych mniej więcej w tym samym czasie, który swoją kulminację osiągnął w roku 1968, natomiast natura, przebieg i treść poszczególnych protestów były bardzo zróżnicowane (...)

CAŁEJ ROZMOWY POSŁUCHACIE TUTAJ:

Reklama

Komentarze (4)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.
~Tadeusz Lazar2023-03-12 22:23:15 z adresu IP: (83.30.xxx.xxx)
Powinieneś w PRL leczyć nas w tzw. "psychuszkach" jak w ZSRR opozycjinistów Nie trzeba sądu by zamknąć dożywotnio wystarczy badanie i diagnoza "lekarza" komunisty tak jak w marcu i po maju 68 wystarczył 1 sekr. POP PZPR Tadeusz Porebski w 3 m-ce awansowany z dr na prof. i rektora potem na 1 sekr KW PZPR a potem BPKC PZPR. Wystawiłeś sobie bolszewickie C.V.
~Tadeusz Lazar2023-03-12 22:16:35 z adresu IP: (83.30.xxx.xxx)
Nie znałeś Go ale coś Cię Pawle korci dowalić niedawno zmarłemu. Akurat był to mój młodszy o 2 lata przyjaciel i muszę Cię wyprowadzić z błędu. Nie baliśmy się bo byliśmy wściekli na komunistów, UBeków, MO, ORMO, ruskich okupantów i ich sługusów, zdrajców Polski i donosicieli kapusi. Na Un. im. Bolesława Bieruta może się i bali. Był razem ze mną relegowany w marcu jak wszyscy na Elektronice i Architekturze bo się nie baliśmy jak inni i nie przerwaliśmy strajku. Nie baliśmy się, bo gdy uwięziono 22 studentów, urządzaliśmy antypochód 1 maja, pomimo obstawy ZOMO wtedy wanych Golędzinowcami. Za to była konsekwencja - relegowanie do konca życia w połowie globu bo tyle podbił komunizm. I Komisja Dyscyplinarna Senacka Tadeusza Porębskiego relegowała Piotrka Skrobotowicza i mnie pośród kilkuset odważnych. po 1 maju Mnie 5 czerwca.
~DLACZEGO?????2018-03-15 01:04:24 z adresu IP: (77.114.xxx.xxx)
ten człowiek jeszcze tam JEST > pytam Pani PREZES >>>.......
~Paweł2018-03-09 05:55:47 z adresu IP: (81.190.xxx.xxx)
Pozwolę sobie zacytować fragment artykułu: "22-letni wówczas student Politechniki Wrocławskiej Piotr Skrobotowicz był jednym z założycieli komitetu strajkowego. - Myśmy się naprawdę niczego nie bali, nie byli przerażeni ani przyszłością, ani tym, co nam zrobią. To paradoks, ale w totalitarnym kraju byliśmy super wolni - mówi Skrobotowicz". O ile z tym, że czuli się wolni, bym nie polemizował, o tyle z tym strachem już i owszem. Po pierwsze dlatego, że z założenia ten kto mówi, że nigdy się nie bał, jest albo kłamcą, albo nic nie przeżył w życiu, a po drugie - choćby dlatego, że z ust innego uczestnika wydarzeń marcowych na Uniwersytecie Wrocławskim, mianowicie zabierającego głos na samym początku obecnego rektora UWr, prof. Jezierskiego, można było usłyszeć diametralnie inną opinię. Taką, że studenci się bali i to bardzo, do tego stopnia, że nie podchodzili do okien w gmachu głównym, bojąc się, że mogą zarobić np. kulę. Byłem w audytorium IH UWr i sam to słyszałem. Dlatego nie wiem, czy Pan Skrobotowicz dopisuje bohaterską legendę do tego, co robił, czy też należy do nikłego procenta ludzi, którzy nie odczuwają w ogóle strachu i innych emocji - a to trzeba leczyć, bo ludzie z takim schorzeniem podejmują często dość nieracjonalne decyzje...