Śląsk Wrocław zagra w Sosnowcu z Zagłębiem

Karol Bugajski | Utworzono: 2018-08-27 07:00

Beniaminek ekstraklasy - zespół Zagłębia - do tej pory zanotował tylko jedno, efektowne na papierze, ale w rzeczywistości dosyć szczęśliwe zwycięstwo 3:0 na własnym stadionie z Pogonią Szczecin i to jego jedyna zdobycz punktowa po awansie. Cztery porażki, najczęściej po słabej grze to bolesna weryfikacja niedoświadczonej drużyny debiutującego w ekstraklasie w roli pierwszego trenera Dariusza Dudka. Szkoleniowiec nie ukrywa, że w przyszłości chciałby pracować w Legii Warszawa, bo przecież grał w tym zespole jako piłkarz, przed tygodniem miał okazję po raz pierwszy poprowadzić Zagłębie na stadionie przy Łazienkowskiej. Beniaminek nie przestraszył się mistrza Polski, mimo straconego gola w końcówce pierwszej połowy, dziesięć minut po przerwie potrafił wyrównać, ale co z tego skoro skończyło się przegraną 1:2. W tym meczu już po raz trzeci na listę strzelców wpisał się Konrad Wrzesiński. Jego skuteczność może zaskakiwać, bo w poprzednim sezonie w 1. lidze ani razu nie udało mu się pokonać bramkarza rywali. Przy Łazienkowskiej świetnym podaniem obsłużył go wprowadzony z ławki debiutant, mistrz Polski z KGHM Zagłębiem Lubin w 2007 i Lechem Poznań w 2015 roku Szymon Pawłowski. Zagłębie Sosnowiec w obu dotychczasowych meczach po awansie, które zostały rozegrane na Stadionie Ludowym zdobywało pierwszą bramkę spotkania, ale o ile z Pogonią powody do radości były także po ostatnim gwizdku, to w 1. kolejce ostatecznie szalę na swoją stronę przechylił Piast Gliwice, który wygrał 2:1. Trener Dudek swobodnie rotuje silnymi, wysokimi napastnikami. Raz gra Francuz Vamara Sanogo, a w kolejnym meczu, tak jak tydzień temu, Nigeryjczyk Junior Torunarigha. Na razie gola na koncie ma tylko ten pierwszy, który trafił w spotkaniu z gliwiczanami.

W Śląsku Wrocław po obiecującym początku sezonu coraz więcej nerwowości. Po porażce 1:2 w Kielcach kibice ze stolicy województwa liczyli na efektowny powrót do wygrywania w domowym meczu z zamykającą tabelę Pogonią Szczecin, jednak skończyło się bezbramkowym remisem po jednym z najgorszych spotkań sezonu. Na pomeczowej konferencji prasowej trener Tadeusz Pawłowski dolał oliwy do ognia mówiąc, że otworzenie się w meczu z Pogonią u siebie byłoby samobójstwem. W związku z tym, raczej należy spodziewać się jeszcze bardziej ostrożnego Śląska, bo przecież jedzie na stadion na którym Zagłębie Sosnowiec w ostatnim domowym spotkaniu pokonało wysoko tych samych Portowców. Mimo dwóch bardzo doświadczonych napastników w kadrze zespołu z Wrocławia - Marcina Robaka i Arkadiusza Piecha - ofensywa zaczyna coraz bardziej kuleć. Śląsk dotychczas strzelił pięć goli - dwa po rzutach rożnych, dwa po wrzutach z autu i jednego po wielkim błędzie bramkarza. Bez formy jest też skrzydłowy Robert Pich, a mimo sprzedaży do tureckiej drugiej ligi Jakuba Koseckiego, trener Pawłowski mówi wprost, że w tym okienku nie będzie już żadnych transferów.

Zagłębie Sosnowiec wygrało pięć z siedmiu ostatnich meczów ligowych na Stadionie Ludowym, a Śląsk Wrocław potrafił wywalczyć komplet punktów tylko w dwóch z ostatnich dwudziestu spotkań na obcych stadionach w Ekstraklasie.

Reklama

Komentarze (0)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.