Tusk na kanclerza? (Komentarz polityczny)

Tusk na kanclerza, ale czy taki scenariusz jest realny?

Powtórzę za Piotrem Borysem: - Ambitny, ale możliwy. Cały plan strategiczny (Ryszard Czarnecki ma rację) opiera się na założeniu, że prezydent Lech Kaczyński jest już na tyle osłabiony, że wygrać z nim może niemal każdy. I, jak wynika z badań opinii publicznej, nie jest to założenie bezzasadne.

Przejęcie "Pałacu" przez osobę związaną z PO dałoby z pewnością obecnej koalicji "oddech", gdyż skończyłoby stosowanie weta prezydenckiego wobec propozycji rządu. Wówczas - także w oparciu o rozwiązania zawarte w obecnej Konstytucji - władza premiera zostałaby znacznie wzmocniona i zyskałaby wymiar "kanclerski", o którym marzy Donald Tusk. Na marginesie - pozycja polskiego prezydenta wcale nie jest taka słaba i jego rola nie polega tylko na "reprezentowaniu i ładnym wyglądzie".

Prezydent ma stanowić "zawór bezpieczeństwa dla systemu" , jest strażnikiem systemu i otrzymał szczególne uprawnienia do reagowania w sytuacjach kryzysowych (np. - słaby, rozdrobniony parlament). Problemy się zaczynają, gdy prezydent przez sytuację kryzysową rozumie wygranie wyborów parlamentarnych przez inną niż własna opcję. Wtedy sceną polityczną targają liczne konflikty kompetencyjne. Można jednak funkcjonować bez tak licznych konfliktów także w sytuacji koabitacji, jak wynika z polskich doświadczeń.

Większym wyzwaniem dla Donalda Tuska i jego partii są przyszłoroczne wybory parlamentarne. Obecnie wprawdzie pozycja PO jako lidera nie jest szczególnie zagrożona (wyborcy przeważnie nie głosują na tego kto im się podoba, a przeciwko temu, kto im się zdecydowanie nie podoba, a teraz nie podoba im się partia Jarosława Kaczyńskiego), ale przez ponad rok wiele zdarzyć się może.

Jedno jest pewne - decyzja D.Tuska o rezygnacji z wyścigu prezydenckiego scenariusz wygrania przyszłorocznych wyborów parlamentarnych czyni bardziej realnym.