The Cure "Seventeen Seconds"

Piotr Osowicz | Utworzono: 2007-11-30 13:45 | Zmodyfikowano: 2014-05-01 00:12

- Lubię "17 Seconds" - mówi Robert Smith. - O wiele bardziej niż "Three Imaginary Boys". Na pierwszym albumie znalazło się tak dużo piosenek, ponieważ pochodziły z okresu aż dwóch lat. Naszymi ulubionymi były: "Three Imaginary Boys", "Accuracy" i "10:15 Saturday Night". Gdybyśmy je rozbudowali, każda z nich pasowałaby doskonale do "17 Seconds". Wiedziałem jakie brzmienie mam osiągnąć. Nie ma sensu tu intelektualizować, gdyż na tym LP panuje niepodzielne prawdziwe uczucie. Nie było żadnej szczególnej linii postępowania, po prostu taki wyszedł. Wiedziałem już wcześniej, że w wielu recenzjach to uczucie zostanie pominięte i skoncentrowałem się wyłącznie na powodach, dzięki którym album wyszedł taki a nie inny...

W 1976 r., w dobie ogromnej popularności ruchu punk, Robert Smith i jego szkolni koledzy - perkusista Lol Tolhurst oraz basista Michael Dempsey - założyli zespół Easy Cure. Rok później dołączył do nich gitarzysta Porl Thompson, uznawany za najlepszego w Crawley. Grupa była o tyle ciekawa, że w oceanie agresywnie grających i mocno zideologizowanych zespołów punkowych, stawiała przede wszystkim na melodię, a w warstwie tekstowej odwoływała się do przeżyć członków zespołu. Zaczerpnięte z punk rocka oszczędne aranżacje wprawiały krytyków muzycznych w zdumienie.

W 1978 r. zespół zmienia nazwę na The Cure i zdobywa coraz większą popularność w całej Wielkiej Brytanii. W tym czasie grupą zaczyna interesować się pracownik wytwórni płytowej Polydor, Chris Parry, któremu udaje się nakłonić Smitha do podpisania kontraktu z nowym labelem Polydor - Fiction Records.

Rok 1979: Londyn zdobyty! Zespół występuje w klubie Marquee, m.in. w towarzystwie Joy Division i Siouxsie and the Banshees. Ma pierwszą sesję nagraniową. Debiutancki album "Three Imaginary Boys" wbrew oczekiwaniom fanów nie zawierał kilku przebojów, które wówczas zadomowiły się na playlistach rozgłośni radiowych. Stąd w spisie utworów brak na przykład "Killing An Arab", czy też sztandarowego utworu grupy w tamtych czasach - "Boys Don't Cry". Ale że pod koniec tego samego roku wytwórnia postanowia wypromować zespół w Ameryce, ukazuje się płyta zatytułowana właśnie "Boys Don't Cry", zawierająca najlepsze kompozycje z "Three Imaginary Boys".

Rok 1980 to już fenomenalna - moim zdaniem - płyta "Seventeen Seconds". Posłuchajcie!

SIEDEMNAŚCIE SEKUND

Czas przemija
A światło zaczyna gasnąć
I wszystko ogarnia cisza
Uczucie odeszło
A obraz znika
I wszystko jest teraz zimne
Sen musiał się skończyć
Życzenie nigdy się nie spełni
A dziewczyna
Zaczyna śpiewać

Siedemnaście sekund
Miara życia
Siedemnaście sekund

Reklama

Komentarze (0)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.