Rehabilitacja za ostatni występ. Koszykarki Ślęzy zagrają z Energą Turuń

, MH, materiały prasowe | Utworzono: 2019-10-27 07:52 | Zmodyfikowano: 2019-10-27 07:53

Przypomnijmy, że tydzień temu Ślęza wysoko uległa Artego, przegrywając nad Brdą 59:81. Dotkliwa porażka wpłynęła na zespół i sprawiła, że okres pomiędzy spotkaniem 4. kolejki, a niedzielną konfrontacją z Energą Toruń poświęcony był w dużej mierze właśnie korygowaniu błędów popełnionych w Artego Arenie.

Zawsze uważam, że trzeba zaczynać od siebie, a nie od przeciwnika. To było wyraźnie widoczne w Bydgoszczy. To my nie funkcjonowaliśmy, a rywalki grały bardzo dobrze. Cały ten tydzień skupialiśmy się na sobie. Taki mecz jak z Artego uwypuklił wszystkie nasze problemy, zarówno defensywę, jak i funkcjonowanie w grze w ataku. Niektóre zawodniczki po dwóch miesiącach nie do końca opanowały system, który próbujemy realizować w ofensywie – tłumaczy trener Arkadiusz Rusin.

Tydzień, którego zwieńczeniem jest niedzielne starcie w ramach 5. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet był dla zawodniczek Ślęzy bardzo intensywny. Żółto-czerwone pracowały bardzo ciężko, aby w niedzielę móc zmazać plamę po porażce w Bydgoszczy.

Na pewno mamy gdzieś ten mecz z tyłu głowy. Wiemy, co się wydarzyło, wiemy, co zrobiłyśmy źle. Miałyśmy analizę wideo, którą trenerzy przygotowali na następny dzień i mogłyśmy ze spokojną głową ocenić to, co się wydarzyło. Skupiamy się przede wszystkim na błędach, które popełniliśmy w ostatnim meczu i na tym, co musimy poprawić indywidualnie i jako zespół. Nasza postawa w poprzednim spotkaniu była bardzo zła i myślę, że wszystkie zdajemy sobie z tego doskonale sprawę. Bez względu na to, z kim będziemy się mierzyć, musimy skupić się na sobie – mówi Agata Dobrowolska.

Przeciwniczki z Torunia są jedną z dwóch drużyn w Energa Basket Lidze Kobiet, która jeszcze nie zasmakowała zwycięstwa. Druga to beniaminek – AZS Uniwersytet Gdański. Oba zespoły legitymują się takim samym bilansem małych punktów: -119. W przypadku Energi lwią część bilansu stanowi niezwykle bolesna porażka przed własną publicznością w ostatniej serii spotkań. Do grodu Kopernika przyjechała wówczas Wisła Kraków i wyjechała ze zwycięstwem 111:58. Trener Elen Szakirowa miała do dyspozycji zaledwie sześć zawodniczek – poza grą były Weronika Telenga, Paulina Niedziółka, Emilia Tłumak i Maja Scekić. Według doniesień medialnych dwie ostatnie koszykarki mają wystąpić we Wrocławiu, choć nie jest to oczywiście nic pewnego.

Nie patrzymy na ostatni mecz i ich braki kadrowe, patrzymy raczej na spotkanie, w którym wystąpiły w pełnym składzie i na to będziemy się przygotowywać. Potrzebujemy rozegrać 40 minut dobrej koszykówki. Przez kłopoty kadrowe nadal mamy problemy w treningu 5 na 5 na nominalnych pozycjach. Potrzebujemy dobrego spotkania, żeby poczuć się pewnie po kiepskim występie w Bydgoszczy – podkreśla Rusin.

O rywalu wiemy nie za wiele. Znamy zawodniczki z Polski, bo to nazwiska, które przez ostatnie lata przewijały się na polskich parkietach. Indywidualnie mamy pojęcie o danych zawodniczkach, ale jako zespół wiemy, że nie jest to pretendent do medalu, lecz nie możemy na to patrzeć. Musimy się skupić na tym, żeby zagrać dobrą koszykówkę. Nie można powiedzieć, że to będzie łatwy mecz. Wyjdziemy bardzo zmobilizowane, jestem w stanie to zagwarantować. Nie patrzymy na to, że gramy teraz z Toruniem, a później z Gorzowem i Wisłą, do każdego spotkania musimy podejść mentalnie przygotowane w stu procentach – przekonuje Dobrowolska.

Wiele z problemów Energi rodzi się w pierwszej kwarcie. Każda z dotychczasowych czterech odsłon otwierających spotkania torunianek zakończyła się wysoką różnicą punktową. Arka Gdynia potrafiła rzucić aż 40 punktów, zaś Wisła Kraków wygrała pierwsze 10 minut w stosunku 25:3. Dwa tygodnie temu, gdy do Wrocławia przyjechał zespół Enei AZS-u Poznań, Ślęza długo szukała rytmu w ataku. Tydzień później w Artego Arenie ofensywa funkcjonowała dobrze, ale rozsypała się obrona. O 40 minutach dobrej koszykówki wspominał trener Rusin, podobne spojrzenie na sytuację ma także skrzydłowa Ślęzy.

Początek meczu z Poznaniem nie ułożył się tak, jak chciałyśmy, ale najważniejsze, że potem dyktowałyśmy warunki i to spotkanie skończyło się naszym wysokim zwycięstwem. Dla nas najważniejsze są małe rzeczy, które będą tworzyć całość. Od pierwszego zatrzymania Torunia w obronie, do rzutu w ataku, niekoniecznie celnego – istotne jest żebyśmy realizowały założenia trenera i pracowały jako zespół – nakreśla plan na to spotkanie Agata Dobrowolska.

Reklama

Komentarze (0)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.