Polonia – PGE Turów 77:67. Deja vu

| Utworzono: 2009-11-14 20:15 | Zmodyfikowano: 2014-05-01 00:12

Turów w domu i Turów na wyjeździe to dwa różne zespoły. W Zgorzelcu zespół wygrywa bez trudu. W Sopocie było słabo, a w Kołobrzegu i w sobotę w Warszawie jeszcze gorzej. Ekipa Sasy Obradovica zagrała bardzo nieskutecznie i choć nie przegrała wysoko, to jednak zasłużenie.

Problemy ze zdobywaniem punktów wicemistrzowie Polski mieli od początku meczu. Mylili się wszyscy i tylko dzięki skutecznej defensywie Turów przegrywał po 10 minutach tylko 14:17. W drugiej kwarcie było niewiele lepiej w ataku, ale w obronie zgorzelczanie zostawiali zbyt dużo wolnego miejsca rywalom, którzy trafiali z łatwych pozycji. Błyszczał przede wszystkim Joshua Alexander, który sprawiał wrażenie, że jeśli będzie trzeba to trafi do kosza nawet z parkingu przed halą.

Nie wiadomo co powiedział w przerwie swoim zawodnikom Sasa Obradović, ale wyraźnie podziałało. Turów zaczął grać lepiej. Trafiali Wright i Justin Gray, ale bez wsparcia kolegów nie byli w stanie odrobić straty. Zgorzelczanie wygrali trzecią kwartę 19:12 i zbliżyli się na dwa punkty, ale cały wysiłek poszedł na marne w pierwszych minutach ostatniej części meczu.

Straty, niecelne rzuty, nieszczelna obrona. I było po meczu. Rzutami za trzy punkty próbowali jeszcze ratować sytuację Gray i Robert Witka, ale odpowiedź Alexandra i Branduna Hughesa była natychmiastowa. Ale kiedy trzeci najlepszy strzelec zespołu zdobywa 6 punktów meczu wygrać po prostu się nie da. A to oznacza, że znów zrobi się w klubie nerwowo.

Polonia Warszawa - PGE Turów Zgorzelec 77:67 (17:14, 23:17, 12:19, 25:17)

Najwięcej punktów dla PGE Turowa: Wright 17, Gray 16, Chyliński, Witka, Deane po 6.

Najwięcej punktów dla Polonii: Alexander 27, Miller i Hughes po 19 

 

Reklama

Komentarze (0)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.