W czerwcu wyszli na tory, teraz stanęli przed sądem

Andrzej Andrzejewski, jk | Utworzono: 2019-12-05 09:41 | Zmodyfikowano: 2019-12-05 09:46
W czerwcu wyszli na tory, teraz stanęli przed sądem - fot. archiwum radiowroclaw.pl
fot. archiwum radiowroclaw.pl

ZOBACZ KONIECZNIE: Pociąg Legnica-Lubin nie dojechał do celu. Mieszkańcy zablokowali przejazd

Dziś wniosek o ukaranie przedstawił pełnomocnik policji:

- W Raszówce na ul. 1 Maja w rejonie przejazdu kolejowego zwalniali krok i zatrzymywali się bez uzasadnionej przyczyny podczas przechodzenia przez torowisko. W tym samym czasie i miejscu tarasowali torowisko. Nie opuścili zbiegowiska publicznego, pomimo wezwania właściwego organu - argumentował pełnomocnik.

Żaden z obwinionych nie przyznał się do winy. Wszyscy skorzystali z prawa do odmowy składania zeznań. Poza salą rozpraw mieszkańcy zapewniają, że gdyby sytuacja się powtórzyła, zrobiliby to samo. Tym bardziej, że po ich proteście pociągi Kolei Dolnośląskich zatrzymują się we wioskach.

- To był błąd urzędników, a nie mieszkańców. Oni walczyli o swoje prawa. Mają prawo do tego, by wyrażać swoje poglądy i to zrobili w tym dniu. Kilka godzin później zarówno pan Myrda, jak i prezes Kolei Dolnośląskich zajęli stanowisko, że pociąg będzie przejeżdżał przez miejscowość Raszówka, więc ta sprawa powinna zostać umorzona. To jest nasze stanowisko i my tego stanowiska nie będziemy zmieniać - przekonywał dziś obrońca obwinionych, adwokat Łukasz Mika:

Obwinionym grozi nagana, areszt lub grzywna do 3 tysięcy złotych.

Przypomnijmy - w czerwcu ponad 100 mieszkańców czterech wsi m.in. Raszówki i Gorzelina uniemożliwiło przejazd pociągu, który miał zainaugurować wznowienie połączeń na trasie Legnica - Lubin. Protestujący przyszli z transparentami, na których można było przeczytać: "stop wykluczeniu" i "chcemy jeździć do szkoły". Mieszkańcy protestowali, bo pociąg miał nie zatrzymywać się w ich wsiach.

W czasie kilkugodzinnej blokady policjanci nie użyli siły. Tego wieczora do Lubina nie dojechał jednak pociąg inaugurujący uruchomienie linii. W czasie wielkiej fety na tamtejszym dworcu zdenerwowany prezydent Lubina Rober Raczyński publicznie zapowiedział, że "winnych należy schwytać i publicznie wybatożyć".

Reklama