Miedź Legnica poza Pucharem Polski

Wojciech Klich | Utworzono: 2020-05-26 22:27 | Zmodyfikowano: 2020-05-26 22:41

Jeszcze przed meczem było wiadomo, że to Legia będzie faworytem spotkania. Do Legnicy przyjeżdżał bowiem obecny lider ekstraklasy i wicemistrz kraju z poprzedniego sezonu.

Na pierwszą okazję przyjezdnych nie trzeba było długo czekać. Gdy na zegarze wybiła pierwsza minuta, z piłką w polu karnym znalazł się Paweł Wszołek. Skrzydłowy Legii uderzył mocno i z bliska, ale błyskawicznie zareagował Łukasz Załuska i wybił piłkę na rzut rożny. Miedź wyraźnie miała problemy z szybką grą rywali. Legia dominowała na boisku i nie pozwalała legniczanom na wymianę nawet trzech podań.

Drużyna Dominika Nowaka odgryzła się jednak w 11. minucie. Błyskawiczny kontratak i Patryk Makuch z dystansu uderzył w poprzeczkę. Pięć minut później w spojenie z rzutu wolnego trafił Jakub Łukowski.

Legia odpowiedziała błyskawicznie. Piłkę na własnej połowie stracił Josip Soljić, a błąd natychmiast wykorzystał Walerian Gwilia. Gruzin uderzył z dystansu i zupełnie zaskoczył Załuskę.

Po zdobytej bramce Legia oddała inicjatywę. W środku pola do głosu zaczęli dochodzić Marquitos i Omar Santana, jednak na pierwszy celny strzał Miedzi trzeba było poczekać aż do 34. minuty. Wtedy spróbował Marquitos, ale debiutujący między słupkami Legii Wojciech Muzyk obronił strzał bez problemu.

Kiedy wydawało się, że w pierwszej połowie nic więcej się nie wydarzy, w polu karnym znów odnalazł się Gwilia. Tym razem jednak Gruzinowi zabrakło precyzji i ten z najbliższej odległości trafił w słupek.

Druga połowa zaczęła się dla Miedzi Legnica najgorzej jak mogła. W 49. minucie Marko Vesović dośrodkował z prawego skrzydła, a strzał głową oddał Jose Kante. Piłka jeszcze trafiła w słupek, próbował ją wybijać jeden z obrońców gospodarzy, ale ostatecznie w zamieszaniu najlepiej odnalazł się Mateusz Cholewiak. Po strzale byłego skrzydłowego Śląska Wrocław było już 2:0.

Gol rywali zupełnie podciął skrzydła Miedzi. Legia kontrolowała spotkanie, gra toczyła się głównie na połowie gospodarzy. Trener Nowak szukał rozwiązań w zmianach, dlatego na boisku pojawili się między innymi Wojciech Łobodziński i Maciej Śliwa. Ten ostatni próbował pokonać Muzyka strzałem z dystansu, ale próba zawodnika Miedzi była zbyt słaba.

Nadzieja odżyła w 80 minucie. To wtedy w połowie boiska Igor Lewczuk zupełnie niepotrzebnie zaatakował Omara Santanę. Wejście defensora było wyraźnie spóźnione i do tego niebezpieczne. Dość powiedzieć, że obaj piłkarze opuścili boisko - Lewczuk z czerwoną kartką, a Santana przy pomocy medyków.

Ostatnie dziesięć minut to zryw Miedzi, choć i o to było trudno. Legia sprytnie utrzymywała się przy piłce i nie pozwalała legniczanom na tworzenie groźnych sytuacji. Jedynie w 88. minucie świetnie piłkę dośrodkował Śliwa, a podanie na gola zamienił Paweł Zieliński. Na wyrównanie gospodarzom zabrakło już czasu. Tym samym Miedź w pierwszym spotkaniu rozegranym na polskim boisku po przerwie spowodowanej pandemią przegrała z Legią 1:2 i odpadła z Pucharu Polski.


1/4 finału Pucharu Polski

Miedź Legnica - Legia Warszawa 1:2 (0:1)

Bramki: Paweł Zieliński 88' - Walerian Gwilia 17', Mateusz Cholewiak 49';

Żółte kartki: Marquitos, Josip Soljić;
Czerwona kartka: Igor Lewczuk (80');

Miedź Legnica: Łukasz Załuska - Marcin Pietrowski, Nemanja Mijusković, Adam Chrzanowski, Paweł Zieliński - Jakub Łukowski, Marquitos, Josip Soljić, Omar Santana (82' Dawid Kort), Joan Roman (58' Wojciech Łobodziński) - Patryk Makuch (65' Maciej Śliwa);

Legia Warszawa: Wojciech Muzyk - Marko Vesović (75' Artur Jędrzejczyk), Igor Lewczuk, Mateusz Wieteska, Michał Karbownik - Bartosz Slisz, Domagoj Antolić - Paweł Wszołek, Walerian Gwilia, Mateusz Cholewiak (77' Luquinhas) (83' William Remy) - Jose Kante.

Reklama