"Wielka woda" - tak nazywa się serial o Powodzi Tysiąclecia. W piątek zobaczą go wrocławianie

Jan Pelczar, MC | Utworzono: 2022-09-30 08:36 | Zmodyfikowano: 2022-09-30 08:36
"Wielka woda" - tak nazywa się serial o Powodzi Tysiąclecia. W piątek zobaczą go wrocławianie - fot. archiwum radiowroclaw.pl/Patrycja Dzwonkowska
fot. archiwum radiowroclaw.pl/Patrycja Dzwonkowska

Produkcja inspirowana Powodzią Tysiąclecia trafi w środę na Netflixa, a w piątek ma wrocławską premierę w Narodowym Forum Muzyki. Jedną z największych scen zbiorowych jest ta, którą wzorowano na obronie wałów w Łanach. W serialowych Kętach miejscowymi dowodzi Andrzej Rębacz, którego zagrał Ireneusz Czop

W Narodowym Forum Muzyki o 20:00 Netflix pokaże pierwszym widzom dwa odcinki. Całość, dłuższa o cztery części, trafi na platformę w środę. Pomysłodawczynią i producentką serialu jest wrocławianka. - Z powodzi pamiętam wielką solidarność - mówi Anna Kępińska.

Do Narodowego Forum Muzyki przyjadą dziś także twórcy z reżyserami Janem Holoubkiem i Bartoszem Ignaciukiem na czele oraz aktorzy, m.in. Agnieszka Żulewska, Tomasz Schuchardt, Ireneusz Czop i Tomasz Kot. W serialu powódź zainscenizowano z rozmachem, także w scenografiach. -Nie kreowano jej jedynie komputerowo - wspomina pracę na planie odtwórca jednej z głównych ról, Tomasz Schuchardt

Jaśmina Tremer - tak nazywa się główna bohaterka serialu "Wielka woda". Czy hydrolożkę walczącą o ratowanie Wrocławia w czasie powodzi 1997 roku zapamiętamy na lata? Aktorka, która postać wykreowała, Agnieszka Żulewska była pod wrażeniem pomysłu scenarzystów.

Wszystkie sześć odcinków widział już odtwórca roli ówczesnego prezydenta miasta, Tomasz Kot.

Goście dzisiejszej premiery przejdą się po czerwonym dywanie przed NFM już o 18:30.

Reklama

Komentarze (2)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.
~wielkie nic2022-09-30 13:33:13 z adresu IP: (37.248.xxx.xxx)
~znowu2022-09-30 09:23:24 z adresu IP: (78.9.xxx.xxx)
Z powodzi pamiętam sąsiedzką bezinteresowną pomoc, zamiecione pod dywan afery, wożenie się aparatczyków SLD na karkach pokrzywdzonych i umiejętnie budowaną legendę Zdrojewskiego, ostaniego prezydenta Wrocławia, który faktycznie ciężko pracował na swoim stanowisku.