Wojewoda o sytuacji na Odrze: Czy grozi nam powtórka? "Bardzo prawdopodobne", "więcej niż 50%"

Gościem Rozmowy Dnia Radia Wrocław był Jarosław Obremski, wojewoda dolnośląski.

Zakładam w ciemno, że przed panem za chwilę bój o Senat. Ma pan pomysł, jak i czym przekonać do siebie wyborców? Czy po latach już nie musi pan tego robić, bo oni wiedzą czego mogą się spodziewać?

To jest taka czarcia zapadka, którą pan próbuje.

Oczywiście.

Jak zacznę odpowiadać, to znaczy, że będę potwierdzać. Nie. Jeszcze żadnych decyzji nie było. Na razie muszę powiedzieć, że mam tyle rzeczy bieżących związanych z moją funkcją. Powiem, że także emocji. Na pewno dla mnie dużą emocją będzie kwestia tego wszystkiego, co może się wydarzyć na Odrze.

Za chwilę do tego przejdziemy.

Raczej bym uciekał z odpowiedziami na pytania związane z wyborami parlamentarnymi. Jeszcze na razie na pewno nic nie muszę. 

A ile czasu pan sobie daje?

A nawet nie daję sobie takiego czasu.

Nie daje pan sobie czasu?

Nie.

Twardy z pana zawodnik. No dobrze, mówi pan o rybach, więc naturalnie zmieniamy temat. Czytam komentarze ws. tych wszystkich publikacji, po tych spotkaniach i raportach w tym tygodniu. Czy grozi nam powtórka z tonami śniętych ryb w Odrze sprzed roku? Gdyby pan miał dzisiaj obstawiać?

Uważam, że jest bardzo prawdopodobne. Ja bym chciał powiedzieć, że to jest po pierwsze tak, że mamy bardzo inwazyjny nowy gatunek, te algi złociste. Pamiętamy taką historię, chociażby to był barszcz sosnowskiego. To mamy z czymś takim do czynienia. To w jakiś sposób zmienia środowisko, ten inwazyjny, drapieżny gatunek. To jest pierwsza rzecz. Druga rzecz, że to bardzo szybko mutuje, ma różne szczepy. Te toksyny, które są wydzielane także są różne, pod względem chemicznym. To nie są jakieś takie zmiany, że tam pierścień jest aromatyczny trochę większy, czy podwójne wiązanie, tylko np. jest doczepiona, w jakiejś tam odmianie, cała cząstka cukru. Np. te chińskie złote algi, a polskie i norweskie, są zupełnie inne.

I nie da się z tym nic zrobić?

Pole manewru jest takie, że na razie świat nie znalazł żadnej. Tzn. w stawach, tak. W małych zbiornikach. Natomiast na płynącej wodzie jest bardzo duży problem.

A na ile to jest prawdopodobne?

Więcej niż 50%. Proszę zwrócić uwagę, że mamy już w tej chwili pewien poligon doświadczalny na zbiorniku w Czernicy. Też jesteśmy zaskoczeniu kilkoma rzeczami, ponieważ można powiedzieć, że wczoraj wieczorem mieliśmy zakwit, przy warunkach, które rok temu określaliśmy też na podstawie piśmiennictwa światowego, że one są zupełnie inne. Natomiast akurat na zbiorniku w Czernicy mamy bardzo małe zasolenie. A więc rozwala się to przekonanie, które mieliśmy, że zasolenie było jednym z takich czynników pobudzających do wydzielania toksyn. Nie ma szaleństwa, jeżeli chodzi o tlen, choć jest podwyższony. Jest trochę pH. Właściwie trochę jesteśmy w gorszej sytuacji, niż rok temu, diagnostycznie, bo wszystko, co naukowo było wcześniej stwierdzone, nie do końca ta Czernica to spełnia.

To źle to brzmi. Nie napawa optymizmem.

Nie napawa optymizmem. Tym bardziej, że warunki hydrologiczne na ten moment, fizykochemiczne, pozwalałyby się czuć bezpiecznie jeszcze przez kilka dni, przynajmniej, póki nie będzie dużych temperatur. A tu się już zaczęło dziać. Pod tym względem jest dla naukowców ciekawe. Dzisiaj już przyjeżdża ekipa ichtiologów z Warszawy. Będą tutaj pobierać żywe ryby i je badać. Być może za kilka dni będę wiedział coś więcej.

Na koniec. Gdybym dziś, po spotkaniu z panem, udał się do urzędu i chciał wyrobić paszport, to?

To polecam próbować internetowo. Jeżeli się nie uda i jest już blisko wakacji, to należy przyjść przed godziną 12., pobrać numer, taki z automatu. Nie chcę dawać głowy pod topór, ponieważ zdarzają się dni wyjątkowe, natomiast kwiecień był miesiącem w zasadzie, że osoby, które przychodziły przed godziną 12., do godziny 15. mogły ten wniosek złożyć.

Posłuchaj całej rozmowy: