Patryk Wild o aferze śmieciowej na Dolnym Śląsku: To brzmi jak gangsterka

Dariusz Wieczorkowski, GN | Utworzono: 2024-02-22 08:58 | Zmodyfikowano: 2024-02-22 08:59

Posłuchaj:

Dziennikarze Onetu i Superwizjera ujawnili kulisy działania firmy mających mieć powiązania z politykami koalicji Bezpartyjnych Samorządowców oraz Prawa i Sprawiedliwości. Czy pan policzył, ile właściwie nielegalnych składowisk, rozmaitych odpadów mamy na Dolnym Śląsku? Ktoś to w ogóle zrobił?

Nie. Nie wiemy tego, bo część nielegalnych składowisk to są po prostu jakieś parcele w lesie, gdzieś tam, gdzie ktoś przyjeżdża, zakopuje odpady i opuszcza to miejsce. My w przyszłym tygodniu uruchomimy taką aplikację dla mieszkańców, jako Koalicja Samorządowa, i będziemy zachęcali mieszkańców do tego, żeby zgłaszali. Żebyśmy zbudowali, w sposób taki oddolny, społeczny, bazę danych o odpadach, o tych nielegalnych odpadach, które na Dolny Śląsk przyjeżdżają zewsząd, przyjeżdżają z Polski i przyjeżdżają najprawdopodobniej również z zagranicy. Mówię najprawdopodobniej, ale jestem pewny, że ten proceder ma miejsce, ponieważ na Dolnym Śląsku politycy, być może również służby, które powinny to nadzorować, stworzyły eldorado dla tych firm. To nie jest coś, co stało się w tej kadencji, tylko w tej kadencji ta sprawa wybuchła.

Kto, panie radny? Nazwiska? Kto stworzył to eldorado, pana zdaniem?

No myślę, że zaangażowanie są to w to politycy wszystkich opcji, które rządziły w Polsce i ta sprawa jest kłopotliwa. Proszę zwrócić uwagę, że tej afery nie skomentował, która dotyczy szczytów władzy, która dotyczy wykorzystania służb w niewiadomym celu, być może w celu reprezentowania śmieciowych interesów. W stenogramach padają wprost informacje, że ludzie tam rozmawiający mają wpływ na Służbę Kontrwywiadu Wojskowego, właściwie ona działa na ich posyłki, że wystarczy tam zapłacić. Nie komentuje tego ani premier, ani żadna partia polityczna, ani Koordynator Służb Specjalnych. Jedyny jest komentarz Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, że wszczęli procedurę wyjaśniającą. Wszyscy milczą na ten temat. To jest afera o olbrzymiej skali, dotycząca gigantycznych pieniędzy, gigantycznych interesów, gigantycznego zagrożenia interesu publicznego, zdrowia publicznego, bo nielegalne składowanie odpadów, blokowanie kontroli składowisk, legalnych składowisk, na które być może przyjeżdża strumień odpadów nieewidencjonowanych, to to jest coś niesamowicie grubego. Cisza. Tylko my, Koalicja Samorządowa, zrobiliśmy z tego konferencję.

I znowu zapytam, kto miał blokować kontrolę tych składowisk?

Ja byłem świadkiem, byłem uczestnikiem rozmowy, w której z postulatu wycofania się z kontroli składowisk wystąpił pan poseł i minister Michał Dworczyk, w imieniu koalicjanta Prawa i Sprawiedliwości.

To poważne oskarżenie.

To jest poważne oskarżenie, ale to oskarżenie zostało nawet potwierdzone na sesji, bo uczestnik tego spotkania, pan marszałek Grzegorz Macko, w ogóle stwierdził: tak, było takie spotkanie, ale nasze zastrzeżenia to dotyczyły tego, że samorząd województwa nie powinien tego robić, bo są inne organy". Potwierdzenie padło na sesji, jest protokół i można sobie sprawdzić, że była taka rozmowa. Tylko pan Macko tłumaczył to swoimi zastrzeżeniami, że są inne organy. Tylko w tych innych organach na przykład pracował dyrektor Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska, którego syn był zatrudniony na dobrze płatnym stanowisku w jednej z największych firm odpadowych i dzisiaj ten człowiek ma zarzuty. W związku z czym to jest jasne, że ta instytucja nie była za bardzo obiektywna do kontroli, dlatego mieszkańcy mieli zastrzeżenia. Dlatego mieszkańcy przyszli do nas, na Komisję Ochrony Środowiska i powiedzieli, że nikt nie kontroluje tych składowisk, że nie wiadomo, co tam jest składowane. Darek Stasiak, mój kolega sejmikowy, przewodniczący Komisji Ochrony Środowiska, powiedział: "dobrze, jeżeli są takie wątpliwości, to skorzystajmy z uprawnień samorządu województwa i skontrolujmy te składowiska". I to rozwaliło cały system, bo ten cały system stworzenia tutaj eldorado śmieciowego, gdzie ciągnął śmieci z całej Polski, polegał na tym, że nikt tego nie kontroluje.

Zapowiedzieliście, że będziecie kontrolować. I co dalej?

To nawet było w budżecie województwa, po czym zostało z tego budżetu wyrzucone.

Kto wyrzucił?

Zarząd województwa przedstawił taki projekt, motywowany pandemią. Zrobiliśmy z tego wewnętrzną awanturę w klubie, no i potem było właśnie spotkanie koalicyjne, gdzie pan Michał Dworczyk powiedział, że nie będzie tych kontroli, bo są inne instytucje, te instytucje w zupełności wystarczą. No i tyle. Proszę się zastanowić, jaki interes publiczny może przemawiać za tym, żeby nie kontrolować czegoś takiego jak składowiska odpadów? Czy istnieje w ogóle jakiś taki interes publiczny? Samo to, że województwo, dzisiaj z 3-miliardowym budżetem, nie może jakiegoś promila, nie wiem, miliona złoty czy 3 milionów złotych przeznaczyć na kontrolę składowisk co roku i w ciągu kilku lat pokontrolować wszystkie, ale pokontrolować, jak chcieli mieszkańcy, czyli skład morfologiczny tego, co tam rzeczywiście jest.

Ale przyzna pan, że akurat na antenie Radia Wrocław naprawdę na przestrzeni wielu lat, między innymi redaktor Andrzej Andrzejewski zajmował się wieloma składowiskami, regularnie punktowaliśmy te zagadnienia. Natomiast ma pan takie przeświadczenie, że chociażby, nie wiem, ostatnia dekada, czy 15 lat, to była taka zmowa milczenia, próba skręcenia tych spraw? Pan kiedy pierwszy raz się dowiedział? Jak przez lata ten temat ewoluował? Czy pan zawiadamiał prokuraturę, służby?

Tak. Pierwszy raz ta sytuacja miała miejsce w Wałbrzychu, gdzie kandydowałem na prezydenta, gdzie funkcjonowało w środku miasta składowisko i zakład przetwórstwa odpadów niebezpiecznych. To składowisko paliło się mniej więcej z regularnością co 2 tygodnie. Zawsze Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska, przy każdym pożarze, przyjeżdżał sprawdzać stan powietrza, tylko akurat mniej więcej dzień albo 2 dni po wygaszeniu tego pożaru i stwierdzał, że wszystko jest w porządku. Wszystko wtedy już było w porządku, bo wiatr już wywiał te opary, oczywiście z wyjątkiem tych, które się zutylizowały w płucach wałbrzyszan. Na tym polega ten biznes, że ktoś zarabia setki milionów złotych, ale ktoś inny zapłaci za to po prostu śmiercią, umrze na raka albo urodzi mu się niepełnosprawne dziecko. Tak to wygląda. To się dzieje pod parasolem politycznym i działo się zawsze, bo branża śmieciowa jest powiązana z politykami.

Ale to brzmi jak gangsterka, naprawdę.

Ależ oczywiście, że to brzmi jak gangsterka. Ale nawet dzisiaj dowiadujemy się o powiązaniach pani posłanki Bodnar, której mąż jest właścicielem, udziałowcem spółki EkoPartner, która to spółka, przynajmniej według mieszkańców Czernikowic, przywiozła na nie składowisko, bo to jest po prostu wyrobisko, gdzie jest rekultywacja prowadzona, przyprzywiozła odpady, których zbadanie tego składu, bo tam doszło do zbadania składu, pokazało, że te odpady są czymś całkowicie innym niż to, co zostało zaraportowane, że że tam trafiło. Od razu też państwu powiem, że bo miałem sprawę sądową z firmą Chemeko, tą od składowiska w Rudnej Wielkiej, tego takiego, które budzi największe kontrowersje, i przedstawiciele Chemeco na tej rozprawie poinformowali, zeznając pod przysięgą, że EkoPartner to był ich największy partner biznesowy, dostarczający odpady na to składowisko właśnie w Rudnej Wielkiej. Także te powiązania są. Są powiązania już z nowymi politykami. To nie jest tak, że dotyczy to tylko jednej formacji politycznej, chociaż oczywiście politycy tej formacji, tak jak Michał Dworczyk, interesy, które przemawiały za tym, żeby nie kontrolować odpadów, po prostu wprost reprezentowali.

Kolejny raz pan wymienił nazwisko pana ministra? Jak rozumiem, ma pan konkretne dowody tak na to, że pan minister brał udział w tym procederze?

Oczywiście. Przecież to jest nawet potwierdzone zeznaniami, czy nie zeznaniami, tylko tym protokołem sesji, są świadkowie tego. Ale ja bym chciał jeszcze o jednej rzeczy powiedzieć, bo pan redaktor, jak wszyscy chyba dziennikarze na Dolnym Śląsku, zna te stenogramy, prawda?

Oczywiście.

No to może pan powiedzieć, jakie tam jeszcze wątki są, czy ja mam to powiedzieć?

Proszę powiedzieć, bo jest ich wiele.

Jest ich wiele, ale najbardziej bulwersujący wątek tych, oprócz śmieci. to jest kwestia, że tam się pojawia rozmowa o przestępstwach seksualnych przeciwko dzieciom. Proszę zwrócić uwagę, że do tej pory, kiedy to funkcjonowało, jak jakieś stenogramy, które w niektórych częściach były bardzo prawdopodobne, bo się wszystko potwierdzało, ale ten wątek był izolowany, to można było to jakby bagatelizować. Ale dzisiaj, jak wiemy od dziennikarzy Onetu i Superwizjera, że to są materiały, które dostali w formie surówek od agentów Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, to również i ten wątek zaczyna być uprawdopodobniony. Ja nie twierdzę, że on jest prawdziwy.

Właśnie. To jest bardzo delikatna materia, bo tego typu dokumenty i tego typu wrzutki trudno jest zweryfikować dziennikarzom, bo nigdy nie wiemy, co jest zerojedynkowe, a co nie.

Ale proszę zwrócić uwagę, jak to funkcjonuje. To latało, miały to tysiące osób. O ile wiem, to w tej sprawie został złożony tylko jeden wniosek do prokuratury.

Pan złożył?

Złożył mój znajomy. Ja nie chciałem składać, bo trochę się obawiałem, że to może jakaś prowokacja wymierzona.

No właśnie.

Ja to rozumiem. Ale tylko jeden. Tak mocne teksty, z niewiadomego źródła, niemożliwe do zweryfikowania przez dziennikarzy, krążą.

To jest patowa sytuacja, jednak chciałbym, żebyśmy poszli o krok dalej. Rozmawiamy o tych publikacjach, rozmawiamy o rozmaitych, jak rozumiem, nieprawidłowościach na przestrzeni wielu, wielu lat, różnych ekipach rządzących, powiązaniach towarzyskich, et cetera. Tylko pytanie, czy coś właściwie można zrobić? To jest trochę tak, że mamy wiele takich tykających bomb, one mniej lub bardziej oddziałują na nasze zdrowie. Co dalej?

Dobrze, to ja powiem co my zrobimy. Otóż mieszkańcy mają coś do powiedzenia, idą wybory. Samorząd województwa może być tą instytucją, która będzie to kontrolowała, niezależną od instytucji rządowych. My zaprosiliśmy tych mieszkańców, którzy protestowali, również na nasze listy wyborcze. No i to jest nasza oferta dla mieszkańców Dolnego Śląska. My tego nie odpuścimy. Każdy z nas, ja, Darek Stasiak, ci mieszkańcy w szczególności, ponosili olbrzymie koszty tego sprzeciwu, byli pozywani do sądów, tracili pracę, również i ja miałem takie sytuacje, że po interwencji z wysokiego szczebla, osoby, z którymi miałem jakieś tam umowy czy instytucje, no mówiły, że: "panie Patryku, ale mamy takie naciski, to dziękuję". Nie skarżę się, to nie o to chodzi. Bardziej mnie wkurza to, że dotyczyło to po prostu zwykłych ludzi, którzy zaprotestowali przeciwko temu. I to jest jedna sprawa. A druga sprawa, po uprawdopodobnieniu, no dosyć wysokim już, prawdziwości i źródła pochodzenia tych materiałów, no to jest sprawa dla dziennikarzy, bo politycy, a w szczególności politycy tych głównych partii, moim zdaniem tego tematu nie będą dotykali, dlatego że istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że umoczeni w te kontakty są politycy wszystkich partii.

No widzi pan? Dlatego my się dzisiaj spotykamy przy Karkonoskiej w Radiu Wrocław i o tym wszystkim rozmawiamy. Natomiast trochę pytam w imieniu wyborców, mieszkańców, obywateli, czy nawet gdyby doszło do zmiany, chociażby w sejmiku za 1,5 miesiąca, to ma pan takie przeświadczenie, że wejdą służby, wejdzie prokuratura?

Nie. Ja mam przeświadczenie, że może się tym zająć samorząd województwa, sam z siebie, robiąc te kontrole, których się domagali mieszkańcy, których my się domagaliśmy.

Czyli taka mrówcza praca?

Tak. Mrówcza praca. Proszę zwrócić uwagę, że zmieniła się władza w Polsce, jest taka afera, nie ma żadnej reakcji sił politycznych, a przy okazji tej afery wychodzi ta sytuacja, że posłanka Trzeciej Drogi, czyli partii, która jest odpowiedzialna za pierwszą lobbystyczną, bezczelną wrzutkę w tej kadencji, która zresztą obsadza Ministerstwo Ochrony Środowiska, że posłanka tej partii jest wprost powiązana z biznesem odpadowym. Jej mąż ma akt oskarżenie, jak czytałem.

Pani posłanka, ten komentarz publikowała Gazeta Wyborcza wczoraj wieczorem, powiedziała ws. oskarżania jej męża przez prokuraturę, że tu cytat: "staliśmy się ofiarami bandyckiej nagonki".

Ja nie przesądzam o winie. Mówię jednak o tym, że firma pana Bodnara, z całą pewnością, znaczy na podstawie informacji, które oczywiście uzyskałem przed sądem, ale pod przysięgą, była kontrahentem tego składowiska w Rudnej Wielkiej i według informacji mieszkańców. O ile też pamiętam, tam chyba potwierdził tę informację pracownik WIOŚ-u, zawiozła odpady na to wyrobisko w Czernikowicach, które całkowicie nie spełniały norm. Albo istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, bo tam dwie firmy przywoziły.

Widzi pan, panie radny, bo rozmawiamy o tym od kilku minut i jest wiele takich wątków, które pan porusza, rzuca pan wiele nazwisk, ale nie ma pan pewności, prawda? Tak jak z tymi stenogramami?

Tak. Zerojedynkową pewność dają badania. Badania, które są blokowane na Dolnym Śląsku i za to odpowiada marszałek Przybylski, ponieważ on ostatecznie jest szefem i on realizował te polecenia.

Rozmawiał pan o tym z marszałkiem?

Rozmawiałem z panem marszałkiem, rozmawialiśmy wielokrotnie.

Bo to jest zerojedynkowa sprawa. Znacie się doskonale.

No zerojedynkowa sprawa. Zerojedynkowa sprawa jest taka, że do końca tej kadencji kontroli żadnych nie będzie.

Tak powiedział pan marszałek?

Oczywiście tam było uzasadnienia, że to dużo pieniędzy. A co będzie, to akurat nie do mnie, tylko do Darka Stasiaka, "a co będzie, jak tam się okaże, że są nieprawidłowości, to to ich utylizacja spadnie na województwo?" No ekstra, czyli będziemy narażali życie i zdrowie mieszkańców, bo utylizacja ewentualnych nieprawidłowości, które są wynikiem braku działania województwa, spadnie na budżet województwa. To jest tak skandaliczne.

Czego na przykład by pan oczekiwał od pana premiera Tuska w tej sprawie? Czy w ogóle od nowego rządu?

Ja bym oczekiwał i taki wniosek złożymy dzisiaj do sejmiku, o wystąpienie do Sejmu o powołanie komisji śledczej. Komisji śledczej w sprawie tego, co się stało na Dolnym Śląsku, ale to ma wymiar krajowy, bo ja uważam, że tu stworzono sanktuarium, enklawę dla tych firm, gdzie one mogą sobie zrzucać śmieci po prostu i nikt nie będzie tego kontrolował, dzięki czemu, a jednocześnie Prawo i Sprawiedliwość w poprzedniej kadencji umożliwiło, wbrew dyrektywom unijnym, transport śmieci po całej Polsce, wbrew zasadzie bliskości, która wynika z dyrektywy odpadowej, która zakłada, że odpady powinny być unieszkodliwiane w pobliżu miejsca powstawania. Dzisiaj na Dolny Śląsk przyjeżdżają odpady z Warszawy.


Komentarze (11)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.
~Wch 2024-02-22 21:07:50 z adresu IP: (94.172.xxx.xxx)
Sprawa w Wałbrzychu. Zawsze podpalenia były w czasie kampanii wyborczej. Nagle zawsze od razu pojawiał się śmieszny Wild i PiS. Później składowisko już nie interesowało ludzi, więc nagle tych pożarów nie było. Zazwyczaj zawsze, większości były to podpalenia. Nawet Wild raz powiedział, że rozwiązanie jest proste żeby zamknąć składowisko, że trzeba postawić znak ograniczając tony.
~Mieszkaniec Żmigrodu2024-02-22 16:34:22 z adresu IP: (5.173.xxx.xxx)
Nie dla odpadów w Gminie Żmigród. Zapraszamy dziennikarzy do Gminy Żmigród. Burmistrz wraz z podległymi radnymi, podjął próbę przeforsowania zmiany w Studium Uwarunkowań i MPZP, która miała umożliwić na terenie Parku Krajobrazowego Dolina Baryczy, w miejscu obszaru Natura 2000 (Ostoja Nad Baryczą). Składowanie i przetwarzanie odpadów, które prawdopodobnie miały się zjeżdżać, nie tylko z terenu całego Dolnego Śląska. Domniemywać, tego można, patrząc na firmę głównego inwestora Grupę Kosz i osób w zarządach spółek powiązanych, zajmujących się szerokorozumianym biznesem śmieciowym. Jednak czas wyborów samorządowych i upór mieszkańców, spowodował, chwilową amnezję burmistrza i podległych radnych, którzy jednoznacznie stwierdzili, że nie wiedzieli co procedowali. Padła obietnica, że sprawa zostanie odkręcona przez burmistrza i radnych na następnej radzie miasta Żmigród. My mieszkańcy mamy wrażenie, że ta sprawa to wierzchołek góry lodowej, której część niewidoczna na dzień dzisiejszy. W przyszłości ujrzy światło dzienne. Zapraszamy do kontaktu drogą mailową: mieszkanieczmigrodumałpagmailkropkacom
~Janusz2024-02-22 11:35:54 z adresu IP: (91.90.xxx.xxx)
W Rębiszowie odpady jadą od 2014 i nikogo to nie interesuje tak sam jak dziennikarzy Radia Wrocław
~Janusz2024-02-22 11:30:58 z adresu IP: (91.90.xxx.xxx)
Darek Stasiak najbogatszy samorządowiec w regionie z pensją prawie 500 tyś rocznie.
~Do Janusza 2024-02-22 12:39:53 z adresu IP: (2a00:f41:70c8:5e6:0:x:x:x)
I gnojony za to że postawił się mafii śmieciowej
~Boss2024-02-22 11:13:32 z adresu IP: (2a01:112f:4302:b700:742e:x:x:x)
A w tygodniku Gazeta Polska duży tekst o powiązaniach firm śmieciowych z Polską 2050 Szymona Hołowni. W tekście występuje poseł tej partii Izabela Bodnar i kandydatka na prezydenta Wrocławia.
~Nick2024-02-22 14:05:06 z adresu IP: (37.30.xxx.xxx)
Gazeta ruska ssakiewicza, to raczej nie jest wiarygodne źródło informacji :)))
~bezpartyjni pisowcy2024-02-22 09:33:24 z adresu IP: (37.30.xxx.xxx)
,,Bezpartyjni pisowcy” lansują się za pieniądze samorządowe we wszystkich reklamach, a zostali wymyśleni przez PiS, żeby odebrać poparcie prawdziwym samorządowcom. Wysyarczy posłuchać pana Maja jak wychwala pisowskie kartonowe czeki bez pokrycia jakie poprzedni rząd rozdawał, tylko zapomina powiedzieć ile rząd wtedy ukradł samorządom przez ,,ruski” ład.
~Łukasz2024-02-22 09:25:51 z adresu IP: (188.33.xxx.xxx)
Czy będzie wniosek o odwołanie Marszałka Województwa?
~!!!2024-02-22 09:20:34 z adresu IP: (77.255.xxx.xxx)
www. tuwroclaw. com/ wiadomosci, krzysztof- maj- jedynka- bezpartyjnych- samorzadowcow, wia5 -3266- 69920. html
~Pełno was a jakoby nikogo2024-02-22 09:13:19 z adresu IP: (77.255.xxx.xxx)
Nagła cisza? Wypowiedzi herszta już znamy. A jak wierna kadra? Prawe i lewe ręce? Kto z jego ludzi będzie startował wiosną w wyborach we Wrocławiu i Dolnym Śląsku? W czyje kryształowo czyste ręce złożymy swoją przyszłość? Bezpartyjni - naprzód! Z nazwiskami na razie. Nie tylko na płaconych przez społeczeństwo reklamach i bilbordach.