Nowe matury. Rewolucja czy fikcja?

Martyna Czerwińska | Utworzono: 2014-01-07 10:48 | Zmodyfikowano: 2014-05-01 00:12
Nowe matury. Rewolucja czy fikcja? - fot. archiwum prw.pl
fot. archiwum prw.pl

Ostatnia rewolucja miała miejsce w 2005 roku. Wtedy tzw. "stare matury" zastąpiły zupełnie nowe: ze znienawidzonym kluczem odpowiedzi, pytaniami testowymi i prezentacją na języku polskim. Wiosną 2015 roku młodych ludzi czekają kolejne zmiany. Jako pierwsi doświadczą ich tegoroczni drugoklasiści z liceów. Co ich czeka?

Po pierwsze, koniec ze ściąganiem prac maturalnych z internetu! Do tej pory uczniowie przygotowywali na egzamin ustny z języka polskiego prezentację.Temat wybierało się kilka miesięcy wcześniej i miało mnóstwo czasu na przygotowania. Co prawda padało kilka pytań od komisji, ale związanych z naszym tematem, więc podobnie jak przy obronie pracy magisterskiej ryzyko, że polegniemy było niewielkie. Taka forma miała być odpowiedzią na potrzeby rynku - aby młodzi ludzie potrafili się prezentować, występować publicznie, opanowali stres, no i samodzielnie popracowali nad tematem, który ich interesuje. Problem jednak w tym, że z biegiem lat idea egzaminu zdecydowanie się wyczerpała.

- Okazuje się, że dzięki technologiom informacyjnym i portalom, uczniowie mogli zdobywać gotowe materiały - mówi Wojciech Małecki, dyrektor Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej we Wrocławiu.

Coraz więcej osób kupowało też gotowe prace. Teraz nie będzie to możliwe, bo wracamy do tradycyjnego egzaminu. Maturzyści po wejściu do sali będą losować zestawy pytań. Polecenia będą dotyczyły lektur, ale także wiersza, tekstu popularnonaukowego czy obrazu.Każdy na przygotowanie odpowiedzi będzie miał 15 minut. Na własną wypowiedź otrzyma 10 minut. Później przez 5 minut będzie odpowiadał na pytania komisji. Młodzi ludzie nie ukrywają obaw: - Teraz można się przygotować z jednego tematu, nas będzie można zapytać o dosłownie wszystko, musimy być o wiele lepiej przygotowani - narzeka Weronika Popławska, drugoklasistka z Liceum nr 8 we Wrocławiu.

To jednak nie jedyna zmiana. Obecnie uczniowie muszą podejść do 3 przedmiotów  obowiązkowych na poziomie podstawowym. To język polski: część pisemna i ustna, język obcy: część pisemna i ustna i matematyka: wyłącznie część pisemna. Chętni mogą też spróbować sił na egzaminie dodatkowym z wybranego przedmiotu na poziomie podstawowym lub rozszerzonym. Wiele osób, nawet tych, które wybierało się na studia stawiało na wersję prostszą... Od tego roku nie będzie to możliwe. Jeśli chcesz zdawać dodatkowy egzamin to tylko w wersji rozszerzonej. To zmiana na wniosek wyższych uczelni, które twierdzą, że trafiają na nie coraz słabiej przygotowani studenci.  Docent Janusz Górniak mówi też, że w tej chwili panują ogromne dysproporcje wiedzy między studentami. W efekcie wykładowcom trudno prowadzić zajęcia. - Umiejętności są różne, a program ten sam - tłumaczy Radiu Wrocław.

Według Krystyny Sochy, dyrektor Liceum nr 8 we Wrocławiu dodatkowy przedmiot w wersji rozszerzonej nie rozwiąże problemu, bo uczeń musi do niego podejść, a... nie musi go zdać. - Tym najbardziej ambitnym na pewno nie będzie to przeszkadzało, natomiast słabszy uczeń nie będzie się tym przyjmował. Ta zmiana w żaden sposób go nie zmotywuje. Wątpię, by uczelnie prywatne podniosły wymagania, więc wszystko zostanie po staremu.

Wojciech Małecki z wrocławskiej OKE zapewnia jednak, że publiczne uczelnie będą na to zwracały uwagę i wynik z przedmiotu dodatkowego będzie miał decydujący wpływ na rekrutację. Od 2015 na świadectwie będzie można również znaleźć informacje o tym, ile procent uczniów uzyskało taki sam lub gorszy wynik. Wiadomość ta pozwoli maturzyście obiektywnie ocenić swoje szanse w procesie rekrutacji na studia.


Komentarze (0)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.