Domy przysłupowe pominięte!

Piotr Słowiński, wsp. Piotr Pietraszek | Utworzono: 2014-03-18 07:54 | Zmodyfikowano: 2014-05-01 00:12
Domy przysłupowe pominięte! - fot. Piotr Słowiński
fot. Piotr Słowiński

- Minister Kultury zapomniał, a Marszałek pozbawił głosu właścicieli domów przysłupowych przy tegorocznym podziale środków – mówi Elżbieta Gotthard-Lech ze stowarzyszenia Dom Kołodzieja.

Chodzi o to, że w Urzędzie Marszałkowskim dzielone są środki na zabytki w naszym województwie, ale na dwa dni przed posiedzeniem Kierownik Delegatury Służby Ochrony Zabytków w Jeleniej Górze, Wojciech Kapałczyński, został usunięty z komisji. Oficjalnie z powodu braku zaufania. Nieoficjalnie, jak mówią obrońcy domów przysłupowych, dlatego, że stanął w obronie właśnie tych budowli.

- W Strategii Ochrony Zabytków województwa dolnośląskiego wyraźnie jest napisane, że domy przysłupowe są priorytetem - mówi Elżbieta Gotthard-Lech. - Są charakterystyczne tylko dla Dolnego Śląska i dla Łużyc. Tymczasem ministerstwo kultury na 10 wniosków  z Krainy Domów Przysłupowych wsparcie przyznało tylko na dwa: Karczmę Sądową Z Uniemyśla i domek ryglowy z Dębowego Gaju.



Marszałek województwa Cezary Przybylski mówi Radiu Wrocław, że decyzje w sprawie wsparcia remontów zabytków, a więc i domów przysłupowych jeszcze nie zostały przez zarząd regionu zaakceptowane i nie wiadomo, czy stanie się to na dzisiejszym posiedzeniu.

- Ta sprawa budzi wielkie emocje i musimy mieć czas na przemyślenie wniosków – mówi Przybylski – tak, by samorządowe pieniądze zostały wykorzystane najlepiej jak to możliwe.

Prezeska stowarzyszenia Dom Kołodzieja mówi tymczasem, że pozostawianie właścicieli domów przysłupowych bez wsparcia to problem zaufania inwestorów do samorządowych i rządowych partnerów. Bo chociażby po powodzi w Bogatyni w 2010 roku, kiedy samorząd chciał wyburzyć uszkodzone domy przysłupowe, służby konserwatorskie stanęły murem w ich obronie. Szukały wtedy nowych właścicieli dla tych obiektów, deklarując pomoc przy ich odbudowie i ratunku. Gdyby się okazało, że z tej pomocy zostaną tylko deklaracje, to w przyszłości trudno będzie znaleźć chętnych na ratowanie kolejnych. A jest co ratować bo istnieje nadal 600 domów przysłupowych w regionie od Kamiennej Góry po Łużyce i 2/3 nie jest wpisana do rejestru zabytków i nie jest chroniona prawem.



- To smutne, bo podczas spotkania z liderami kultury na zaproszenie pani poseł Zofii Czernow w teatrze zdrojowym w Cieplicach (w 2012 r) na moje pytanie czy Ministerstwo Kultury uruchomi specjalny program na ratowanie domów przysłupowych padła odpowiedz ministra kultury, że "Programów oddzielnych tworzyć nie będziemy, ale proszę  przygotować się na kolejne aplikacje" Niestety jak widać zielone światło szybko zgasło tak jak ta Miedzianka w Bogatyni co szybko do swojego koryta wróciła - mówi z żalem Elżbieta Gotthard-Lech.

„Dom przysłupowy” - to przykład unikalnego budownictwa ludowego występujący na  pograniczu Czech, Niemiec i Polski.

Prostą bryłę budynku, składającego się z części mieszkalnej i gospodarczej tworzą najczęściej dwie kondygnacje i dach dwuspadowy. Regułą jest drewniana, zrębowa część mieszkalna oraz murowana (najczęściej kamienna) sień i część gospodarcza ze stajnią włącznie. Cechą charakterystyczną tego typu domów są odpowiedzialne za utrzymanie górnej kondygnacji zewnętrzne, drewniane „przysłupy”, które tworzą w elewacji charakterystyczny motyw arkad z odpowiadającym im rytmem okien.

Pojawienie się w konstrukcji przysłupów wynikało prawdopodobnie z rozwijającego się w tym regionie chałupniczego tkactwa. Zlokalizowany w głównej izbie warsztat wywoływał duże drgania, które budynkowi o zwykłej konstrukcji mogłyby zagrażać.

Początki budownictwa przysłupowego sięgają XVII wieku. Zawdzięczamy je  rzemieślnikom z historycznych Górnych Łużyc. Dalsza ekspansja objęła północne Czechy i część Dolnego Śląska. Pełny rozkwit tego rodzaju konstrukcji budowlanych nastąpił w XIX stuleciu i z tego też czasu pochodzi większość zachowanych obiektów. Ich liczbę we wszystkich trzech krajach szacuje się na ponad 17 tysięcy.

Najwięcej domów przysłupowych zachowało się we wschodniej części Saksonii. Zinwentaryzowano i zdiagnozowano tam już ok. 6.200 takich obiektów. W Polsce opisano do tej pory ok. 400 tych domów, jednak nie jest to ich pełna lista. Największe w Polsce zbiorowisko budynków przysłupowych położone jest w Bogatyni, gdzie znajduje się ich ok. 200, z czego 85 jest wpisane do rejestru zabytków.

Stan techniczny sporej liczby domów przysłupowych na Dolnym Śląsku jest przeważnie zły. Wykonane w technologii drewno-glina budynki są z natury mniej trwałe od  murowanych, łatwiej ulegają destrukcji pod wpływem czynników klimatycznych. Wiele tego typu budowli wymaga prac remontowych i koserwatorskich.


Komentarze (3)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.
~obserwator2014-03-19 10:14:16 z adresu IP: (83.13.xxx.xxx)
To na co ta cała "strategia" ratowania dolnośląskich zabytków? komu to ma służyć? Przecież wiadomą rzeczą jest, że właściciele domów przysłupowych sami sobie nie poradzą z ich remontami. Samo usunięcie z obrad komisji jeleniogórskiego konserwatora, któremu te domy podlegają - śmierdzi!!!. Mam wrażenie, że dla niektórych członków szanownej komisji - zabytkami dolnośląskimi są tylko kościoły.
~miłośnik2014-03-18 22:34:16 z adresu IP: (188.47.xxx.xxx)
gdyby wszystkie "przysłupy" należały do kościółkowych, ministerstwo pewnie w zębach przyniosłoby daninę na ich "odnowę w duchu", dla świeckich pasjonatów tej architektury niestety nie ma wsparcia, nie ma go również dla lokalnych społeczności, które za cel stawiają sobie ratowanie takich i innych perełek...
~kicker2014-03-18 11:35:48 z adresu IP: (37.31.xxx.xxx)
No to zbudujmy sobie domy z bali, takie zakopiańskie, nazwijmy je jakoś od bucków, wierchów, czy innych smreków. Po co nam oryginalne jak możemy mieć kopie :(. Słyszałem, że na jednym z konkursów architektonicznych w Niemczech pokazywali "zakopiańskie" domki jako dolnośląską architekturę ludową. I tak trzymać.