Tusku teraz musisz inaczej (Felieton polityczny)

Czesław Cyrul, SLD | Utworzono: 2010-01-30 08:17 | Zmodyfikowano: 2014-05-01 00:12

Zamiast potrzebnych reform on i PO snuli piękne opowiadania o tym, co będzie, w bliżej nieokreślonej przyszłości, zrobione. Wyborcy zapowiedzi brali za fakty i o dziwo nadal się na to nabierają. Jak długo tak można zwodzić wyborców?

Zazwyczaj do następnych wyborów, kiedy obywatele wystawiają rządzącym rachunek.

Ekipa premiera zorientowała się, że owszem Donald Tusk może wygrać wybory prezydenckie, choć pewności nie ma, ale za to PO może przegrać wybory parlamentarne. Pozbawiona lidera PO i do tego coraz bardziej wewnętrznie poróżniona może polec w wyborach parlamentarnych. Groziłoby to utratą wpływów w rządzie i w terenie. Liczna grupa prominentnych członków i sympatyków PO utraciłaby władzę i pieniądze.

Jedność partii dzisiaj może zapewnić tylko Donald Tusk i dlatego nie może zamieszkać w prezydenckim pałacu i pozostawić partyjnych kolegów na pastwę losu. Owo „nie rządzenie”, ale tylko zarządzanie krajem spowodowane było permanentną kampanią prezydencką Donalda Tuska: nie należało się narażać wyborcom trudnymi decyzjami, bo notowania Tuska spadłyby.

Przed wyborami prezydenckimi i parlamentarnymi liderów PO naszła refleksja. Bardzo chcieliby wygrać po raz kolejny wybory parlamentarne, co byłoby ewenementem na naszej scenie politycznej.

Wygranie wyborów parlamentarnych i dalsze rządy to większy sukces niż zasiadanie Tuska w pałacu na Krakowskim Przedmieściu.

Rezygnacja Donalda Tuska z ubiegania się o prezydenturę i szybka oferta reformy naszych zaniedbanych finansów pokazuje, że ekipa PO plan awaryjny przygotowała znacznie wcześniej.

Propozycje reformatorskie są tylko kolejnym z rzędu koncertem pobożnych życzeń, których w tej kadencji PO na pewno nie wprowadzi, bo koalicyjny PSL nawet myśleć o tym nie chce. Być może będzie to możliwe w następnej kadencji, ale czy PO, przekona do niego ewentualnych koalicjantów?

Dalszy przypuszczalny scenariusz będzie następujący: czcze zapowiedzi szybko zostaną zapomniane. I o to chodzi. Bo w kampanii prezydenckiej i parlamentarnej będą inne, też bardzo optymistyczne obietnice. Wynika z tego jedno: PO jest mistrzem propagandy i niespełnionych obietnic. W tym żadna partia jej nie dorówna.

Kto może podmienić premiera Tuska w prezydenckim wyścigu? Tylko Bronisław Komorowski. W żadnym wypadku minister Sikorski, choć ma dobre notowania. Analiza jego osobowości, przeszłości i otoczenia wykazuje, że Komorowski bije go na głowę.

Paradoksalnie, ta duża partia wcale nie ma aż tak wielu liderów mogących zastąpić Tuska. Wodzowskie zarządzanie partią wypłukało z niej osobowości, lub nie mogły one się wykreować. Wódz mógł być jeden i miał wygrać wybory prezydenckie. Wicepremier Schetyna nadmiernie urósł w siłę, więc z gracją został zepchnięty do parlamentarnego czyśćca, by tam przemyślał swoje zachowania i był przestrogą dla innych. Dziennikarze wyciągnęli ponownie Cimoszewicza, który ciagle nie wie, co ma ze sobą zrobić. Być może byłby dobrym bezpartyjnym kandydatem PO do prezydentury.

Polacy nie są zbyt mocno przywiązani do partii politycznych i zostałby on przez ogół wyborców, jako kandydat, zaakceptowany. PO nie może sobie jednak pozwolić na wystawienie obcego kandydata. Byłby to dowód jej słabości, który zemściłby się w wyborach parlamentarnych, a te są dla PO najważniejsze, z czym się także całkowicie zgadzam. Obiektywnie rzecz biorąc rezygnacja premiera Tuska z wyścigu prezydenckiego jest dla PO dobrym posunięciem. O ile oczywiście PO wygra najbliższe wybory parlamentarne i Donald Tusk zostanie ponownie premierem. W 2011 roku Polska obejmie prezydencję w UE i Donald Tusk byłby wtedy bardzo ważna osobą w UE, o wiele ważniejszą od prezydenta Polski. Tylko wybory trzeba najpierw wygrać.


Komentarze (2)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.
~liberał2010-02-01 22:25:27 z adresu IP: (95.40.xxx.xxx)
Jest za cięzki, aby wystartować, za duzy bagaż zabiera ze sobą.
~krytyk2010-01-30 21:41:36 z adresu IP: (95.40.xxx.xxx)
O.k. Niezła analiza. Tylko co na to sam SLD. Jakoś wasz kandydat nie rozwjja skrzydeł. Może trochę red - bulla?