Plebiscyt na najlepszego sportowca Dolnego Śląska: Iljan Micanski (Posłuchaj)

Radio Wrocław/Gazeta Wrocławska | Utworzono: 2009-11-29 20:06 | Zmodyfikowano: 2014-05-01 00:12

Z królem strzelców I ligi, który ostatnio zaczął też trafiać na boiskach ekstraklasy rozmawiał Robert Skrzyński:


Ilian Micanski lubi kolekcjonować bramki w zatrważającym tempie. Jeśli dać mu regularnie grać, rzecz jasna. Do naszego plebiscytu pociągnęło go aż 26 goli pierwszoligowych, które dały Zagłębiu awans do ekstraklasy. Dorzucił też cztery bramki w Pucharze Polski, ale ówczesny trener Zagłębia Robert Jończyk uznał, że to nie priorytet, więc lubinianie nie poszaleli w tych rozgrywkach.

Skąd popularny Julek wziął się w Lubinie? Więcej - skąd wziął się w piłce? Oddajmy głos zainteresowanemu. - U mnie w domu na okrągło gadało się o piłce. Cały czas gdzieś te bramki wisiały w powietrzu. Ojciec Emil był piłkarzem, grał w rodzimej lidze, ale też za granicą. A wujek Plamen to i teraz jest trenerem w III lidze bułgarskiej. Ale oni nie zachęcali mnie szczególnie, bym został piłkarzem. Sam tak kiedyś postanowiłem - mówi z rozbrajającą szczerością bardzo dobrą polszczyzną. Cztery lata w Polsce, jeśli chodzi o znajomość języka, na marne nie poszły. A gdyby nie futbol, to w co ręce by włożył? - pytamy. - Jakiś biznes bym pewnie otworzył. Handel towarami, tak, coś w tym stylu - zastanawia się głośno. W 2003 r. jako osiemnastolatek trafił do bułgarskiego II-ligowca - Pirin 1922 Błagojewgrad. Strzelił 21 goli i został królem strzelców.

- Mieszkałem w tamtejszym internacie. W szkole oceniali mnie jako sportowca. [Jak koszykarzy w amerykańskim college'u - red.]. Piłka była na pierwszym miejscu. Jednym z moich pierwszych trenerów był wtedy Sławko Moraliew. Ale pamiętam, że jeszcze w młodszych grupach wiekowych nie wyróżniałem się jakoś wybitnie. Byłem dobry, ale jednak taki Ronaldo to ze mnie nie był. Dopiero potem, jak zacząłem dostawać regularnie szansę i mogłem strzelać bramki, tak naprawdę doszło do mnie, że oprócz przyjemności z gry w piłkę można futbol traktować jako zawód i zarabiać niezłe pieniądze - mówi.

No i w 2005 r., za 25 000 euro, sprowadziła go Amica Wronki (po fuzji należy już ją nazywać Lechem Poznań). W Kolejorzu nie dostał pełnej szansy: wypożyczano go do Korony (nie grał prawie wcale), potem do Odry (w pół roku 5 goli w lidze, 2 w PP). I ostatecznie półtora roku temu zakotwiczył w Lubinie. Kosztowało to Zagłębie 500 000 zł. Teraz renomowany portal transfermarkt.de wycenia go na okrągły milion euro.

Dodajmy, że na takiej Koronie, w której potraktowano go jak piąte koło u wozu, Mican mści się bardzo osobliwie: regularnie strzela jej bramki. Zdobył ich już 6 i to zapewne nie koniec. - Wiem jedno: gdyby na mnie wtedy od początku stawiano, to pewnie rozwinąłbym się bardziej i grałbym w jakiejś mocnej europejskiej lidze. Chociaż i tak jestem zadowolony z tego, co mam w Lubinie. To więcej, niż zakładałem. Po 26 golach w poprzednim sezonie poprzeczkę ustawiłem sobie wysoko i teraz każdy myśli, że jak Bułgar wychodzi na boisko, to ma hurtowo bramki strzelać. Ale zakładałem przed tym sezonem w ekstraklasie, że będziemy wyżej. Parę lat temu, jak byłem w Amice czy w Odrze i patrzyłem na tabelę, to Zagłębie zawsze było u góry tabeli. Początek mieliśmy bardzo słaby, ale teraz systematycznie robimy swoje i pniemy się w górę. A osobiście to chciałbym powtórzyć wynik bramkowy z poprzedniego roku: 26 goli w ekstraklasie. Nieźle brzmi, nie? - mówi z cwaniacką miną. Będzie ciężko, bo na razie zdobył... 3 gole. Chociaż dwa w ostatnim meczu z Koroną, więc forma pewnie nadciąga.

Odejdźmy na chwilę od futbolu. Bo Micanski temperament ma południowca i podejście do życia też nieco odmienne. Krew nie woda - jak to mówią, młodość swoje prawa ma. Gdy Zagłębie grało z Wartą w I lidze, a Micanski strzelił drugiego gola, podbiegł do ławki rezerwowych i wykrzyczał: "Tak się bawi Buł-gar w Polsce!". To zdanie świetnie oddaje jego naturę. Nie jest domatorem, nie spędza godzin w mieszkaniu, nie krząta się po kuchni w fartuchu. Jak przyznaje, zagląda tam tylko po, by zaparzyć wodę na herbatę. Słowem, pokazuje się tam raz w miesiącu.

- No tak, Bułgarzy mają większy temperament niż Polacy. Po zawodach, jak jest okazja, to wiadomo: wyskoczy się ze znajomymi na imprezę. Człowiek młody, więc jest czas i na harówkę, to i na całą resztę też znaleźć się musi. Dzisiejsza młodzież jest też inna. Bardziej wyluzowana. Ma mniej stresu i to dobrze. Bo kiedy jest najlepszy czas, by się bawić, jak nie wtedy, kiedy młodym się jest? - pyta wprost Ilian. Jakieś "nałogi", oprócz zamiłowania do zabawy? - Ostatnio to nic mnie oderwać nie może od Facebooka. No i trzeba się wyspać jak człowiek. Więc od razu mówię, jak ktoś coś chce ode mnie, to niech w sobotę czy niedzielę nie dzwoni przed południem - śmieje się.

A jak już swoje zarobi albo szóstkę w totka trafi, to... - Chatę na Ibizie wtedy bym kupił. No i dobry samochód. Jakieś bugatti veyron. Dobry samochód to pewnie ten najdroższy - stwierdza przewrotnie. Po świecie jeździ tylko kilkaset veyronów.
Micanski ma i inną cechę. Przyciąga płeć piękną. Kobiety lgną do niego jak pszczoły do miodu. W czerwcu 2009 roku wygrał plebiscyt naszej gazety na najprzystojniejszego piłkarza Dolnego Śląska. W trwającym konkursie na Miss Zagłębia Lubin większość kandydatek na pytanie, z którym piłkarzem chciałaby pójść na kolację, mówi: Ilian. Prym w deklaracjach wiedzie Monika Legierska.  - Jeśli któraś z miss chce, to możemy się spotkać, nie ma problemu. Ale nie będę mówił, która najlepsza. Kibice wybiorą. Dla mnie kobieta nie powinna robić jednej rzeczy: nie może wytykać piłkarzowi błędów na boisku. Nie może rzucać piłkarskich ocen. Zna się czy nie. Piłkarz robi swoje i tyle - mówi twardo.

Z tym twardym charakterem to nie przypadek. Ilian może po kilka razy wracać do filmów typu "Gladiator" czy "Troja". - Jest jedna oczywista rzecz, która je łączy: walka. Niezbędna sprawa także na boisku - tłumaczy.

Iljan Micanski
Urodzony: 20.12.1985 r., Sandanski (Bułgaria).
Wzrost i waga: 184 cm, 79 kg.
Pseudonim: Mican, Julek.
Dyscyplina: piłka nożna.
Pierwszy trener: Sławko Moraliew.
Obecny: Franciszek Smuda.
Kluby w karierze: Makedonska Slawa Simitli, Pirin 1922, Amica, Lech, Korona Kielce, Odra Wodzisław, Zagłębie Lubin.
Sukcesy: król strzelców II ligi bułgarskiej (21 goli, Pirin, 2003 r.), król strzelców I ligi polskiej (26 goli, Zagłębie, 2009), awans z Zagłębiem do ekstraklasy (2009).

Tekst: Michał Sałkowski - „Gazeta Wrocławska"
Rozmowa: Robert Skrzyński - Radio Wrocław

 

Reklama
Dźwięki

Komentarze (0)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.