Muzeum w dawnej zajezdni. Na remont potrzeba 250 mln zł

I dobrze, że coś zrobią żeby ratować i budynek i stare pojazdy. To znacznie lepszy i bardziej pożyteczny pomysł, niż marnowanie publicznych pieniędzy pod dyktando pseudoaktywistów-szkodników na ścieżki rowerowe z których i tak nikt nie korzysta.

Takie inwestycje bardzo, bardzo cieszą pracowników niemieckiego konsulatu wysyłających raporty o ekonomicznym "rozwoju" miasta. W takich halach powinno się budować satelity lub roboty, a jak się nie da, to chociaż robić wykałaczki na cały świat, a nie oglądać stare tramwaje. Tak się dzieje w krajach, które chcą coś znaczyć zamiast być koloniami pełnymi muzeów, wież widokowych i dróg rowerowych z dotacji. Dobrobyt bierze się z pracy, a nie z dopłat i zapomogi.

Platforma, Nowoczesna, KOD lub inna opozycja przekażą jakiś szmal na ratowanie historii. Przecież w tym mieście rządzi Platforma.

Za 250 mln można kupić jakieś 30 nowych tramwajów lub wybudować nową zajezdnię (której we Wrocławiu bardzo brakuje, jeśli chcemy budować nowe trasy). Budowa zamiast tego muzeum - abstrakcja.

Nie może MPK zrobić tam własny zakład naprawczy tramwajów? Miejsca pracy dla mieszkańców. Nie będzie na tyle napraw? Można brać zlecenia zewnętrzne i zarabiać. Lepiej wysyłać Wrocławskie tramwaje po Polsce do napraw. Wiadomo osoby wyżej muszą na tym zarobić, tak nie będzie możliwości wyciągnąć z tego tyle kasy na boku.

Hala powinna być przeznaczona na zakład pracy, bo dobrobyt bierze się z pracy, a nie z oglądania eksponatów muzealnych. Zajezdnia przy Grabiszyńskiej została przerobiona na muzeum PRLu z dodatkiem ludzi ze styropianu i od początku do interesu dopłacają wrocławianie. Ile razy można pójść do tego samego muzeum? Miasto tworzy idiotyczne miejsca "spotkań", które nie budują dobrobytu mieszkańców. 250 milionów to np. kilkadziesiąt nowych tramwajów. Przypomnę, że kładka w Parku Wschodnim jest zamknięta od kilku lat, bo miasto nie ma pieniędzy na remont za, uwaga, 2 mln zł. Tak się dzieje, gdy rządzą arlekiny.