Minimalna porażka koszykarzy Śląska w Euro Cup

Robert Skrzyński, inf. prasowa | Utworzono: 2021-10-28 07:00

Śląsk do stolicy Francji pojechał w najsilniejszym zestawieniu, a w składzie znalazł się również nowy nabytek klubu – były rozgrywający m.in. Galatasaray S.K. – Travis Trice. Trójkolorowi spotkanie rozpoczęli tradycyjną ostatnio piątką: Kolenda, Karolak, Ramljak, Gabiński i Langevine.

Pierwsze punkty zdobyli gospodarze, po tym jak po 15 sekundach gry akcją 2+1 popisał się Will Cummings. Chwilę później ten sam zawodnik powiększył prowadzenie paryżan rzutem za trzy. Gdy w kolejnej akcji celnie zza łuku rzucił Jordan McRae, zrobiło się już 9:0 i trener Andrej Urlep poprosił o czas. I można powiedzieć, że przyniosło to efekt, bo Śląsk powoli zaczął zmniejszać straty. Po dwa punkty zdobyli Cyril Langevine i Łukasz Kolenda. Niezwykłą boiskową inteligencją popisał się też Ivan Ramljak. Chorwat siatkarskim odbiciem sytuacyjnie podał do Karolaka, a ten trafił za trzy i na tablicy było 7:15.

Francuzi próbowali kolejnych rzutów zza łuku, ale ich skuteczność malała. Rozkręcał się Langevine, który w połowie kwarty miał już 7 punktów na koncie. W pewnym momencie wrocławscy koszykarze tracili do rywali tylko cztery oczka. Po dwóch asystach Trice’a i punktach Ramljaka oraz Dziewy, udało się utrzymać kontakt z przeciwnikiem. Kwarta zakończyła się minimalnym prowadzeniem Bolougne Metropolitans 92 28:24.

Drugą część meczu otworzył Kodi Justice, który zaliczył efektowny rzut z półdystansu. Niestety rywale nie byli dłużni. Najpierw za dwa trafił David Michineau, a następnie zza łuku Nobel Boungou-Colo. Wrocławianie uszczelnili defensywę. W efekcie gospodarze przez następne minuty nie zdobyli nawet oczka! A po nieco czterech minutach gry udało się wyrównać, kiedy za trzy trafił Kanter.

Trener rywali, widząc co się dzieje, zareagował i wziął czas. Rozmowa z zawodnikami przyniosła efekty, bo ci znów zaczęli punktować. Ważną trójkę trafił Karolak i szybko zmniejszył prowadzenie rywali, ale niestety nie utemperowało to ich poczynań. Gdy Michineau po raz trzeci w tym meczu celnie rzucił zza łuku i dał zespołowi sześciopunktowe prowadzenie, o czas poprosił trener Urlep. Śląsk w nieco ponad minutę zdobył 5 punktów i do rywali tracili tylko oczko. Znów fenomenalnie zachował się Karolak, po którego efektownym lay-upie o time-out poprosił Vincent Collet. Ostatnie dwie minuty były piekielnie zacięte. Pierwsza połowa zakończyła się prowadzeniem gospodarzy 49:47.

Na początku trzeciej kwarty dwa punkty efektownym wjazdem pod kosz z faulem zdobył Ramljak. Francuzi nie byli jednak dłużni i stopniowo powiększali przewagę.Wtedy sprawy w swoje ręce wziął Dziewa, który pomimo nacisku obrońcy rzucił za trzy z faulem (i oczywiście wykorzystał też przyznany wolny). To obudziło zespół Śląska.

W kolejnej akcji Kanter bez problemu położył obrońcę i efektownie trafił spod kosza. Na tablicy znów widniał remis – 61:61. Metropolitans odpowiedzieli trójką Jordana McRae, ale Śląsk znów szybko doprowadził do remisu. Był to być może moment przełomowy. Obie drużyny chciały odskoczyć, ale nie grzeszyły skutecznością. Prawie półtoraminutowy przestój przerwał Justice, który dwutaktem dał Śląskowi prowadzenie. Wrocławianie dobrze grali w obronie i nie dawali rywalom dojść do głosu. Po tym, jak kolejną trójką popisał się Kanter, Śląsk prowadził nawet pięcioma punktami. W samej końcówce zza łuku trafił jednak Keith Hornsby i zmniejszył przewagę. Trzecia partia zakończyła się prowadzeniem Śląska 69:67.

Czwarta kwarta zaczęła się źle. Najpierw z boiska zszedł Ramljak, który ucierpiał w jednym ze starć pod naszym koszem. Następnie Ginat rzutem z półdystansu doprowadził do remisu, a po kolejnej stracie swoich podopiecznych trener Urlep poprosił o time-out. Niestety rywale wciąż zdobywali kolejne punkty i dzięki dużej agresywności w obronie notowali sporo przechwytów. Ważnym jump shotem za dwa popisał się Trice, ale to było za mało. Paryżanie konsekwentnie grali swoje i po czterech minutach prowadzili 75:71.

Niestety wciąż nie było widać poprawy. Ramljak i Kolenda przerwali strzelecki impas, ale i tak rywale w pewnym momencie prowadzili aż dziesięcioma punktami. Na nieco ponad dwie minuty przed końcem celnie zza łuku rzucił Kanter. Na 1:17 do końca meczu, o czas poprosił trener Urlep. Paryż prowadził pięcioma punktami. W końcówce hala drżała – Kodi Justice trafił zza łuku i doprowadził do stanu 83:85! Metropolitans nie wykorzystali swojej – wydawało się – decydującej akcji i ostatnie słowo miało należeć do Śląska. Niestety Trice nie przebił się przez obronę rywali, a sędziowie odgwizdali kontrowersyjny faul w ataku. Gdy zaraz po wznowieniu sfaulował Cyril, goście mieli dwa wolne, które na jeden punkt zamienił Vince Hunter. Zostało 3,8 sekundy i trzy punkty do odrobienia. Trener Urlep wziął ostatni czas. Niestety w ostatniej akcji meczu Kodi Justice nie trafił z trudnej pozycji i ostatecznie Śląsk przegrał to spotkanie 83:86.

 

Boulogne Metropolitans - Śląsk Wrocław 86:83 (28:24, 21:23, 18:22, 19:14)

Ślask Wrocław - Kerem Kanter 18, Kodi Justice 15, Jakub Karolak 13, Cyril Langevine 9, Łukasz Kolenda 8, Aleksander Dziewa 7, Ivan Ramljak 7, Travis Trice 6, Michał Gabiński 0.

Najwięcej punktów dla Boulogne: Will Cummings 17, David Michineau 14, Jordan McRae 12.

Reklama

Komentarze (0)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.