Sensacja wisiała w powietrzu

BT, PAP | Utworzono: 2022-10-13 06:34 | Zmodyfikowano: 2022-10-13 07:55
Sensacja wisiała w powietrzu - fot. logo rozgrywek
fot. logo rozgrywek

Oba zespoły mierzyły się z sobą w poprzednim sezonie w Pucharze Europy w pierwszej fazie play off i Gran Canaria wygrała wówczas pewnie 87:60 (rozgrywany był jeden mecz na parkiecie wyżej rozstawionej drużyny). Chociaż od tego czasu minęło kilka miesięcy, składy drużyn się zmieniły, to każdy inny wynik w środę niż pewna wygrana Hiszpanów byłaby dużą niespodzianką.

Śląsk nie przestraszył się jednak wyżej notowanego rywala i po zaledwie 68 sekundach prowadził 5:0. Gospodarze szybko odrobili straty i nawet wyszli na prowadzenie, ale nie przejęli inicjatywy i przez kolejne fragmenty meczu trwała wyrównana walka. Na trzy minuty przed końcem pierwszej kwarty trafił Artsiom Parachouski i mistrzowie Polski prowadzili 19:13. Kilka chwil później Białorusin ponownie oszukał defensywę gospodarzy i było już 21:13.

Od tego momentu rozpoczął się pościg gospodarzy, którzy jeszcze przed końcem pierwszej odsłony spotkania zmniejszyli starty do czterech punktów, a po wznowieniu gry w niewiele ponad minutę zdobyli pięć oczek i wyszli na prowadzenie (25:24). Śląsk nie dał się jednak zdominować i też zaczął trafiać. Przez kolejne minuty trwała wymiana ciosów i żadnej z drużyn nie udało się uzyskać większej przewagi. Tuż przed końcem trzeciej kwarty Łukasz Kolenda wykorzystał jeden z rzutów osobistych i Śląsk prowadził 64:63. Do końca pozostawało 11 sekund, ale to wystarczyło gospodarzom, aby przeprowadzić trzypunktowa akcję - Ferran Bassas trafił z dystansu i na ostatnią kwartę gospodarze wychodzili prowadząc 66:64.

Na początku czwartej kwarty, po skutecznej akcji Aleksandra Dziewy, Śląsk prowadził 68:66. W odpowiedzi zza linii 6,75 m trafił grający w Gran Canaria reprezentant Polski A.J. Slaughater, a kilka chwil później to powtórzył i gospodarze odskoczyli na 72:68. Do końca spotkania pozostawało ponad siedem minut, ale wrocławianie nie zdołali już odrobić strat. Kiedy A.J. przy stanie 79:74 znowu "odpalił trójkę" gospodarze prowadzili już ośmioma punktami i było niemal pewne, że do sensacji nie dojdzie.

Śląsk starał się gonić wynik, grał szybko, ale efekt był odwrotny od oczekiwanego, bo to Hiszpanie punktowali i ostatecznie wygrali różnicą 13 punktów (94:81).

CB Gran Canaria - Śląsk Wrocław 92:81 (20:24, 20:17, 26:23, 28:17)

Punkty dla Gran Canarii: A.J. Slaughter 23, Ferran Bassas 17, Damien Inglis 11, Khalifa Diop 11, Nicolas Brussino 9, John Shurna 7, Vitor Benite 6, Miquel Salvo 4, Aleksander Balcerowski 4, Jovan Kljajic 0;

Punkty dla Śląska: Łukasz Kolenda 23, Jeremiah Martin 15, Jakub Nizioł 13, Artsiom Parachouski 10, Conor Morgan 9, Aleksander Dziewa 9, Daniel Gołębiowski 2, Mikołaj Adamczak 0, Aleksander Wiśniewski 0.

Element Serwisów Informacyjnych PAP

Komentarze (0)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.