Legia - Śląsk 1:2: Stolica zdobyta!

| Utworzono: 2011-03-11 22:52 | Zmodyfikowano: 2014-05-01 00:12

Śląsk znów zaskakuje. Tym razem zespół Oresta Lenczyka pokonał mającą apetyt na mistrzostwo Legię. To już 11. kolejny mecz bez porażki wrocławskiej drużyny. I pierwszy wygrany w rundzie wiosennej.

Zwycięstwo nie przyszło jednak łatwo. To Legia zdominowała pierwsze minuty pojedynku, a przez ostatni kwadrans Śląsk właściwie tylko rozpaczliwie wybijał piłki spod własnej bramki. Znakomicie między słupkami spisał się Marian Kelemen, a przepiękne gole na wagę trzech punktów zdobyli Przemysław Kaźmierczak i Sebastian Mila.

Zanim mecz na dobre się rozpoczął wrocławianie już przegrywali 0:1. Śląsk zaczął ze zbyt dużym respektem do Legii i szybko został ukarany. W 7. minucie Tadeusz Socha za krótko wybijał piłkę, a Ariel Borysiuk fantastycznym strzałem zza pola karnego nie dał szans Kelemenowi.

Na szczęście niemoc nie trwała długo. Grający w zaskakującym ustawieniu Śląsk, z Tomaszem Szewczukiem na szpicy i Markiem Gancarczykiem na skrzydle, rozkręcał się z każdą minutą. I pierwsza tak naprawdę dobra okazja została zamieniona na bramkę. Kaźmierczak przepięknie uderzył z woleja po podaniu Dariusza Sztylki. Wojciech Skaba nie zdążył nawet mrugnąć.

Legia próbowała ponownie przejąć inicjatywę, ale jej akcję były skutecznie rozbijane. Śląsk szarpał, głównie za sprawą Piotra Ćwielonga, ale także miał problem ze skonstruowaniem dobrej akcji. Co gorsza już w 39. minucie z powodu kontuzji boisko opuścił Dariusz Sztylka, który świetnie uzupełniał się z Kaźmierczakiem w środku pola. Lenczyk znów zaskoczył. W jego miejsce wprowadził Łukasza Gikiewicza, a Szewczuka cofnął do pomocy.

Chwilę po przerwie Śląsk zadał decydujący cios, a wrocławscy kibice mogli się tylko uśmiechnąć pod nosem i powiedzieć, że sprawiedliwości stało się zadość. We wtorek kontrowersyjny rzut karny pozbawił drużynę trzech punktów w Białymstoku, a w 49. minucie sędzia nie zauważył, że Ćwielong był w momencie podania na spalonym. Skrzydłowy odegrał piłkę do Mili, a ten cudownym strzałem z dystansu pokonał Skabę.

Kibice Legii przecierali oczy ze zdumienia. A Śląsk w drugiej połowie tylko raz pozwolił im eksplodować radością. I to nie dlatego, że stołeczny zespół strzelił gola, tylko z powodu zmarnowanej meczowej piłki. W 71. minucie Ćwielong oszukał Jakuba Rzeźniczaka w polu karnym, a obrońca Legii faulował. Sędzia bez wahania wskazał na 11. metr, ale Kaźmierczak strzelił beznadziejnie. Mocno i niecelnie.

Zespół Macieja Skorży zwęszył swoją szansę. Rzucił się do ataku. Oblężenie trwało do ostatniego gwizdka, ale Kelemen był bezbłędny. To wrocławski bramkarz sprawił, że z trzech punktów po końcowym gwizdku cieszył się Śląsk.

Wrocławianie imponują. Nie mają respektu dla rywali. Nie pozwolili wrócić na fotel lidera Jagiellonii, a teraz tej samej radości pozbawili Legię. Grają mądrze i są dobrze fizycznie przygotowani do sezonu. A to sprawia, że takich chwil jak w piątek może być wiosna więcej.

Legia Warszawa - Śląsk Wrocław 1:2 (1:1)
Borysiuk 7 - Kaźmierczak 28, Mila 49

Legia Warszawa: Wojciech Skaba - Jakub Rzeźniczak, Inaki Astiz, Marcin Komorowski, Jakub Wawrzyniak - Manu, Ariel Borysiuk (71. Rafał Wolski), Ivica Vrdoljak, Miroslav Radovic (46. Felix Ogbuke), Michał Kucharczyk - Michal Hubnik (58. Takesure Chinyama).

Śląsk Wrocław: Marian Kelemen - Tadeusz Socha, Piotr Celeban, Jarosław Fojut, Mariusz Pawelec - Marek Gancarczyk (78. Waldemar Sobota), Przemysław Kaźmierczak, Dariusz Sztylka (39. Łukasz Gikiewicz), Sebastian Mila, Piotr Ćwielong - Tomasz Szewczuk (57. Antoni Łukasiewicz)

Reklama

Komentarze (1)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.
~asp2011-03-12 09:12:40 z adresu IP: (148.81.xxx.xxx)