Turów górą - Belgowie pokonani

| Utworzono: 2011-11-23 08:41 | Zmodyfikowano: 2014-05-01 00:12

Działo się działo w Zielonej Górze - pucharowym domu koszykarzy ze Zgorzelca. W drugiej kolejce Euro Cup zespół PGE Turowa po emocjonującej końcówce wygrał z Dexią Mons Hainaut 67:66. Spotkanie było doskonałą reklamą basketu. Szkoda, że z wysokości trybun oglądało je tylko nieco ponad tysiąc osób.

Obie drużyny zdawały sobie sprawę z rangi meczu. Po porażkach w inauguracyjnej serii Pucharu Europy i gospodarze i goście marzyli o postawieniu pierwszego kroku do kolejnej rundy. Walka więc była niezwykła. Koszykarze nie odpuszczali żadnej akcji.

Lepiej rozpoczął Turów. Po rzutach Jacksona i Edwardsa zgorzelczanie objęli prowadzenie 8:2. Za moment ich przewaga urosła nawet do 12 punktów. Po 10 minutach mieli 9 oczek zaliczki. W drugiej kwarcie skutecznie zaprezentowali się Belgowie. To oni brylowali w defensywie, a kontry zamieniali na kolejne punkty. Tę część zespół ze Zgorzelca przegrał 15:21, ale do przerwy i tak prowadził 40:37.

W trzeciej ćwiartce Turów miał ogromne problemy ze skutecznością. Obrona rywali drużynę Jacka Winnickiego zupełnie wybiła z ataku. Kolejne zmiany nic nie dawały do tego kontuzji doznał najlepszy na parkiecie Edwards. Gospodarze się męczyli, a goście wykorzystali swój moment i z łatwością powiększali przewagę. Po 30 minutach Dexia prowadziła 8 punktami.

Ostatnia część meczu jakby pisana ręką Hitchcocka. Wicemistrzowie Polski zdobyli 6 pierwszych punktów. Zespół z Mons szybko się jednak zrewanżował i ponownie wyraźnie prowadził. Wtedy sygnał do ataku dał Kickert. Australijczyk wziął ciężar zdobywania punktów na swoje barki. Po kontrze Jacksona Turów doprowadził do remisu po 61. Końcowe sekundy były niezwykle emocjonujące. Przy prowadzeniu Belgów 64:63 Daniel Kickert rzucił z półdystansu i trafił, ale rywale protestowali, że wcześniej popełnił faul w ataku i chyba coś w tym było. Turów miał punkt więcej.

Slaughter odpowiedział najlepiej jak mógł. Amerykanin przedarł się w strefę podkoszą gospodarzy i na 5 sekund przed końcem to Dexia była o krok od zwycięstwa. Zgorzelczanie błyskawicznie jednak przeprowadzili piłkę na połowę przeciwnika, na ułamki przed końcową syreną na szalony rzut zdecydował się Moore i piłka ku radości kibiców i całego dolnośląskiego zespołu wpadła do kosza. Finisz jak z NBA. Buzzer beater najwyższej klasy. Dodajmy, że dla Ronalda Moore były to jedyne punkty w meczu.

PGE Turów - Dexia Mons Hainaut 67:66 (25:16, 15:21, 8:19, 19:10)

PGE Turów Zgorzelec: Daniel Kickert 18, John Edwards 11, David Jackson 11, Aaron Cel 6, Dallas Lauderdale 6, Giedrius Gustas 4, Konrad Wysocki 4, Artur Mielczarek 3, Ronald Moore 2, Michał Jankowski 2, Michał Gabiński 0, Michał Chyliński 0.

Dexia Mons Hainaut: Ronell Taylor 14, A.J. Slaughter 12, Sean Singletary 10, Ahmad Nivins 10, Justin Cage 9, Warren Carter 9, Shan Foster 2, Alexandre Libert 0, Sebastien Bellin 0.

Reklama

Komentarze (0)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.