Turowa horror z happy endem

| Utworzono: 2013-05-14 07:07 | Zmodyfikowano: 2014-05-01 00:12

Nieoczekiwanie bardzo zacięty przebieg miało drugie spotkanie półfinału play-off TBL między PGE Turowem Zgorzelec i Anwilem Włocławek. Koszykarze z Dolnego Śląska drugi raz wykorzystali atut własnego parkietu zwyciężając 83:80. Losy meczu ważyły się jednak do ostatnich sekund. Turów prowadzi, w serii do trzech wygranych, 2:0.

Od początku spotkania oglądaliśmy odmieniony Anwil. Drużyna z Kujaw od inauguracyjnych sekund ruszyła do ataku i prezentowała się bardzo dobrze. Mimo, że znów nie zagrał Krzysztof Szubarga, goście mądrze rozgrywali akcje i rzucali na wysokiej skuteczności. Po niespełna 6 minutach prowadzili już 14:5. Turów po celnym rzucie za 3 Kuliga do 4 oczek zmniejszył stratę, ale na finiszu kwarty znów lepsi byli przyjezdni, którzy otwarcie wygrali aż 21:12.

Początek drugiej ćwiartki wyrównany, jednak pod pełną kontrolą Anwilu. Kolejne minuty należały do drużyny Miodraga Rajkovicia. Po serii rzutów wolnych zgorzelczanie przegrywali jedynie 28:31. Ponownie jednak końcowe sekundy przebiegły pod dyktando Miliji Bogicevicia i jego załogi. Po 20 minutach Anwil prowadził sensacyjnie 45:37. Pech jednak włocławian nie opuszczał. Do kontuzjowanego Szubargi, dołączył Przemysław Frasunkiewicz.

W przerwie w szatni Turowa musiało być "gorąco". Do drugiej części spotkania gospodarze przystąpili bowiem bardzo zmotywowani i skoncentrowani. Choć pierwsze punkty trzeciej kwarty zdobył Tony Weeden, później już najczęściej piłka lądowała w koszu po rzutach naszych reprezentantów. Turów systematycznie odrabiał straty, a na 88 sekund przed końcem 3 kwarty objął prowadzenie. Trzecie 10 minut zakończył celny rzut Aarona Cela, równo z końcową syreną.

Będący na fali zgorzelczanie ostatnią odsłonę rozpoczęli z wysokiego "c". Szybko powiększyli prowadzenie do 6 punktów. Anwil, choć potwornie zmęczony, grając wąskim składem, nie pozwolił jednak Turowowi nawet przez moment pomyśleć, że jest już po meczu. Na 5 minut przed końcem zespół Bogicevicia prowadził 66:65. Od tego momentu to jednak gospodarze dominowali. Zdobyli kolejnych 8 punktów. Ostatnie sekundy to niesamowita pogoń Anwilu. Z faulem za 3 rzuca Ginyard, o tablicę za 3 Eitutavicius. Skutecznie egzekwowane rzuty wolne jednak dały drużynie Miodraga Rajkovica zwycięstwo. Do wygranej poprowadzili nasz zespół Ivan Żigeranović i Michał Chyliński.

W rywalizacji do 3 zwycięstw, Turów prowadzi już 2:0. Awans do finału zgorzelczanie mogą sobie zapewnić w czwartek, kiedy zostanie rozegrany mecz we Włocławku.

PGE Turów Zgorzelec - Anwil Włocławek 83:80 (12:21, 25:24, 22:12, 24:23).

PGE Turów Zgorzelec - Ivan Zigeranovic 20, Michał Chyliński 18, Russell Robinson 11, David Jackson 9, Damian Kulig 9, Ivan Opacak 8, Aaron Cel 7, Piotr Stelmach 1, Djordje Micic 0.

Anwil Włocławek - Marcus Ginyard 23, Seid Hajric 12, Michał Sokołowski 11, Arvydas Eitutavicius 10, Tony Weeden 7, Przemysław Frasunkiewicz 7, Ruben Boykin 7, Mateusz Bartosz 3, Nikola Vasojevic 0, Nikola Jovanovic 0.


Komentarze (0)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.