Falstart Turowa. Stelmet bliżej tytułu

| Utworzono: 2013-05-27 06:33 | Zmodyfikowano: 2014-05-01 00:12

W inauguracyjnym meczu finału play - off w ekstraklasie zgorzelczanie przegrali ze Stelmetem Zielona Góra 65:69. W rywalizacji do czterech zwycięstw zielonogórzanie prowadzą 1:0, a kolejny mecz we wtorek ponownie w Zgorzelcu. W pierwszym spotkaniu o brązowy medal Anwil Włocławek przegrał z AZSem Koszalin 78:81. Tu gra się do dwóch zwycięstw.

Początek meczu należał do zespołu Miodraga Rajkovicia. Turów szybko objął prowadzenie 8:2 i 10:4. Duża w tym zasługa skutecznego Aarona Cela. Skrzydłowy szybko jednak złapał dwa faule i usiadł na ławce. Goście za sprawą świetnie dysponowanego Olivera Stevicia najpierw doprowadzili do remisu, a później objęli nawet ośmiopunktowe prowadzenie. Skończyło się na czterech oczkach przewagi.

W drugich 10 minutach oglądaliśmy zaciętą walkę o każdą piłkę. Królowała defensywa. W ofensywie i jedni i drudzy grali poniżej swoich możliwości i oczekiwań. Lepsi wciąż jednak byli zawodnicy Mihailo Uvalina. Do ich poziomu nie dostosował się szkoleniowiec. Serb znów próbował wymuszać korzystne dla siebie decyzje na sędziach. Negował z zasady każdy gwizdek. Momentami było to żałosne. Szkoda, ze arbitrzy do końcowej syreny całego spotkania nie potrafili sobie z tym poradzić. Po 20 minutach Stelmet zasłużenie prowadził 34:27.

Trzecia kwarta rozpoczęła się dobrze dla gospodarzy - trafi Aaron Cel. Kolejnych 10 punktów zdobyli jednak przyjezdni. Turów nie potrafił grać kontrolowanego ataku. Goście wykorzystywali niedokładność rywala przechwytami i zamieniali je na łatwe punkty z kontry. Na 4 minuty i 24 sekundy przed końcem ćwiartki Stelmet prowadził nawet 46:31 i wydawało się, że jest "po meczu". Finisz tej części należał jednak do Damiana Kuliga. Skrzydłowy Turowa zdobył 7 ostatnich punktów i za jego sprawą były jeszcze emocje w ostatniej odsłonie rywalizacji.

Kibice Turowa mieli powody do radości po pierwszych akcjach czwartej kwarty. Gospodarze wygrali fragment 5:0 i zbliżyli się do zielonogórzan na dystans punktu. Taka sytuacja powtarzała się jeszcze kilkukrotnie. Zgorzelczanie doprowadzili nawet do remisu, ale mając ku temu okazje, nie potrafili zadać decydującego ciosu. W drużynie Rajkovicia brakowało lidera. Kogoś, kto w najważniejszych momentach weźmie na siebie odpowiedzialność. Stelmet miał Łukasza Koszarka. Reprezentant Polski robił w niewiarygodnym stylu to czego od niego oczekują w Zielonej Górze. Mimo, że przez większość spotkania był niewidoczny, mimo, że nie miał rewelacyjnych statystyk, zdobywał najważniejsze punkty i był cichym bohaterem.

PGE Turów Zgorzelec - Stelmet Zielona Góra 65:69 (15:19, 12:15, 17:17, 21:18)

Turów: Damian Kulig 16, Aaron Cel 12 (10 zb), Michał Chyliński 8, Russell Robinson 8, Djordje Micic 8, Ivan Zigeranovic 4, Piotr Stelmach 4, Ivan Opacak 3, David Jackson 2, Vukasin Aleksic 0.

Stelmet: Oliver Stevic 20 (10 zb), Łukasz Koszarek 12, Dejan Borovnjak 9, Walter Hodge 8, Mantas Cesnauskis 8, Marcin Sroka 7, Quinton Hosley 5, Kamil Chanas 0, Zbigniew Białek 0.

Stan rywalizacji: 1:0 dla Stelmetu.

Reklama