"Dylu" wraca do Sopotu

| Utworzono: 2013-12-28 22:48 | Zmodyfikowano: 2014-05-01 00:12

W trójmiejskiej Ergo Arenie Trefl Sopot podejmie PGE Turów Zgorzelec - spotkają się dwa teamy, które mają się włączyć do walki o tytuł mistrza Polski. Dzisiejsze starcie odbędzie się po hasłem "Dylu wraca do Sopotu" - żywa legenda trójmiejskiego basketu - Filip Dylewicz - zagra pierwszy raz przeciwko ekipie Trefla.

Faworyta ciężko wskazać - sopocianie od początku ligi grają dobrze, nie pozwalając sobie na większe wpadki. Przegrali jedynie z Energą Czarnymi Słupsk i Stemetem Zielona Góra. Na przełomie roku rozgrywają pięć kolejnych spotkań we własnej hali - trzy już wygrali odprawiając z kwitkiem kolejno ekipy z Radomia, Wrocławia i Gdyni.

Turów natomiast zażegnał największy kryzys ostatnich miesięcy - po serii pięciu kolejnych porażek - potencjał i możliwości zaprezentował w starciu z najlepszą polską drużyną. Zgorzelczanie rozbili we własnej hali Stelmet Zielona Góra. Zagrali bez kontuzjowanych Michała Chylińskiego i Jakuba Karolaka, a Nemanja Jaramaz jest daleki od swojej normalnej dyspozycji.

Zwycięstwo, wobec ostatnich problemów sportowych i niesportowych, było drużynie Rajkovicia bardzo potrzebne. Sami koszykarze Turowa jednak do sukcesu podchodzą ze spokojem.

- Znamy swoje możliwości i wiemy, że stać nas na wiele. Wygrana ze Stelmetem to efekt kilku wspólnych treningów. Ostatnio nie mieliśmy na nie czasu. Teraz powinno być łatwiej - mówił lider Turowa Damian Kulig.

Od postawy Kuliga i jego kolegów ze strefy podkoszowej dużo zależy. Naprzeciw zawodników Turowa staną dziś Yemi Gadri-Nicholson i Paweł Leończyk - a więc liderzy Trefla. Wspomagani Adamem Waczyńskim i na obwodzie Šarunasem Vasiliauskasem i Michałem Michalakiem stanowią bardzo mocny zespół.

Kluczowa jednak może być dyspozycji zgorzeleckiego obwodu. Rajković, wobec urazów, ma cały czas kłopot z rotacją na pozycjach 1 i 2. Jeżeli więc Tony Taylor i wspominany już Jaramaz, zagrają na miarę swoich możliwości, kibice w Zgorzelcu z optymizmem mogą podejść do tego starcia.

Największym wydarzeniem będzie powrót do Trójmiasta Filipa Dylewicza. Silny skrzydłowy większość swojej kariery spędził właśnie w Sopocie, grając dla Prokomu Trefla, Asseco Prokomu i przez trzy ostatnie sezony dla Trefla. Dla PGE Turowa zdobywa średnio 10,4 punktu, oraz notuje 6,7 zbiórki na mecz. Można się spodziewać, że w tym spotkaniu będzie chciał przypomnieć się sopockiej publiczności.

Podobnie jak Łukasz Wiśniewski, który w Treflu grał w sezonie 2011/2012.

Jak pokazuje liga, w sezonie 2013/2014 wśród faworytów, każdy może wygrać z każdym. Żaden wynik nie może być rozpatrywany jako sensacja. Dobrze byłoby jednak, pisze to jako Dolnoślązak, by udanie zakończyć ten trudny dla koszykówki na zachodzie regionu rok.

Początek meczu Trefla z Turowem o 20. Relacja ze spotkania w Radiu Wrocław.







Reklama

Komentarze (0)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.