Nasi koszykarze powalczą o puchar

Piotr Pietraszek | Utworzono: 2014-02-08 20:36 | Zmodyfikowano: 2014-05-01 00:12

W pierwszym meczu półfinałowym rozgrywanego we Wrocławiu turnieju Final Four PGE Turów pokonał pewnie Jezioro Tarnobrzeg 89:51.

Podopieczni Miodraga Rajkovicia bardzo poważnie potraktowali rywala, który w ćwierćfinale sprawił sporą sensację, eliminując z rozgrywek mistrza Polski - Stelmet Zielona Góra. Zgorzelczanie od początku meczu zdominowali przeciwnika. Twarda obrona oraz świetna gra pod koszem sprawiła, że na trzy minuty przed końcem inauguracyjnej części spotkania wicemistrzowie Polski prowadzili już 24:9. W drugiej odsłonie zawodnicy PGE Turowa jeszcze powiększyli przewagę i do szatni schodzili wygrywając 54:29. Jedynie w trzeciej kwarcie koszykarze Jeziora byli w stanie dotrzymać kroku, nieco uspokojonym już wysokim prowadzeniem, zgorzelczanom. Koszykarze z Tarnobrzegu byli lepsi o jeden punkt. W finałowej odsłonie znów na parkiecie niepodzielnie panowali podopieczni trenera Rajkovicia, którzy rzucili 14 punktów więcej od rywali, a całe spotkanie wygrali różnicą prawie 40 "oczek".


PGE Turów Zgorzelec - Stabill Jezioro Tarnobrzeg 89:51 (32:15, 22:14, 13:14, 22:8)

Punkty:

PGE Turów Zgorzelec: Tony Taylor 15, Filip Dylewicz 15, Damian Kulig 14, J.P. Prince 11, Ivan Zigeranovic 10, Łukasz Wiśniewski 9, Jakub Karolak 5, Piotr Stelmach 5, Mike Taylor 5, Denis Krestinin 0;
Jezioro Tarnobrzeg: Kevin Goffney 14, Nicchaeus Doaks 9, Marcin Nowakowski 8, Szymon Łukasiak 6, Andrew Fitzgerald 5, Chaisson Allen 5, Reggie Hamilton 4, Krzysztof Krajniewski 0, Jakub Patoka 0.

 


Więcej emocji było w drugim półfinale, w którym zmierzyli się odwieczni ligowi rywale z Wrocławia i Włocławka. Zdecydowanie lepiej mecz rozpoczęli gospodarze.  Śląsk dzięki świetnej postawie w inauguracyjnej kwarcie byłego gracza Anwilu - Michała Gabińskiego uzyskał 11-punktowe prowadzenie. W drugiej odsłonie wrocławianie nadal imponowali skutecznością. Tym razem punkty zdobywali głównie Danny Gibson, Dominique Johnson i Paweł Kikowski. Koszykarze z Włocławka nie potrafili powstrzymać ofensywy rywali, na dodatek sami kiepsko rozgrywali swoje akcje notując sporą liczbę strat. W efekcie po dwóch kwartach Śląsk miał na koncie już 50 punktów, a goście z Włocławka tylko 28.

Wysokie prowadzenie najwyraźniej zdekoncentrowało podopiecznych Jerzego Chudeusza, którzy fatalnie rozpoczęli trzecią część meczu. Tym razem to rywale seryjnie zdobywali punkty, a Śląsk przez prawie 7 minut nie mógł trafić do kosza Anwilu. W 27 minucie przewaga gospodarzy zmalała do 12 punktów (51:39). Na szczęście wrocławianie szybko odzyskali właściwy rytm gry i mieli tego dnia znacznie więcej atutów od przeciwników. Najlepszy w szeregach gości Deividas Dulkys nie był w stanie sam wygrać tego meczu. Lider WKS-u Danny Gibson miał zdecydowanie większe wsparcie w drużynie. Amerykanin, który poprowadził Śląsk do zwycięstwa i finału Pucharu Polski, w meczu z Anwilem zdobył aż 21 punktów oraz zanotował 5 asyst i 4 zbiórki.

 

Śląsk Wrocław - Anwil Włocławek 82:69 (26:11, 24:17, 11:19, 21:22)

Punkty:

Śląsk Wrocław: Danny Gibson 21, Dominique Johnson 12, Michał Gbiński 10, Paweł Kikowski 9, Jakub Parzeński 7, Krzysztof Sulima 6, Nikola Malesevic 6, Adrian Mroczek-Truskowski 5, Paul Miller 4, Radosław Hyży 2, Robert Skibniewski 0;
Anwil Włocławek: Deividas Dulkys 19, Dusan Katnic 12, Mateusz Kostrzewski 9, Seid Hajric 8, Danilo Mijatovic 7, Piotr Pamuła 6, Paul Graham 3, Mikołaj Witliński 3, Michał Sokołowski 2

 

Niedzielne finałowe starcie Śląska z Turowem rozpocznie się o godz. 20.00 w Hali Orbita.

 

Reklama

Komentarze (0)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.