Justyna, ból i złoto w Soczi

Piotr Pietraszek | Utworzono: 2014-02-13 11:27 | Zmodyfikowano: 2014-05-01 00:12

Justyna Kowalczyk została w Soczi mistrzynią olimpijską narciarskim biegu na 10 km. techniką klasyczną. Polka na każdym pomiarze czasu była szybsza od swoich najgroźniejszych rywalek. Na mecie Kowalczyk o ponad 18 sekund wyprzedziła Szwedką Charlottę Kallę  i o blisko pół minuty trzecią w końcowej klasyfikacji Norweżkę Therese Johaug.

To drugi złoty medal dla Polski podczas igrzysk w Soczi. W niedzielę mistrzem olimpijskim w skokach narciarskich został Kamil Stoch. Justyna Kowalczyk jest najbardziej tytułowaną sportsmenką w historii zimowych występów Polaków na igrzyskach. Narciarka z Kasiny Wielkiej ma w dorobku 5 olimpijskich krążków: dwa złote, srebrny i dwa brązowe.

Tymczasem historia polskiego sportu zna wiele przykładów sukcesów odniesionych na przekór zdrowotnym przeciwnościom losu. Okazuje się, że determinacją często można pokonać kontuzję.

Jednym z najbardziej znanych przykładów jest historia pięściarza Mariana Kasprzyka. Podczas igrzysk olimpijskich w Tokio w 1964 roku Polak w finale zmierzył się ze słynnym zawodnikiem z ZSRR, pochodzącym z Litwy Ricardasem Tamulisem. Polak już w pierwszej rundzie złamał kciuki prawej ręki. Mimo to Kasprzyk dotrwał do końca walki, pokonując dwukrotnego (wówczas) mistrza Europy i wywalczył złoty medal olimpijski.

Heroizmem wykazała się Paulina Gorycka. Reprezentantka Polski w kolarstwie górskim, pomimo ciężkiej kontuzji pozostała na trasie i zajęła drugie miejsce w zawodach Pucharu Świata w Pietermaritzburgu w RPA. Po wyścigu okazało się, że zawodniczka jechała po górskiej trasie ze złamaną kością strzałkową.  

Za szczegolnie twardych sportowców uchodzą żużlowcy. Przykładem jest jeden z najlepszych polskich zawodników w historii Tomasz Gollob. Indywidualny mistrz świata z 2010 roku, tytuł ten mógł wywalczyć już dekadę wcześniej. Pięć dni przed decydującą ostatnią rundą Grand Prix sezonu 1999, w rozgrywanym we Wrocławiu turnieju o Złoty Kask żużlowiec uczestniczył w potwornym karambolu.

Gollob wypadł z toru i uderzył głową, a potem całym ciałem w metalowy słup. Zawodnik doznał wtedy silnego wstrząsu mózgu i trzeba mu było amputować kawałek zmiażdżonego małego palca prawej ręki. 5 dni później Gollob przyjął końską dawkę leków przeciwbólowych, palec zabezpieczył rolką od filmu fotograficznego i wymógł na lekarzach pozwolenie na start w ostatnich zawodach Grand Prix w Vojens. Mistrzostwa nie wywalczył, został srebrnym medalistą, ale pokazał, że ma charakter mistrza.

Reklama

Komentarze (0)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.