Szkoła walczy o przetrwanie

Martyna Czerwińska | Utworzono: 2014-02-18 08:04 | Zmodyfikowano: 2014-05-01 00:12
Szkoła walczy o przetrwanie - fot. archiwum prw.pl
fot. archiwum prw.pl

Bardzo możliwe, że jej zamknięcie nieuchronnie się zbliża. Dyrekcja, prezes i rodzice obawiają się, że może do tego dojść nawet po przerwie zimowej, w środku roku szkolnego...

Szkoła przy Zatorskiej ma problemy finansowe od kilku lat. Długi zostały po poprzednich władzach placówki. Już w 2011 roku media obiegła informacja, że zwolniona za złe gospodarowanie pieniędzmi dyrektorka zabarykadowała się w budynku i za nic nie chce opuścić swojego stanowiska. W końcu odeszła, ale to nie zlikwidowało problemów. Dług już wtedy wynosił około 200 tys. zł. Nowi zarządcy nie potrafili uporać się z zaległościami, m.in. dla ZUS-u.

Niestety spełnił się najczarniejszy scenariusz - wierzyciele zgłosili się do Urzędu Miasta, które dotuje szkołę. Urzędnicy musieli wstrzymać wszystkie przelewy na rzecz szkoły. Mieszkańcy zbierają podpisy pod petycją z protestem, ale Anna Bytońska z biura prasowego tłumaczy, że miasto ma związane ręce. "Do UM Wrocławia wpłynęły jednocześnie dwa zawiadomienia komornicze. W przypadku, gdy dochodzi do takiego zbiegu (tzw zbiegu egzekucji komorniczej) sąd rozstrzyga, kto ma prowadzić egzekucję. Póki Sąd nie wyda postanowienia w tej sprawie UM ma zakaz rozporządzania zajętą wierzytelnością - w tym wypadku dotacją" - wyjaśnia.

Od 5 miesięcy 18 nauczycieli pracuje za darmo. Nie wiadomo ile czasu  jeszcze zniosą taką sytuację. Rodzice dokładają do szkoły z własnej kieszeni, ale to nie wystarcza. Placówka jest bliska bankructwa. Nie wykluczone, że zostanie zamknięta w czasie trwania roku szkolnego. Miasto zapewnia, że jeśli do tego dojdzie, dzieci nie zostaną na lodzie. "Zapewnimy miejsca w placówce przy ul. Wilanowskiej. Zatrudnienie będzie też mogła znaleźć część nauczycieli" - obiecuje Anna Bytońska.

Takiego rozwiązania nie wyobrażają sobie jednak rodzice. "Zmiana środowiska, zmiana podręczników, podobny, ale przecież nie identyczny program nauczania, nowi nauczyciele, nowe miejsce, a wszystko w połowie roku szkolnego, to dla dzieci szok. To nierozsądne" - tłumaczą i zbierają kolejne podpisy pod protestem. Podkreślają też, że ich pociechy są przyzwyczajone do zupełnie innego trybu nauczania.

Poza tym w obecnej szkole mają jeden język obcy, w nowej będą dwa. "Jak mają to nadrobić?" - pytają rodzice:

W Społecznej Szkole na Zakrzowie uczy się niespełna 30 osób. Klasy liczą po kilka osób."To jeden z najważniejszych argumentów przemawiających za utrzymaniem placówki" - tłumaczą. Prezes Stowarzyszenia Rodzina, które prowadzi szkołę Wojciech Rączyński zapewnia, że walka o przetrwanie potrwa tyle, ile to będzie konieczne. W czasie ferii zimowych zbieranie podpisów ma przybrać na sile.

Posłuchaj:

Reklama
Załączniki