Wirus polarny silnie uzależnia! (Foto)

| Utworzono: 2014-06-05 13:14 | Zmodyfikowano: 2014-06-05 21:39
Wirus polarny silnie uzależnia! (Foto) - Fotografie: Archiwum prywatne Aleksandry i Sebastiana Sikory
Fotografie: Archiwum prywatne Aleksandry i Sebastiana Sikory

Zdobyłaś ten Spitsbergen? - zapytał mnie znajomy. Wiedział, że się wybieram, a nazwa jednoznacznie skojarzyła mu się z górą do wspinaczki. Historia jest leciwa. Dziś już więcej osób łączy Spitsberegen z wyspą "gdzieś tam za kołem polarnym", miejscem gdzie się prowadzi badania naukowe, a przy okazji przeżywa przygodę życia i zakaża wirusem polarnym.

Wirus polarny: rodzaj uzależnienia, które każe wracać do Arktyki przy każdej okazji

Pierwsi Polacy pojawili się tu ponad 100 lat temu. Przyjechali z ekspedycja rosyjską, aby mierzyć południk. Pamiątką po nich są nazwy lodowców i gór: Kovalskifjella, Kovalevskifjellet, Sykorabreen. Kolejne grupy naukowo-sportowe podejmowały wyzwania w latach 30-stych. A to wędrując z południa na północ wyspy (850-kilometrowy marsz i dziś może wzbudzać podziw), a to przygotowując mapy topograficzne i geologiczne. Jak ktoś tworzy pionierskie plany dziewiczych terenów, to i nazywa sobie, jak chce i co chce. I tak za kręgiem polarnym mamy uwiecznione nazwiska Piłsudskiego, Kopernika (Pilsudskifjella, Kopernikusfjellet) i wielu innych.

- Nieprzypadkowo tak mocno zainteresowano się Arktyką - mówi klimatolog Krzysztof Migała:





Dopiero po wojnie rozgościliśmy się na Sptisbergenie na dobre. W 1957 roku nad fiordem Hornsund, na tradycyjnym szlaku niedźwiedzi (co ma konsekwencje do dziś) zbudowano stację badawczą PAN. - To miejsce dziś oblegane przed naukowców z różnych dziedzin, bo Arktyka to rodzaj wielkiego laboratorium - mówi geomorfolog Piotr Owczarek:

XXXV Sympozjum Polarne, które trwa we Wrocławiu (do 7 czerwca), to okazja, aby podzielić się wynikami badań prowadzonych przez polskich naukowców zarówno na terenie Arktyki jak i Antartyki.

A dla nas to świetny pretekst, by pokazać te niezwykłe zdjęcia:

Najwyższą rośliną na Spitsbergenie jest mak polarny, a jednak dzięki rozwojowi technik badawczych znajdzie się praca dla dendrochronologa, kojarzącego się raczej z wielkimi, starymi drzewami - mówi dr Owczarek:



Coraz bardziej wyrafinowane techniki badawcze przynoszą coraz bardziej precyzyjne informacje o zmianach w Arktyce - dodaje dr Migała:



Takie widoki (nie)tylko w bajkach...

Reklama

Komentarze (0)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.