Dwa wielkie pożary znaczą historię Wrocławia (ZOBACZ WIDEO)

Leszek Mordarski | Utworzono: 2014-06-09 07:49 | Zmodyfikowano: 2014-06-09 07:56
Dwa wielkie pożary znaczą historię Wrocławia (ZOBACZ WIDEO) -

Ogień strawił drewniane wyposażenie kościoła. Spłonęły organy, więźba dachowa, zawaliły się sklepienia nawy głównej. Do odbudowy przystąpiono dopiero po 5 latach. Prace trwały całą dekadę. Przyśpieszyły, dzięki dotacjom z ministerstwa kultury, przed 46. Międzynarodowym Kongresem Eucharystycznym. W maju 1997 roku papież Jan Paweł II ponownie konsekrował kościoła.



Hełmy wież wraz z dzwonami, dach nad nawami, zakrystię, mały chór i organy zniszczył pożar który 9 czerwca 1759 strawił katedrę świętego Jana Chrzciciela. Hełm na północnej wieży zrekonstruowano dopiero w roku 1912, na południowej, jeszcze później, w 1926.

W obu pożarach płonęły organy, czyli taki rodzaj instrumentu z którego Wrocław był przez wieki słynny. To w tym mieście przyszedł na świat jeden z największych twórców tego instrumentu w historii Michael Engler młodszy.To właśnie jego organy spłonęły w kościele garnizonowym.

Engler i jego instrumenty wywodzą się z wieku XVIII. Także w XX wieku Wrocław mocno wpisał się w historię tego instrumentu. W latach 1911-1913, firma Sauer z Frankfurtu nad Odrą w Hali Stulecia zbudowała największe ówcześnie organy na świecie. Instrument posiadał 222 głosy. Po wojnie Hala wraz z instrumentem została zaniedbana i niszczała. Część głosów została rozkradziona. Zdekompletowane organy trafiły w końcu do Archikatedry Wrocławskiej. Instrument ma dziś 151 głosów.

Reklama

Komentarze (2)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.
~pamięć2015-06-19 12:26:34 z adresu IP: (178.37.xxx.xxx)
Gdy płonął kościół św. Elżbiety znalazłem się koło pomnika Fredry ogień i żar biły takim gorącym powietrzem, że aż parzyło w twarz, w akcji byli nawet strażacy z sowieckich wojsk.
~keram 2014-06-09 10:22:57 z adresu IP: (91.18.xxx.xxx)
Kościół garnizonowy , był wieczór, przechodząc ulicą Kościuszki (blisko ze skrzyżowaniem z ulicą Traugutta) , zauważyłem unoszący się w centrum czarny dym , niewiele się zastanawiając wsiadłem do tramwaju i tam pojechałem .Było już bardzo dużo ludzi , kościół płonął .Przypadkowa znalazłem się wśród grupki ludzi mocno komentujących to tragiczne zdarzenie , okazało się ,ze byli to chórzyści którym pożar przerwał próbę.Obok stał człowiek zasępiony w zielonym mundurze pułkownika , według chórzystów proboszcz kościoła. Ludzie ci twierdzili ,że w trakcie próby w salce obok organ usłyszeli silny wybuch kiedy z niej wybiegli organy płonęły ,naturalnie wszyscy opuścili kościół. Najważniejszą jednak ich informacja było to ,że niewiele wcześniej kościół i chór również, zwiedzała wycieczka Niemców z ówczesnego NRD , lub DDR , jak kto woli. Nigdy nie uwierzę ,że Ci chórzyści nie byli przesłuchiwani przez milicję. No cóż teraz nikt by nie ujawnił w przypadku takiego zdarzenia takich informacji bo to wszak najwięksi przyjaciele naszej "wadzy" , wówczas też tak było w przypadku NRD.Przekaziory na ten temat milczały ,teraz też tak by było , ale może ktoś z czytelników , może właśnie tych chórzystów , lub ich rodzin mógłby na ten temat coś napisać?.