Chciał się dostać do lekarza więc zmyślił własny wypadek

Andrzej Andrzejewski, wsp. Elżbieta Osowicz | Utworzono: 2014-06-30 06:22 | Zmodyfikowano: 2014-06-30 06:25
Chciał się dostać do lekarza więc zmyślił własny wypadek - Fot. Florian Thillmann/Wikipedia
Fot. Florian Thillmann/Wikipedia

Mieszkaniec Legnicy usiadł przed szpitalem na krawężniku, wyciągnął telefon i powiadomił oficera dyżurnego policji, że nieznany sprawca przejechał mu autem po nodze.

- Natychmiast przyjeżdżajcie, bo jakiś facet przejechał po mojej stopie. Leże i nie mogę się ruszyć - takie wezwanie usłyszał dyżurny legnickiej policji. Funkcjonariusz błyskawicznie skierował na miejsce ambulans i radiowóz. Pierwsi do wyraźnie zdenerwowanego około 30-letniego mężczyzny dojechali ratownicy.

Noga - po operacji sprzed kilku lat naprawdę bolała - jednak lekarze zorientowali się, że żadnego potrącenia nie było. Andrzej Hap, dyrektor legnickiego pogotowia i wicedyrektor szpitala uważa, że pacjent powinien odpowiedzieć za nieuzasadnione wezwanie karetki.

- Sprawę bez żadnych problemów można załatwić, idąc normalną ścieżką, czyli otrzymując skierowanie, dostając się do poradni  - mówi Andrzej Hap:

Lekarze szybko zorientowali się, że - wbrew temu co mówi pacjent - nie było żadnego potrącenia. Do takich samych wniosków doszli policjanci, którzy przeglądnęli nagrania z kamer monitoringu - przyznaje podinspektor Sławomir Masojć z legnickiej komendy:

- Lekarz stwierdził, że człowiek ten ma uraz lewej stopy, ale nie ma żadnych siniaków, zadrapań, czy zaczerwienień świadczących o tym, że przed chwilą coś się stało - zdradza Masojć:

Pacjent został odesłany ze szpitala. Biorąc pod uwagę obecną kolejkę, w przychodni ortopedycznej będzie mógł się pojawić dopiero za pięć tygodni. Pod warunkiem, że zdobędzie skierowanie od lekarza pierwszego kontaktu.

Fot. www.pogotowie-ratunkowe.pl

Mieszkańcowi Legnicy - za zgłoszenie wypadku, którego nie było - grozi kara aresztu, ograniczenie wolności lub grzywny.

Posłuchaj całego materiału:

Nieprawdziwe, dziwne lub często absurdalne wezwania ratowników to ich chleb powszedni. Pacjenci dzwonią na 999 lub 112 ze wszystkim: ze złamaną nogą i ze złamanym sercem. Pogotowie zastępuje psychologa, przychodnię, zakład energetyczny.

"Trzasło w antenę w mieszkaniu, no i nie mamy światła (...)"

Ratownicy jeżdżą na sygnale do pacjentów, którzy domagają się pomocy, ale nie zawsze medycznej. Od początku tego roku wrocławskie pogotowie wyjeżdżało na sygnale prawie 50 tysięcy razy. Ratownicy marzą o prawdziwym ratowaniu życia:

Dyspozytorzy przyznają, że często spełniają rolę przychodni na kółkach, pacjenci wzywają ich do drobnych dolegliwości, jednak to często okazuje się dopiero na miejscu. Jakub Lewandowski na 12-godzinnym dyżurze w centrum przy Strzegomskiej odbiera kilkadziesiąt telefonów, nie wszystkie są miłe: - Są to bardzo często chamskie odzywki, rzucanie "mięsem". Wtedy nie możemy za dużo dyskutować, trzeba przyjąć zgłoszenie. Często też się zdarza, że dzwonią osoby pod wpływem narkotyków albo alkoholu i wtedy jest to ciężkie do zweryfikowania.

"Pan go postraszy, to wstanie (...)"

Dyspozytorzy wrocławskiego pogotowia ratunkowego przyznają, że boją się nie wysłać ambulansu.  Tylko we Wrocławiu prokuratura bada kilka przypadków odmowy wysłania karetki, kiedy - jak tłumaczą ratownicy - wzywający pomocy sami bagatelizowali objawy, dopiero na miejscu okazało się że sytuacja była dramatyczna  tłumaczy Jacek Kleszczyński z pogotowia: - Wydaje się, że jest banalna, a okazuje się jakimś zagrożeniem stanu zdrowia, dyspozytor ponosi wtedy bardzo poważne konsekwencje. Jeśli będziemy wysyłać karetki do błahych spraw, ktoś, kto jest w stanie zagrożenia życia, tej pomocy nie otrzyma.



Bywają też sytuacje odwrotne, kiedy pacjenci wyolbrzymiają objawy byle tylko dostać się do lekarza, to ich sposób na ominięcie kolejek do specjalistów i na badania. Nie brakuje też telefonicznych, uciążliwych - żartów, próśb o instrukcje uruchomienia samochodu czy naprawy pralki.

Reklama

Komentarze (3)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.
~xcv2014-06-30 09:37:27 z adresu IP: (95.51.xxx.xxx)
Smutna to rzeczywistość, w której ludzie muszą uciekać się do tego typu zachowań by ominąć wielotygodniowe, a nawet wielomiesięczne kolejki do lekarzy. Zostaliśmy zepchnięci do funkcji płatników na służbę zdrowia, do której dostęp ma garstka ludzi przy korycie oraz Ci których choroba nie zabije w oczekiwaniu na leczenie.
~TAURUS2014-06-30 09:25:51 z adresu IP: (213.195.xxx.xxx)
Znam człowieka który mając obecnie 91 lat, zostało mu już tylko 2 lata na wizytę u okulisty. Czeka od 2 lat.
~Nii2014-06-30 09:09:32 z adresu IP: (89.71.xxx.xxx)
Niech nie płaci kary tylko idzie do więzienia. Tam bez skierowania zadbają o niego jak o posła.