Czytać każdy może, czyli Literatura w pieluchach u wrocławskich lalkarzy

Justyna Kościelna | Utworzono: 2015-02-25 16:06 | Zmodyfikowano: 2015-02-25 16:24

Pomysł, by do teatru zabrać niemowlę, na pierwszy rzut oka może wydać się dziwaczny. W końcu dla rodziców to wielkie, logistyczne przedsięwzięcie obarczone sporym ryzykiem. Główny zainteresowany może przecież w ostatniej chwili odmówić współpracy i nie wejść na salę. Albo zażądać mleka. Albo zrobić karczemną awanturę. Albo zjeść scenografię, psując szyki aktorom i niwecząc ich puentę. Tyle tylko, że do każdej z tych sytuacji, a i pewnie kilku innych, bo praca z tak małym widzem, to zawsze podróż w nieznane, aktorzy zdążyli się już przyzwyczaić i robi to na nich najmniejszego wrażenia. A wyjście takie, choć, pardon, zabrzmi to górnolotnie, jest świetnym preludium do odkrywania teatru w późniejszych latach, nawet jak petentowi w trakcie spektaklu się trochę przyśnie. Cykl warsztatów "Literatura w pieluchach" we Wrocławskim Teatrze Lalek został wymyślony, by więc oswoić maluchy ze sceną, ale też rozbudzać ich wyobraźnię i inspirować do twórczego działania. 

Około 40-minutowe spotkania z aktorami są niezwykle dynamiczne - nawet największa wiercipięta nie zdąży się znudzić, bo akcja zmienia się jak w kalejdoskopie. Punktem wyjścia jest zawsze książka - świetnie wydany i przepięknie zilustrowany, światowy bestseller (były już zajęcia inspirowane "Naciśnij mnie" Hervé Tulleta i "Wielką księgą dźwięków" Soledada Bravi, w programie jest też m.in. "Pieniek otwiera muzeum" autorstwa Åshild Kanstad Johnsen), ale "Literatura w pieluchach" to nie zbiorowe czytanie, tylko zabawa w teatr, połączona ze śpiewem, tańcem czy rysowaniem. Co ważne, większość rekwizytów używanych przez aktorów wykonana jest z przedmiotów codziennego użytku - bez problemu można więc zabawę powtórzyć po wyjściu z teatru. Podczas warsztatów opartych na "Wielkiej księdze..."dzieciaki brodziły na przykład w zimnym strumieniu zrobionym z foliówki i grały na ręcznie robionych grzechotkach, a do domu wróciły z nowym przyjacielem - pieskiem zrobionym z balona.  

Warsztaty wymyślone zostały dla dzieci w wieku od 1. do 3. roku życia, ale to oczywiście nie wiek, a temperament małego widza ma decydujące znaczenie. Są 12-miesięczne smyki, które świetnie bawią się od pierwszych chwil, są dwuipółlatki, które trzymają się na uboczu, a dopiero pod koniec włączają się w zabawę. Bilety kosztują 20 (dorośli) i 25 (dzieci) zł, w cenie jest książka. Występują:  Grzegorz Mazoń (aktor i muzyk multiinstrumentalista) i Aleksandra Mazoń (aktorka), autorką koncepcji jest  Katarzyna Krajewska (sekretarz literacka WTL)

Reklama

Komentarze (0)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.