Tajne komplety w zerówkach? Trwa spór o znikające literki

| Utworzono: 2015-04-30 07:03 | Zmodyfikowano: 2015-04-30 07:04
Tajne komplety w zerówkach? Trwa spór o znikające literki - zdjęcie ilustracyjne: lylamerle/Wikimedia Commons
zdjęcie ilustracyjne: lylamerle/Wikimedia Commons

Litery na tapecie. Rodzice zerówkowiczów ze szkoły podstawowej w Bielanach Wrocławskich skarżą się, że nauczyciele przestali uczyć alfabetu a ze ścian zniknęły nawet literki. Bo zgodnie z ministerialnymi wytycznymi w podstawie programowej dla zerówkowiczów nie przewidziano nauki pisania i czytania. Więc szkoła dmuchając na zimne powiedziała stop - i temat alfabetu zniknął. Mimo, że była to tylko zabawa z literami w tle.

Posłuchaj całego materiału:

Syn pani Ani, Marek ma sześć lat i uczy się w zerówce w szkole podstawowej w Bielanach Wrocławskich. A raczej uczył się, do czasu.

- Literki wisiały w sali, dlatego pani dyrektor prosiła żeby je ściągnąć, bo takie są wytyczne kuratorium, że te literki nie powinny się pojawiać - mówi pani Ania.

Bo zgodnie z ministerialnymi wytycznymi w podstawie programowej dla zerówkowiczów nie przewidziano nauki pisania i czytania liter.

Więc szkoła dmuchając na zimne powiedziała stop - i temat alfabetu zniknął.

- Wyjdzie na to, że w przedszkolu dzieci uczą się więcej nic w zerówce. To kuriozalna sytuacja - grzmią rodzice.

Co ważne nauka nie wyglądała tak jakby sobie tego życzył mały Dawid.

- Skoro można poznawać nowe litery, to i można pisać wyrazy - mówi chłopiec

Tylko była to zabawa z literami w tle.

- Kasza manna była rozsypywana, były malowane różne literki. Poznawały przedmioty, które zaczynały się na dana litera. To nie były jakieś poważne rzeczy. Niestety okazało się, że sprawa jest poważna. Poważna, bo to są litery - mówi rodzic

O tym poważnym temacie chcieliśmy porozmawiać z dyrekcją szkoły. Niestety mimo wcześniejszego ustalenia terminu szefostwo podstawówki odmówiło komentarza. A tak z problemem radzą sobie nauczyciele wielu wrocławskich szkół.

- Starają się poprzez zabawę uczyć dzieci literek, przynajmniej tych drukowanych, żeby nie było później szoku - mówi pani Dominika.

Dominika Arendt Wittchen tłumaczy, że to jedyny sposób na obejście jej zdaniem złych przepisów. Kobieta ma czwórkę dzieci a dwoje z nich przeszło już zerówkowe podziemie edukacyjne.

- Tajne komplety w XXI wieku z nauki czytania i pisania? To już nie jest śmieszne, to jest po prostu tragiczne - mówi rodzic.

Z tematem docieramy do Kuratorium Oświaty we Wrocławiu.

- Nie dajmy się zwariować - mówi Janina Jakubowska i tłumaczy, że uczyć liter nie można, jednak najważniejszy jest zdrowy rozsądek nauczycieli i podążanie za potrzebami dzieci. Po prostu. Nawet jeśli chciałoby poznać - o zgrozo - ostatnie litery alfabetu.

- Jeżeli dziecko ma taką wolę, to jak najbardziej tak. Każdemu dziecku musimy pomóc zgodnie z jego predyspozycjami, umiejętnościami i chęciami - mówi Janina Jakubowska.

Niektóre nauczycielki podkreślają, że absolutnie nie wolno zapisywać w dzienniku tematu, w którym byłaby mowa np. o uczeniu liter. Ze ścian ściągnięto tablice z literami, a ze sprzętów etykiety z ich nazwami, które miały pomagać w nauce pisania. Wiadomo jednak powszechnie, że uczy się dzieci czytać i pisać na tzw. tajnych kompletach, czyli w tajemnicy przed kuratoriami oświaty. Nauczyciele zdają sobie sprawę z problemu i szukają sposobu jak te ministerialne zalecenia ominąć. 

Polka potrafi, czyli jak obejść bezsensowne przepisy?

  • Jedna z nauczycielek tłumaczy, że jej obowiązkiem jest indywidualne podchodzenie do każdego dziecka. Ma autorski program nauki " Zabawa w czytanie ". Jak mówi w razie kontroli kuratorium nie powie, że to nauka czytania ale " ćwiczenia wyrabiające gotowość do nauki czytania".
  • Inna Pani od nauczania początkowego powiedziała rodzicom, że dzieci gotowe są do nauki i za zgodą opiekunów może ją rozpocząć. Rodzice zakupili podręczniki, które trzeba ukrywać na wypadek kontroli kuratorium, ale "zerówkowicze" w ten sposób uczą się pierwszych liter. Nauczycielki nie używają tablicy ani zeszytów, bo według nich jest to zabronione przez resort.
  • Jeśli nie można używać podręczników, to drukujemy maluchom tzw. " karty pracy". Nie można uczyć alfabetu? Robimy to w ramach specjalnych zajęć z pisania dla zdolnych dzieci.

Oto polski system edukacyjny, który zmusza nauczycieli i rodziców do krętactwa i kombinowania i w machinę kłamstwa wciąga już 5-letnie dzieci.

 

 

Reklama