Mariola czy Mariolka? Wybieraj! (PRZEGLĄD PRASY)

Wacław Sondej | Utworzono: 2015-05-08 07:09 | Zmodyfikowano: 2015-05-08 07:05
Mariola czy Mariolka? Wybieraj! (PRZEGLĄD PRASY) - fot. archiwum prw.pl
fot. archiwum prw.pl

Trudno dociec, co nam jeszcze zostało do przełknięcia: rozcapierzona głowa czy odwłok. Ten tasiemiec zaczął się 11 listopada i miał długość 5 miesięcy. Właśnie taki szmat czasu mija od ogłoszenia przez Jarosława Kaczyńskiego, że kandydatem PiS na prezydenta będzie Andrzej Duda. I tak to się zaczęło - ta kampania długa jak tasiemiec - smakująca jak flaki z olejem. Tak właśnie pisze o niej dzisiaj w Gazecie Wyborczej Monika Olejnik. Co prawda jej flaczki wyborcze były skonsumowane w restauracji Lotos przez Kukiza z Korwinem, ale ich mdłość (nawet jeśli były pieprzne) rozlewa się na całość tej lurowatej politycznej agitacji. Andrzej Stankiewicz z Rzeczpospolitej omawiając konkurentów w wyścigu do żyrandola pisze, że to był czas buntowników. Dominika Wielowieyska z Wyborczej przestrzega przed głosowaniem na tych zbuntowanych, zwanych antysystemowcami, bo - jej zdaniem - jest to gra w rosyjską ruletkę. Po prostu - dodaje - "mamy plagę słabych kandydatów".

Te opinie, ostatnie w długaśnej kampanii, na dzień przed ciszą wyborczą, są mocno demobilizujące. Ale nie ma co winić dziennikarzy. Byłoby to mylenie przyczyn ze skutkami. Niemniej frustracja spowodowana przeżuwaniem mdłego tasiemca jest. Arkadiusz Franas z Gazety Wrocławskiej wie, że słabo nam to idzie, że czujemy się kiepsko, więc stwierdza: "Współczuję Państwu wyboru i tylko minimum odpowiedzialności spowoduje, że sam nie będę kreślił na chybił trafił". Andrzej Andrysiak z Dziennika Gazety Prawnej jest bardziej porywczy. "Kolejny raz pójdę na wybory i wrzucę nieważny głos. Nie będę udawał, że mam wybór. Mój nic nie znaczący protest pozwala mi zachować resztki przyzwoitości. Bo im więcej myślę o polityce, tym więcej we mnie gniewu i częściej rozmyślam o rewolucji". Bogusław Chrabota z Rzeczpospolitej ma dla nas przesłanie: "Wybierajmy zgodnie z sumieniem".

W jednym ze spotów wyborczych jakiś facet mówi: "Mariola, idziemy na wybory!". I Mariola pójdzie. W domu, kuwa, zostanie Mariolka.

Do usłyszenia się z Państwem...

Reklama