KONIEC ŚWIATA W BRESLAU - TRZY GROSZE PRZED RECENZJĄ

Dagmara Chojnacka | Utworzono: 2015-05-18 19:50 | Zmodyfikowano: 2015-05-18 19:51

Bilety na wszystkie majowe spektakle zostały wykupione. Cóż, zadziałała magia tytułu i autora powieści. Nie zwracano raczej uwagi na to, kto adaptuje, ani kto reżyseruje. Ciekawe, z jakimi minami wyjdą widzowie tak bardzo oczekiwanego przez Wrocław spektaklu...  

Dźwięki

Komentarze (9)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.
~Pit2016-05-29 09:33:05 z adresu IP: (31.178.xxx.xxx)
Byłem i wyszedłem z zachwytem. Wciągnęło mnie bez końca. Świetny klimat, polecam.
~lajza2015-05-22 09:45:52 z adresu IP: (193.59.xxx.xxx)
Jeśli ktoś spodziewał się okrojonego, ale jednak żywcem wyciągniętego z książki scenariusza, to powinien poczekać na jakąś adaptację filmową, bo to jest TEATR. Ja sama byłym zaskoczona, ale na pewno nie zawiedziona. Dużo narkotycznych, psychodelicznych wizji, cielesność brutalna, ale nie niesmaczna, fajna interakcja z niestety dość nieśmiałą publicznością. Rola Imieli nie genialna, ale myślę, że podołał, zrobił to po swojemu i to właśnie wpasowało się w klimat i charakter przedstawienia. Może dlatego, że lubię odjechane realizacje szalonych pomysłów, mi się bardzo podobało. Finałowa piosenka i Mock ze Smolorzem idący jakby w zwolnionym tempie wywołały u mnie ciary. Polecam przede wszystkim tym, którzy lubią teatr, bo samo lubienie książek Krajewskiego tutaj nie wystarczy, choć ich znajomość znacznie ułatwia zrozumienie sztuki. Jedyny minus, za mało wątku kryminalnego.
~loureed2015-05-23 22:41:40 z adresu IP: (78.10.xxx.xxx)
Tytuł piosenki to "Love is lost". Jest to najprawdopodobniej interpretacja dłuższej wersji - remixu tego utworu - Hello Steve Reich Mix. Pozdrawiam.
~loureed2015-05-21 00:41:42 z adresu IP: (78.10.xxx.xxx)
Zgadzam się z Urszulą.Właśnie wróciłem ze spektaklu...i nie był to z pewnością Teatr Telewizji skierowany dla przeciętnego widza. Fakt - parę osób odpuściło sobie w trakcie przerwy. Mam nadzieję, że wyszło Im to na zdrowie i następnym razem wybiorą "Okno na parlament", albo coś w Teatrze Komedia...Sztuka ciekawie zrealizowana,wciągająca (mimo 3 godzin), mroczna, wymagająca czujności.Atmosfera dość podwodna, narkotyczna. Perwersji i "wygibasów w majtasach" jednak więcej było w książkach M.K. a Mock był tam bardziej odrażający. Akcja?-Jak najbardziej. Trzeba jednak pamiętać, że to nie Policjanci z Miami, tylko Teatr Współczesny. Druga część genialna a Bowie i wszystko w finale robi naprawdę wrażenie...no i wpleciona postać prof.Bednarka (jak chyba dobrze rozpoznałem) - tylko jeden z wielu smaczków dla uważnego i świadomego widza.
~Witek2015-09-09 22:29:51 z adresu IP: (83.30.xxx.xxx)
Nie ma w w tym przedstawieniu nic dla uważnego i świadomego widza. Jest słabe. Jeżeli tobie się podoba i widzisz w tym coś odkrywczego to twój problem. A juz odsylanie widzów ktorym się to przedstawionko nie podoba do ogladania Okna na parlament /calkiem sprawnie zrealizowanego/ to czysty i nieuzasadniony snobizm.
~lajza2015-05-22 09:57:14 z adresu IP: (193.59.xxx.xxx)
Czy wiesz może jaki jest tytuł piosenki finałowej?
~urszula2015-05-20 21:06:32 z adresu IP: (31.41.xxx.xxx)
byłam, widziałam,podziwiałam.Do końca towarzyszyłam bochaterom sztuki i nie zauważyłam aby ktoś wyszedł.Opinie mojego rozmówcy są nieprawdziwe.Sztuka trudna, ostra,mroczna, ale taki powinien być kryminał.Dla wszystkich tych, którzy wątpią, zachęcam na przedstawienie.Tych którzy maja wątpliwości ze zrozumieniem,jak Darek, zachęcam do przeczytania książki.Świetna, trzymająca w napieciu podobnie jak przedstawienie.Polecam
~Sylwia2015-09-09 22:00:05 z adresu IP: (83.30.xxx.xxx)
Na spektaklu na którym byłam też wychodzili. Nie ma się czym zachwycać ani niczego podziwiać. Kolejny przerost formy nad treścią. Szkoda czasu.
~Darek2015-05-19 15:23:40 z adresu IP: (46.112.xxx.xxx)
No cóż, nie wiem co to miało być. Nie tego się spodziewałem i chyba nie tego spodziewała się reszta widzów, skoro znaczna część z nich zniknęła w przerwie. Być może jestem za głupi, że zrozumieć zamysł twórców, ale połowę dialogów (których i tak nie było dużo) nie dało się zrozumieć. A zamiast akcji mamy wygibasy w majtasach albo na golasa. I co na to autor książek Marek Krajewski? Szkoda, wielka szkoda. Mogła być z tego świetna promocja miasta i reklama książek o przedwojennym Wrocławiu. Jak ktoś pójdzie na to, to już zupełnie nie ogarnie co to ma być i wątpię, że sięgnie po coś z serii o Eberhardzie Mocku.