Pilot z Litwy nie żyje. Tragiczny wypadek motoparalotniarza

, Andrzej Andrzejewski | Utworzono: 2015-07-04 08:04 | Zmodyfikowano: 2015-07-04 08:06
Pilot z Litwy nie żyje. Tragiczny wypadek motoparalotniarza - fot. Andrzej Andrzejewski (Radio Wrocław)
fot. Andrzej Andrzejewski (Radio Wrocław)

Wypadek podczas Motoparalotniowych Mistrzostw Świata w Legnicy. Jeden z pilotów, 48-letni Litwin, runął na ziemię z wysokości kilkunastu metrów - powiedział brygadier Andrzej Szymański z legnickiej straży pożarnej.

Do wypadku doszło, gdy paralotnia zawadziła skrzydłem o pylon. Paralotniarz z Litwy trafił do legnickiego szpitala. Stan zdrowia poszkodowanego lekarze oceniali jako bardzo ciężki. Mężczyzna zmarł po przewiezieniu do szpitala.

W mieście od ubiegłego tygodnia rozgrywane są 2. Mistrzostwa Świata Motoparalotniarzy. Jarosław Bartoszewski z biura organizacyjnego podkreśla, że zderzenie z takim pylonem nie jest niebezpieczne. W tym wypadku najistotniejszą rolę odegrała prędkość...

- Latamy na wysokościach od 12 metrów - rzadko który wylatuje powyżej - do 20 cm nad ziemią. Prędkość od 70 do 100 km na godzinę w odśrodkowej w wychyleniu nawet do 120 stopni. Latają w określonym czasie z zadanym slalomem – tłumaczył na naszej antenie Bartoszewski.

Na miejscu jest policja, która bada okoliczności wypadku.


 

Reklama

Komentarze (5)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.
~isiu2015-07-06 15:08:36 z adresu IP: (195.66.xxx.xxx)
Wypadki się zdarzają nawet wówczas, gdy latają mistrzowie. Podczas różnych pokazów lotniczych to dość częste niestety. Biorąc udział w zawodach, lata się bardzo blisko granicy ryzyka, jak w każdym sporcie. Tyle, że w sportach lotniczych ryzyko jest stosunkowo duże - konsekwencje wypadków bywają poważne. Można minimalizować ryzyko ograniczając różne elementy - np prędkość (dla wtajemniczonych jest jasne, że to tylko by pogorszyło sprawę), czy wysokość - w tym wypadku minimalną. Tyle, że wówczas sport przestanie być sportem a zacznie być "turystycznym wożeniem tyłka nad łąką". Jeśli to komuś wystarcza, to jego sprawa. Tyle, że wówczas nie zostaje się mistrzem. W zawodach biorą udział ludzie, którzy latają bardzo dobrze i wiedzą, gdzie leżą granice, których nie powinni przekraczać. Nikt nie zakłada, że przekroczy tę granicę, bo to są najczęściej ludzie, którzy żyją pełnią życia i nie planują samobójstw........
~pl+2015-07-04 13:51:11 z adresu IP: (77.253.xxx.xxx)
co za głupota organizować takie zawody nad takim terenem to powinno być nad wodą i tak8m przypadku pilot miałby jakąś szansę wyjść cało z takiego wypadku.
~isiu2015-07-06 14:52:19 z adresu IP: (195.66.xxx.xxx)
Głupoty piszesz. Widać się nie znasz. Gdyby spadł do wody, to zapewne by utonął zanim by ktoś go zdążył wyciągnąć. Pilot plus silnik ważą tyle, że idą na dno, jak kamień. Utonięcia się już zdarzały. Musieliby latać w kamizelkach tyle, że cały sprzęt ważyłby tyle, że niewielu by potrafiło wystartować na nogach. Wypięcie się z uprzęży nie jest takie proste - szybkie. To jest sport, gdzie trzeba dobrze latać i trzeba to robić z głową. Jeśli ktoś przesadzi, to kończy się to wypadkiem. Pewnie dlatego traktuje się ten sport, jako dyscyplinę "wysokiego ryzyka". Akrobacje na paralotniach - myślę o zawodach, bez silnika wykonuje się nad wodą, ale wówczas pilot pływa po upadku do wody, bo nie ma balastu w postaci żelastwa na plecach.....
~RRrr2015-07-04 08:53:31 z adresu IP: (66.249.xxx.xxx)
Szkoda, że o zawodach dowiadujemy się tylko w negatywnych wiadomościach.
~JCTJ2015-07-04 09:14:56 z adresu IP: (188.146.xxx.xxx)
To słuchaj Radia Wrocław. Akurat tu dużo mówili (i pisali) o mistrzostwach.