Przeżyła koszmar, teraz jest mamą bobrzej gromadki

Dorota Kuźnik | Utworzono: 2015-08-09 11:34 | Zmodyfikowano: 2015-08-09 11:34
Przeżyła koszmar, teraz jest mamą bobrzej gromadki - Zdjęcie ilustracyjne: fot. CatDancing/flickr.com under license of Creative Commons
Zdjęcie ilustracyjne: fot. CatDancing/flickr.com under license of Creative Commons

Miała nie przeżyć, teraz jest mamą. Pracownicy Uniwersytetu Przyrodniczego uratowali bobrzycę, poparzoną podczas wypalania traw. Oślepione zwierze, z otwartymi ranami na ciele trafiło do ośrodka rehabilitacyjnego w Złotówku. Kierownik placówki prof. Józef Nicpoń mówi, że  dzięki troskliwej opiece bobrzyca szybko wróciła do zdrowia.

- Bardzo często ją odwiedzaliśmy, troszczyliśmy się o nią. Tak okaleczone i cierpiące zwierzę zawsze wzbudza jakąś litość. Bardzo ucieszyliśmy się kiedy mogliśmy ją wypuścić - tłumaczy profesor: 

- To co się stało w Złotówku, to jest piękna siła dźwigania się z niedoli i chorób, kiedy jest ktoś blisko nas. Można to odnosić do zwierząt, ale także do ludzi. Jeżeli znajdziemy kogoś kto wspiera nas w trudnych sytuacjach życiowych, to populacja jest w stanie przetrwać - mówi weterynarz Wojciech Niżyński:

Zwierzęta w takim stanie zazwyczaj się usypia, ale, jak tłumaczy dr Piotr Szymański z Uniwersytetu Przyrodniczego, postanowiono spróbować mu pomóc.

- Każdemu zwierzęciu trzeba dać szansę. Ten bóbr tyle przeszedł strasznych męczarni, więc zdecydowaliśmy, że jeżeli przeżyje dwie, trzy doby, to damy jej szansę na przeżycie - tłumaczy dr Piotr Szymański.

Bobrzyca, mimo że jest trwale oślepiona, świetnie radzi sobie na wolności - znalazła partnera i założyła rodzinę, która liczy już kilkanaście osobników. 


Komentarze (2)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.
~kluska2015-08-09 14:56:57 z adresu IP: (217.153.xxx.xxx)
Profesor Józef Nicpoń i Uniwersytet Przyrodniczy we Wrocławiu - taki drobiazgi do poprawienia:)
~Ehhh2015-08-09 14:45:24 z adresu IP: (79.186.xxx.xxx)
UdowAdnia, Pani Doroto, udowAdnia…