Mark Lanegan w Radiu Wrocław Kultura (POSŁUCHAJ)

Michał Kwiatkowski | Utworzono: 2015-08-19 10:11 | Zmodyfikowano: 2015-08-19 10:15

Posiadacza tego szorstkiego barytonu nie sposób pomylić z nikim innym. Hipnotyzujący, wysuszony głos i spojrzenie, jakie świdruje i z magnetyczną siłą przybija do odbiornika.

Laneganowi nie dane było zasmakować łatwego życia. Jako nastolatek pochodzący z dysfunkcyjnej rodziny, miał poważne problemy z narkotykami, co skończyło się dla niego odsiadką w więzieniu i odwykiem. I podobnie jak Nolanowskiego Jokera, co go nie zabiło, uczyniło go...dziwniejszym. Z jednego nałogu wpadł w kolejny, tym razem jednak na dobre. Muzyka. To w niej postanowił skondensować wszystkie swoje strachy i nadzieje. Początkiem był zespół Screaming Trees, który założył wraz z braćmi Conner w połowie lat 80 – tych, w małej miejscowości Ellensburg. Ellensburg, to ważne nie tylko z geograficznego punktu widzenia, leży niespełna 200 km od Seattle, miejsca które za moment stanie się muzyczną stolicą Stanów. To z tamtejszą sceną i dziś legendarną już wytwórnią Sub Pop, związali się muzycy Screaming Trees.

 


Lanegan wraz z kolegami nie powtórzył sukcesów pierwszych podopiecznych Sub Pop jakimi byli Kurt Cobain i Chris Cornell oraz ich kapele. Rekompensował sobie to raczkującą z wolna karierą solową oraz przyjaźnią i współpracą z muzykami Nirvany, Soundgarden, Pearl Jam i Alice in Chains. Zresztą, z gitarzystą i wokalistą dwóch ostatnich będzie grał przecież w Mad Season. A wracając do dwóch pierwszych, Cornell wyprodukował płytę „Uncle Anesthesia” Screaming Trees, z kolei Cobain... Kiedy Nirvana kończyła swój występ w ramach MTV Unplugged a Cobain zaintonował standard Leadbelly'ego „When did you sleep last night”, nie było to jego pierwsze podejście do tego klasyka. Musimy się cofnąć do grudnia 1989 r. kiedy wraz z Kristem Novoselicem wspomagali Lanegana podczas jego pierwszej solowej próby.

Kiedy Screaming Trees rozpadli się ostatecznie w 2000 r., Lanegan miał już na koncie 4 albumy solowe, gdzie obok własnej twórczości popisał się również w pełni frapującymi interpretacjami repertuaru Tima Hardina, Bucka Owensa czy Bookera T. Jonesa. Lista jego muzycznych inspiracji sięga jednak zdecydowanie dalej. Perspektywa dołączenia do Josha Homme'a i jego Queens of The Stone Age była więc naturalną koleją rzeczy, bo jak sam niezmiennie przyznaje: „Moje kryteria są proste – jeśli ktoś chce ze mną coś nagrać i ta muzyka do mnie pasuje – robimy to”.

Artysta ma kilka dopełniających się wcieleń. Jest więc w jego twórczości i zgiełk mięsistego, pustynnego rocka (QOTSA), pulsujący emocjami miks elektroniki i gospel (Soulsavers) czy też wysmakowane duety z PJ Harvey, Isobel Campbell, Wendy Rae Fowler.

"Muzyka nauczyła mnie pokory – nigdy nie wiesz kiedy spłynie na ciebie natchnienie. Gdybym odkrył jak to wszystko działa, pewnie nie chciało by msi się tego dalej robić."

Reklama

Komentarze (0)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.