Szymon Marciniak: "Sędzia jest jak saper" (Rozmowa)

Robert Skrzyński | Utworzono: 2015-09-17 08:05 | Zmodyfikowano: 2015-09-17 08:05

Jest najlepszym polskim arbitrem. W lipcu tego roku awansował do grupy sędziów UEFA Elite. To oznacza, że może prowadzić mecze Ligi Mistrzów, finałów mistrzostw świata i Europy oraz Igrzysk Olimpijskich.

"Po to tak ciężko pracowaliśmy z moim zespołem, bo to nie tylko Szymon Marciniak, to wiele osób pracuje na ten sukces, więc wiedzieliśmy jaki mamy cel. Ja już w okręgówce mówiłem starszym sędziom jak będę prowadził finały Ligi Mistrzów, a oni pukali się w głowę i mówili: młody, posędziuj meczyk w okręgówce i zobaczymy jaki będziesz mądry" - mówi nam Marciniak.

Przyznaje, że bycie arbitrem wcale nie jest łatwe. "Sędzia jest jak saper i te błędy się pojawiają, a kamera jest dla nas nieubłagana i bezlitosna i pokaże każdy błąd" - dodaje Marciniak.

Sukces i kariera sędziego go nie zmieniły. "Wychowywałem się w twardych warunkach i wiem, że trzeba walczyć o swoje. To jest jeden sukces. To co mam jest być może początkiem czegoś wielkiego. I to jest mój cel. A ten najbliższy - to mistrzostwa Europy we Francji" - przyznaje.

POSŁUCHAJ PIERWSZEJ CZĘŚCI ROZMOWY:

Prowadzenie meczów w polskiej lidze wcale nie jest proste. "Nie ma meczów lekkich i łatwych. Z pewnością inaczej się sędziuje niż w Europie. Zawodnicy jednych szanują bardziej, innych mniej. Czasem potrafią się zaklinać, że było inaczej. Sędziując czasem w lidze polskiej ta wiara w ludzi umiera" - przyznaje Marciniak.

W czym Szymon Marciniak upatruje recepty na dobre sędziowanie? "Jest duża presja. Jeśli ktoś nie będzie miał wytrzymałej głowy to może pęknąć i pojawiają się błędy. Mamy spotkania z psychologiem. Zawsze możemy z tego skorzystać. Umiejętność radzenia sobie ze stresem to klucz do sukcesu" - mówi.

A co robić gdy kibice krytykują na stadionach? "Jest dużo mniej przyśpiewek na polskich stadionach. Ludzie są troszeczkę bardziej wyrozumiali. Poziom sędziowania w naszym kraju się podniósł. Idziemy dobrą drogą. Często jest to niesłyszalne i później jak oglądam mecz to sobie myślę: o pozdrawiali mnie - jest troszeczkę śmiechu i przyjmuję to oczywiście na wesoło" - kończy Marciniak.

POSŁUCHAJ DRUGIEJ CZĘŚCI ROZMOWY:

Reklama

Komentarze (0)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.