Leszek Budrewicz rozmawia z Marianem Zacharskim

| Utworzono: 2009-06-11 12:03 | Zmodyfikowano: 2014-05-01 00:12

Czy nie obawiał się Pan o własne życie w czasie pracy na Zachodzie?

Kiedy pracowałem na terytorium USA, raczej nie obawiałem się o swoje życie. Miałem tego świadomość, ale i jednocześnie wiedzę, że amerykański kontrwywiad działając na swoim terenie nie uciekał się do "niewyjaśnionych zgonów" osób, które podejrzewano o działalność wywiadowczą. Były i są inne znane służby, które stosowały czy też stosują (rzadko, ale jednak) tego typu praktyki. W książce nie wspominałem o tym, ale sędzia federalny tuż przed ogłoszeniem wyroku (a było to dzień po wprowadzeniu stanu wojennego w Polsce)oświadczył, że szukał możliwości wymierzenia mi kary śmierci, ale uznał, że jest to prawnie niemożliwe ze względu na fakt, że Stany Zjednoczone nie są w stanie wojny z Polską. Wtedy otarłem się o słowo "śmierć".

Czy pomagał Panu brak wiedzy ludzi Zachodu na temat krajów takich jak PRL?

Brak wiedzy na temat PRL-u nie miał znaczenia. Moja działalność opierała się na zawieraniu przyjacielskich umów kupna-sprzedaży. Dzięki mojej dużej łatwości
nawiązywania kontaktów, osoby, na których mi zależało, nabierały zaufania i krótko mówiąc "robiły to dla mnie". Zawsze starałem się unikać podczas rozmów słów „wywiad" czy „działalność wywiadowcza". Uważałem, że najlepszym rozwiązaniem jest doprowadzanie Amerykanów do sytuacji, w której wymiana informacji odbywałaby się na zasadzie wzajemnej grzeczności: ja starałem się poprawiać sytuację materialną danej osoby, a ona w zamian poszerzała moją wiedzę na temat istotnych, tajnych przedsięwzięć np. o charakterze militarnym. Z punktu widzenia psychologicznego dla osoby dostarczającej tajne materiały takie rozwiązanie jest zdecydowanie lepsze i bardziej komfortowe. To moje przekonanie, poparte jednak "uzyskiem materiałowym". Nawiasem mówiąc dla niektórych osób chęć czy możliwość odwiedzin PRL-u była czymś wręcz ekscytującym - zgodnie z powiedzeniem, że „najbardziej przyciąga to, co zakazane".

Czy miewał Pan zadania związane ze zwalczaniem opozycyjnej emigracji?

Nigdy w całej swojej działalności nie miałem jakichkolwiek zadań związanych ze zwalczaniem opozycji.

Reklama