Szczypiornista Zagłębia: Tkwimy w szambie po uszy

Michał Hamburger/zaglebie.lubin.pl | Utworzono: 2015-10-23 07:45

Dwa punkty i ostatnie miejsce w tabeli. Co się dzieje z drużyną Zagłębia?

Mirosław Gudz: - Trzeba się uderzyć w pierś i powiedzieć sobie jasno: nie sprostaliśmy zadaniu. Gramy tak, jakbyśmy biegali z pełnymi pampersami po parkiecie. Unikamy podejmowania ryzykownych działań, które mają wpływ na wynik spotkania. Zapomnieliśmy o podstawach rywalizacji w sporcie. Mnie jako kapitanowi jest niezmiernie wstyd za tą całą sytuację. Nie wyobrażałem sobie, że przyjdę do Zagłębia i że pod koniec pierwszej rundy będzie to tak tragicznie wyglądało. Będziemy chcieli się odbudować i zrobimy wszystko, żeby zmazać tę łatkę, którą do nas przyklejono, ale zdajemy sobie sprawę, że będzie niezwykle ciężko.

Które oblicze drużyny jest prawdziwe – to z pierwszej połowy meczu z Pogonią i spotkania z Azotami czy starć we Wrocławiu i Mielcu?

Mecze we Wrocławiu i Mielcu to jest wielki wstyd, hańba i kompromitacja dla tego klubu, osób nim zarządzających, a przede wszystkim dla nas samych. Każdy musi w końcu uderzyć się mocno w pierś i zadać sobie pytanie po co tu jest i co chce zrobić dla tego klubu! Warunki w jakich pracujemy są znakomite i niejeden klub w Polsce mógłby o takich warunkach pomarzyć – wiem co mówię! My widocznie nie zasługujemy jako drużyna, na to co mamy. Wszyscy musimy mieć jeden cel, a czasem różnie do wygląda.

Czego brakuje, żeby za tym wszystkim szły wyniki, bo przecież od czterech lat Zagłębie bije się w play-out?

To jest problem kilku ostatnich sezonów. Mieliśmy nadzieję, że po przyjściu kilku zawodników i nowego trenera będzie to zupełnie inaczej wyglądało, że będzie nowy duch w drużynie. Musimy być zespołem w szatni i na boisku, a nie zawsze tak jest.

Do końca pierwszej rundy pozostały jeszcze trzy mecze...

Pierwsze polowy z Pogonią czy Wisłą, a także mecz z Puławami pokazał, że potrafimy grać w piłkę. Może problem leży jednak w naszych głowach. Jest mi wstyd, że taka sytuacja ma miejsce w mojej drużynie.

Okazja na przełamanie fatalnej passy nadejdzie już w niedzielę. W starciu z Górnikiem nie będziecie faworytem?

Może to i lepiej. Może dzięki temu nie będziemy sparaliżowani i wyjdziemy na parkiet na sto procent skoncentrowani i pokażemy, że to jeszcze nie koniec. Chcemy pokazać, że potrafimy wygrywać, cieszyć się grą. Póki co chciałem bardzo przeprosić naszych kibiców za tę całą sytuację. Biorę to na swoje barki i zapewniam, że zrobimy wszystko, aby w niedzielę zgarnąć dwa punkty.

Reklama

Komentarze (0)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.