Kłopoty z granicą, która odbiera ludziom pracę

Piotr Słowiński | Utworzono: 2010-03-24 09:18 | Zmodyfikowano: 2014-05-01 00:12
Kłopoty z granicą, która odbiera ludziom pracę - Mieszkańcy dość mają kłopotów z granicą (Fot. Piotr Słowiński)
Mieszkańcy dość mają kłopotów z granicą (Fot. Piotr Słowiński)

- Dostałem mandat, dwa tysiące koron, za przejechanie samochodem z Okrzeszyna do Petrikowic w Czechach – mówi mieszkaniec Okrzeszyna, Kamil Fertała. - Na mandat poszła jedna piąta mojej wypłaty, a przecież chciałem po prostu dojechać do pracy.

Wielu jego kolegów z Okrzeszyna, Uniemyśla i Chełmska Śląskiego zrezygnowało z pracy w Czechach. Bo nie stać ich na płacenie mandatów, czy opłacanie podróży przez Lubawkę. - A przecież ci ludzie to, co zarobią w Czechach wydają w Polsce – mówi Andrzej Kopa. - Próbowaliśmy to jakoś załatwić, ale dotąd nie udało się wypracować żadnego rozwiązania.

- Nie możemy nie dawać mandatów tym, którzy łamią przepisy – mówi tymczasem Udo Ertner z czeskiej policji. - Droga od granicy z Polską do Petrikowic jest zamknięta dla ruchu i policyjne patrole egzekwują po prostu znaki.

Policja nie jest od zmieniania znaków, więc czescy policjanci odsyłają do polskiego starosty powiatowego i czeskiej starościny Chwalca. - Spotkamy się w tym tygodniu – mówi tymczasem starosta kamiennogórski, Leszek Jaśnikowski i będziemy o tym rozmawiać. Mam nadzieję, że uda się wypracować jakieś rozwiązanie.

A rozwiązaniem może być zupełne otwarcie tej trasy dla ruchu, albo zmiana znaków po polskiej i czeskiej stronie granicy, by mogli jeździć choćby tylko mieszkańcy przygranicznych wsi. - Jest jeszcze jeden problem – mówi starosta Leszek Jaśnikowski. - Okazało się, że kilkaset metrów drogi między Okrzeszynem a granicą państwa to droga leśna.

Nikt nie wie, kiedy ta droga stała się własnością Lasów Państwowych, ani jak właściwie do tego doszło. Bo jest w ciągu drogi powiatowej i logicznym jest, by pozostawała drogą publiczną. Mogą być z tym jednak problemy. - Tak jak w przypadku każdego innego gruntu leśnego, będzie potrzebna cała procedura wylesienia - przestrzega Grzegorz Pietruńko, zastępca dyrektora Lasów Państwowych we Wrocławiu.

Tymczasem otwarcie drogi to najtańszy sposób obniżenia bezrobocia o kilkadziesiąt osób, które po prostu znajdą sobie zatrudnienie w Czechach. Kilka lat temu była już jednak podobna dyskusja w tej sprawie i zakończyła się dokładnie niczym. Miejmy nadzieję, że tym razem będzie inaczej.

Reklama

Komentarze (0)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.