Rozmowa Dnia Radia Wrocław: Arcybiskup Józef Kupny

| Utworzono: 2016-12-23 09:05 | Zmodyfikowano: 2016-12-23 09:06
Rozmowa Dnia Radia Wrocław: Arcybiskup Józef Kupny - fot. Marek Zoellner
fot. Marek Zoellner

Czas spędzony z rodziną i wyjątkowa atmosfera są najważniejsze dla Polaków w trakcie Świąt Bożego Narodzenia. Jak wynika z ostatnich sondaży, lubimy nasze świąteczne tradycje. Podczas ostatniej audiencji generalnej przed Bożym Narodzeniem papież Franciszek życzył obecnym w Watykanie Polakom by Święta były dla nich czasem radości, pokoju i nadziei.

O polskim świętowaniu w wymiarze duchowym i doczesnym rozmawiamy z metropolitą wrocławskim arcybiskupem Józefem Kupnym.

Rozmowa Dnia Radia Wrocław:

Już jutro wigilia Świąt Bożego Narodzenia. Szczególny dzień poprzedzający najbardziej rodzinne święta w całym roku. Podczas ostatniej audiencji generalnej przed Bożym Narodzeniem papież Franciszek życzył obecnym w Watykanie Polakom by Święta były dla nich czasem radości, pokoju i nadziei. Ekscelencjo radość, pokój, nadzieja. Czego na te święta potrzeba nam najbardziej?

Przede wszystkim chyba pokoju. Bo ta ostatnia sytuacja w naszej Ojczyźnie, ona w jakiś sposób ukazuje, że jest wiele niepokoju. W naszych sercach, w tych naszych nawet grupach bym powiedział sąsiedzkich, społecznościach sąsiedzkich, no i w naszej Ojczyźnie. Ja życzyłbym wszystkim takiego pokoju, pokoju w sercu, który później promieniuje na nasze otoczenie i ostatecznie owocuje także pokojem społecznym.

Święta to taki czas właśnie składania sobie życzeń. Warto nie powiedzieć wcześniej zbyt wiele, zbyt wiele gorzkich czasami słów by życzyć sobie od serca.

Tak. No trudno jest życzyć komuś dobra, bo przecież o takie życzenia chodzi, kiedy jakoś nie jesteśmy do tego przekonani, kiedy jesteśmy właściwie na nie i teraz łamać się z kimś opłatkiem, składać życzenia. To bardzo trudno. Myślę, że w tym wszystkim bardzo ważna jest też autentyczność. To znaczy, że słowu odpowiadają nasze uczucia, nasz stan ducha i umysłowości. A więc, żeby nie było jakiegoś rozdwojenia to, żeby na prawdę komuś życzył dobra muszę mieć ten pokój w sercu.

Czyli muszę się otworzyć na drugiego człowieka. Nie można po prostu zamknąć serca, odwrócić się od tego człowieka, który przychodzi do nas na święta. Ale w naszej historii zdarzały się niełatwe wigilie. I jakby ta polska historia od dawien dawna, bo od czasów zaborów, przez okupację, przez wydarzenia roku 70., później 81., to były takie momenty, kiedy tej nadziei nam było potrzeba i ona zwykle zwyciężała.

Tak. Przyszłość należy do nadziei. Bo trudno byłoby żyć bez nadziei. Ja myślę, że nawet kiedy dziś spoglądamy na obecną sytuację to my również karmimy się jakoś nadzieją i mamy nadzieję na rozstrzygnięcie tych konfliktów i sporów. Ja myślę rzeczywiście, że przyszłość należy do nadziei.

Te święta są rodzinne i spędzamy je przy stole, ale mają oprócz tego duchowego wymiaru, religijnego, także taki wymiar namacalny. Tam na wigilijnym stole stawiamy nakrycie dla tego wędrowca, tego niezapowiadanego gościa. I tu to co się dzieje na świecie stawia nas w bardzo konkretnej sytuacji. Czy jesteśmy gotowi otworzyć się na tyle, żeby kogoś przyjąć pod swój dach, ugościć, podzielić się z nim tym co w Boże Narodzenie jest najważniejsze - radością.

Tutaj jest jak gdyby wiele poziomów tej otwartości. Najłatwiej nam się otworzyć na kogoś bliskiego, kogoś z rodziny. Powiedzmy, że mamy kogoś w bliskiej rodzinie kto będzie samotnie spędzał święta i też jakoś łatwo go zaprosić. Łatwo zaprosić jest sąsiada, sąsiadkę, ale już trudniej nieznajomego, a jeszcze trudniej przybysza, który różni się od nas i kulturowo i tak dalej. Więc mamy pewne stopnie trudności. Ale tak jest w naszej tradycji. Ja to też pamiętam z dzieciństwa, że jest przygotowane miejsce, dla kogoś kto zapuka, kogoś kto poprosi by go przyjąć. I dobrze, że tak jest. Przynajmniej w wigilię zdajemy sobie sprawę, że są ludzie, na których trzeba się otworzyć, którzy potrzebują naszej pomocy, którzy są bardzo wdzięczni za okazaną pomoc, za serce. Oni wtedy odnajdują także taką utraconą godność. Oni także o sobie zaczynają lepiej myśleć. Wtedy czują się kimś.

Może się pojawić taka sytuacja, że to puste nakrycie, które stawiamy dla tego gościa to już nie będzie tylko symbol. Historia powie "sprawdzam". Czy my jesteśmy gotowi na to, żeby choćby kogoś potrzebującego przyjąć, ugościć i niekoniecznie tylko na jedną wieczerzę. To też trzeba poważanie sobie przemyśleć.

Tak. Trzeba się przygotować. To nie przychodzi łatwo. Dlatego do Świąt Bożego Narodzenia przygotowujemy się przez cały okres Adwentu. To jest okres przygotowania. Po to, żebyśmy w tej chwili próby, kiedy nas ktoś sprawdzi, byli przygotowani. Natomiast kiedy zupełnie nie myślimy o tym, ta sytuacja nas zaskakuje. Nie bardzo wiemy co zrobić. Do tego trzeba się przygotować.

Ludzi uciekających przed wojną nie brakuje. To nie są spokojnie czasy. Z drugiej strony w okresie świąt Polacy, Dolnoślązacy, robią się bardzo otwarci. Co rusz akcja charytatywna, wieczerze z potrzebującymi, z ubogimi. Akcje takie jak "Szlachetna paczka", "Wigilijne dzieło pomocy dzieciom". Dzieje się, ale wydaje mi się, że czasami uczestnictwo w takiej akcji zwalnia nas od tego pochylenia się na drugim człowiekiem. Wrzuciliśmy coś do kosza i uspokoiliśmy sumienie. Jak to pogodzić w takiej sytuacji. Czy to wystarczy wrzucić do tego kosza?

Najprościej jest złożyć jakąś ofiarę, wrzucić coś do kosza ale to tylko, powiem tak szczerze, że to tak nas nie zmienia od środka. Zmienia nas dopiero kontakt z człowiekiem to znaczy kiedy się z nim spotykamy, kiedy podamy mu rękę kiedy zobaczy nasze oczy życzliwe i uśmiech na ustach, to wtedy dopiero poczujemy smak tego otwarcia się na innych. Ja to widzę też wśród ludzi którzy się angażują którzy już jakieś tam kroki pierwszy, drugi, trzeci wykonali to jest łatwiej. Oni przychodzą, natomiast ktoś kto nigdy tego nie robi, poprzestawał na jakiś tam pieniądzach, nie przekroczył tego progu spotkania, do dopiero właśnie to spotkanie z innym jeszcze bardziej nas otwiera na niego, zbliża się i obdarowuje tylko drugiego, właśnie to coś wcześniej powiedzieliśmy, że wtedy się czuje na pewno kimś ważnym.

Będzie taka okazja, żeby we Wrocławiu spotkać się z ludźmi, którzy nie mają łatwo. Mają pod górkę wszędzie, są potrzebujący, są samotni. Będzie ta wigilia z nimi. Już jutro.

Tak. Już jutro. Ja oczywiście tam będę. Wybieram się. Także żeby im pokazać, że Kościół o nich pamięta, że Kościół jest blisko nich. Żeby razem z nimi po prostu spożyć tą wieczerzę wigilijną. To jest też ważne. Łączy nas ten wspólny posiłek, stół, do którego zasiadamy. A do stołu zasiadają przyjaciele. My nie zasiadamy do stołu jeśli mamy do siebie pretensje. To jest coś bardzo ważnego, że z nimi. Ja to porównuje do dotyku miłości. Wtedy nie potrzeba słów.

Tam będzie dwa tysiące ludzi. To ogromna grupa. Nie bez powodu mówiłem o tych najbardziej rodzinnych świętach. Jak wskazują najnowsze sondaże czas spędzony z rodziną, wyjątkowa atmosfera, są dla Polaków najważniejsze w okresie Świąt Bożego Narodzenia. I tutaj pada słowo Rodzina. Rodzina to nie tylko wspólnie świętowanie, Rodzina to przede wszystkim obowiązek. Trzeba się z niego odpowiednio wywiązywać. Czy my dajemy radę w tym nowoczesnym świecie?

Może przychodzi to coraz trudniej, ale myślę, że dajemy radę. Jakoś podejmujemy te obowiązki. To widać w tych przygotowaniach przed świętami. Widać, że zależy nam, żeby te święta przeżyć dobrze. W jakimś tam nawet dostatku, te zakupy o czymś świadczą, świadczą też, że chcemy innych obdarowywać prezentami. Próbujemy podołać tym obowiązkom, próbujemy podołać tym wymaganiom i temu klimatowi Świąt Bożego Narodzenia.

Bo to dawanie jest o wiele przyjemniejsze niż otrzymywanie. Tutaj też wszelkie badania przyznają, że obdarowywać kogoś, nawet drobnym prezentem, daje o wiele więcej radości i satysfakcji niż samo otrzymanie prezentu. Same prezenty są na końcu tej listy wymienionej przez Polaków.

Zmienia się i widać, że jesteśmy coraz bardziej dojrzali. W tej chwili zresztą te prezenty nie pełnią już takiej roli jak 20 lat temu. Kiedyś był niedobór i cieszyliśmy się z każdego prezentu. Dzisiaj na rynku mamy wszystko do dyspozycji. Prezenty bardziej są wyrazem życzliwości, wyrazem tego, że chciałbym Ci sprawić radość. Czy rzeczywiście te prezenty sprawiają radość?

Życzę doświadczenia dotknięcia Bożej Miłości, bo Dzieciątko Jezus, które rodzi się w Stajence Betlejemskiej, Ono się rodzi po to, by nas obdarzać pokojem, radością i miłością. Niech te święta będą świętami spokojnymi, rodzinnymi, radosnymi.

Reklama

Komentarze (2)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.
~radiołapacz2016-12-23 15:24:30 z adresu IP: (77.115.xxx.xxx)
Jak słyszę takie czcze gadanie ( w Galicji mówiło się austriackie gadanie) -"mamy nadzieje na rozwiązanie tych konfliktów i sporów", to proszę się wykazać. Oczekuję więcej odwagi od Abp.Kupnego i innych hierarchów naszego Kościoła. Chowanie głowy w piasek, czy udawanie głuchego kiedy kłamstwo pada z ust rządzących na każdym kroku, kiedy telewizja zaczyna przypominać tą z dawnego PRL-u, kiedy pisowski marszałek knebluje usta posłom i manipuluje przy głosowaniach, kiedy obrzuca się błotem całą opozycję i nieposłuszne dyktatorskiej władzy społeczeństwo, to niby troska o spokój i miłość wśród wiernych?? Oczekuję zdecydowanego głosu całego Episkopatu Polski w ważnych dla Polski sprawach!! W obronie demokracji i rządów prawa a nie Prawa i Sprawiedliwości!
~radiosłuchacz2016-12-23 11:18:02 z adresu IP: (217.99.xxx.xxx)
Słuchałem, dziennikarz zagadał biskupa...