Rozmowa Dnia z szefem dolnośląskiej Solidnarności Kazimierzem Kimso

| Utworzono: 2017-03-23 10:27 | Zmodyfikowano: 2017-03-23 12:38
Rozmowa Dnia z szefem dolnośląskiej Solidnarności Kazimierzem Kimso  -

Według ustawy przygotowanej przez Solidarność sprzedawać będzie można tylko w wyznaczone niedziele przed świętami i to do godziny 14. Zdaniem ekspertów zakaz może być bardzo kosztowny - spadek obrotów w całym sektorze handlu detalicznego w Polsce wyniesie prawie 10 mld złotych, 36 tysięcy osób straci pracę. - to wyliczenia audytorów z PWC. Kazimierz Kimso, szef dolnośląskiej Solidarności nie zgadza się z tymi wyliczeniami.

W Polsce obecnie zakaz handlu obowiązuje jedynie w święta. W sumie 13 dni w roku.

Rząd rekomendował dalsze prace na handlem w niedzielę, trzeb je regulować?

- Myślę, że tak, kiedy spójrzmy chociażby na fakt, że jesteśmy najbardziej zapracowanym narodem na świecie. Te wszystkie rankingi, które są przedstawiane pokazują, że jesteśmy na pierwszy, drugim lub trzecim miejscu, jeśli chodzi o czas pracy pracowników w naszym kraju. I to jeśli weźmiemy pod uwagę tylko ewidencjonowany czas pracy, a ponad połowa czasu pracy ewidencjonowana nie jest. Jednak trzeba pewnego umiaru. Biorać pod uwagę fakt, badania, które są przeprowadzone przez Centralny Instytut Ochrony Pracy, wskazują na to, że jest bezpośredni związek pomiędzy czasem pracy, a wpływem na nasze zdrowie. Jeżeli my sami nie potrafimy w sposób racjonalny podejść do tego zagadnienia to trzeba te kwestie regulować dla naszego zdrowia.

Projekt Solidarności mówi...

To nie jest projekt, tylko, Solidarności, to jest projekt obywatelski....

Dobrze, projekt społeczny...

... to jest projekt społeczno - obywatelski, w którym jeden z naszych sekretariatów, sekretariat Handlu Usług i Banków podjął się roli skoordynowania.

Kilka niedzieli, przeważnie przed świętami, tylko do godziny 14.00, Panu zdarzyło się robić zakupy w niedziele?

Zdarzyło mi się.

I te osoby nie będą miały możliwości zrobienia zakupów, a jak Pan powiedział Polacy pracują dużo, często te zakupy niedzielne to jedyny czas na duże zakupy.

To jest nasze przyzwyczajenie, które jest taką nowa świecką tradycją, że w niedziele robimy zakupy. Przyznaję, że też mi się zdarzało robić zakupy w niedziele. Niechętnie, ale się zdarzyło. Są dwa aspekty. Jeden to fakt, że w sobotę są sklepy 24 godzinne, tych zakupów można dokonać całodobowo. Jest też drugi aspekt, ludzi, którzy pracują w niedziele. To jest dla nich normalny dzień pracy bo przepisy zostały tak zmienione. Trzeba powiedzieć, że w naszym kodeksie niedziela jest dniem wolnym od pracy, ale pewien zabieg prawny, czy legislacyjny, który został przeprowadzony we wczesnych latach '90 doprowadził do tego, że właściwie każdego można zmusić do pracy w niedzielę.

Państwo skupiają się nad osobami pracującymi w handlu. Ja także pracuję w niedziele w święta bo na przykład Ci, którzy jadą na Wigilię chcą posłuchać wiadomości. Taki zawód wybrałem i się na to godzę.

Są tak zwane zakłady użyteczności publicznej, takie jak: wodociągi, energetyka, radio, teatry, kultura, sztuka, to są te, które są tradycyjnie już od zawsze, szczególnie dla tych ludzi, którzy w niedzielę czy sobotę mogą wypoczywać, świadczą im usługi. To są naturalne rzeczy. Zapis, o którym ja mówię, doprowadził do sytuacji absurdalnej. Właściwie, gdybyśmy chcieli to moglibyśmy doprowadzić do tego, żeby sądy pracowały w niedzielę na trzy zmiany. Moglibyśmy właściwie każdą instytucje do tego doprowadzić. Oczywiście ustawodawca nie doprowadzi do tego żeby, te instytucje, które mogłyby w sposób szczególny zaprotestować w niedziele pracowały.

Spadek obrotów w całym sektorze handlu detalicznego w Polsce wyniesie prawie 10 mld złotych, 36 tysięcy osób straci pracę. - to wyliczenia audytorów z PWC.

Proszę zwrócić uwagę, na te wyliczenia, które są przedstawiane, przez te kraje, w których ten zakaz wprowadzono. Np na Węgrzech. Obroty wbrew pozorom wzrosły. Ludzie kupują, to co mieli kupować w krótszym czasie. Jeżeli ktoś ma kupić meble to przecież je kupi w sobotę we wtorek czy poniedziałek.

Czyli audytorzy mylą się mówiąc, że blisko 40 tysięcy osób straci pracę?

To jest tak, jak kiedy przedstawiano dane dotyczące dnia wolnego od pracy jakim jest Święto Trzech Króli.

Tak, ale Święto Trzech Króli to tylko jeden dzień...

Chciałbym powiedzieć o wyliczeniach, które zostały przedstawione. Te wyliczenia przedstawiły te koszty. Jak ja wyliczyłem to mi wyszło, ileś tam lat temu, że pracownik dostaje 60 zł na godzinę. Jakie to są koszty, jak są liczone.

OPZZ ma inny pomysł, proponuje, żeby niedziela nie była dniem wolnym, ale znacznie lepiej płatnym. Firmy, które będą chciały mieć otwarty sklep będą mogły to zrobić o ile będzie je na to stać.

To nie jest dobre rozwiązanie. To rozwiązanie nie zamyka sprawy nadmiaru pracy. My, w nominalnym czasie pracy powinniśmy godnie zarabiać, a nie tak jak dzisiaj jesteśmy zmuszani do jak największej ilości czasu pracy. Niejednokrotnie mówiłem, w tej rozgłośni, o przypadkach kiedy ludzie pracują 700 godzin w miesiącu, a powiem, że wszystkie godziny w miesiącu to 720 godzin. Dochodzi do ogromnej ilości patologii. Do tego ratownicy, którzy są, nie na umowach o pracę, ale na kontraktach. Przyjeżdża z kolejnego dyżuru i jest odwożony do szpitala bo trzeba mu udzielić pomocy bo jet przepracowany. Pogoń za pieniądzem, wytworzenie sytuacji, w której pieniądz jest tym najistotniejszym elementem w naszym życiu - temu trzeba dać odpór i tamę.

Problemy mogą mieć polscy dostawcy.

Ustawią to sobie troszkę w innym czasie.

To są argumenty, które podnosi Polska organizacja handlu i dystrybucji.

Proszę Pana, wszystkie te firmy i wszystkie te instytucje skupione wokół handlu będą przedstawiać takie argumenty. Pamiętam nasze rozmowy z dużymi sieciami handlowymi o ograniczeniu pracy w Wigilię. To nie była kwestia z ich strony problemu skrócenia tego czasu. Mówili, żeby to obowiązywało wszystkich.

W tym projekcie ustawy jest zapis o tym, że złamanie zakazu groziłoby nawet dwa lata więzienia. Rząd na to się nie zgadza więc raczej tego zapisu nie będzie, ale to chyba zbyt duże restrykcje.

Tak jak mówiłem, jest to projekt obywatelski. Różne środowiska swój wkład w ten projekt wkładały. Są takie aspekty, które uważam za dobre i są takie, które idą za daleko. Powinniśmy wrócić do kodeksu i rozmawiać nie tylko o sklepach, ale o tym, że niedziela jest dniem wolnym od pracy.

Zmienia się też pula, w ustawie, ale też w głosach publicystycznych, które sklepy miałaby zostać wyłączone z tego zakazu pracy w niedzielę, czy tylko te rodzime, gdzie pracuje sam właściciel czy także sklepy, które sprzedają np w rynkach.

Tam jest kwestia tego czy sprzedaje sam właściciel czy pracownik. Jeżeli prowadzi właściciel to tutaj jakby patrząc na ten projekt to ma być to dozwolone. Oczywiście jest szereg rzeczy, które muszą zostać przedyskutowane. Pierwsze czytanie to nie jest głosowanie tylko prezentacja więc najpewniej zostanie to odesłane do komisji.

Premier Morawiecki mówi dwie niedziele pracujące, dwie niedziele wolne.

I to jest krok w dobrym kierunku. Prawda jest taka, że musimy się nauczyć funkcjonować w czasie wolnym. Cały czas mówiono, że Polacy to lenie, że za mało pracują. Jest niezwykle ważne, żeby nas nauczyć odpoczywać.

Nawet przymusem ustawowym?

Niestety, w niektórych sytuacjach tak. Przymus jest do tego żebyśmy płacili ubezpieczenie społeczne. Gdybyśmy nie płacili to pewnie duża część naszego społeczeństwa nie miałaby żadnych środków do życia. To są kwestie cywilizacyjne. Wbrew czasami ludziom, trzeba patrzeć nie krótkofalowo, a w perspektywie całego życia.

 

 

 

Reklama

Komentarze (0)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.